Muamba: Kenny był pierwszy
Fabrice Muamba ujawnił, że pierwszym menedżerem, jaki zaoferował pomoc w dramatycznym dniu, kiedy to stracił przytomność podczas meczu był Kenny Dalglish. Muamba był piłkarzem Boltonu Wanderers i "zmarł" podczas spotkania FA Cup z Tottenhamem Hotspur. W swojej nowej autobiografii przedstawia wspomnienia wydarzeń z tamtego dnia.
Po natychmiastowej akcji reanimacyjnej, jaką na boisku przeprowadził personel medyczny, w tym kardiolog, który znajdował się na trybunach jako kibic, przewieziono go na oddział intensywnej terapii w London Chest Hospital. Serce Muamby przestało bić na 78 minut. Co zdumiewające, przeżył.
Leczenie zawodnika zaabsorbowało i urzekło cały, nie tylko piłkarski świat.
W "Fabrice Muamba: I'm Still Standing", opisana jest oferta pomocy złożona przez Dalglisha w momencie kiedy szkoleniowiec Boltonu Owen Coyle spieszył do szpitala.
- Owen wysiada z radiowozu i naciska zielony przycisk swojej Nokii 9210 - czytamy w książce.
- Model jest niemal zabytkowy, jednak zapisał tam tak wiele numerów, że nie chce go zmieniać. Zazwyczaj wycisza go, jednak kiedy w zasięgu jego wzroku pojawił się szpital, zwiększył głośność na wypadek gdyby ktoś chciał dowiedzieć się czegoś o Fabrice.
- Minutę później dzwoni. "Owen, tutaj Kenny" powiedział głos po drugiej stronie. To Kenny Dalglish, menedżer Liverpoolu. Następnego dnia grają ze Stoke City w ćwierćfinale FA Cup.
- "Powiem szybko: wszyscy w klubie myślą o Fabrice. Przekaż mu jak najlepsze życzenia. Jeśli będziesz czegokolwiek potrzebował, daj mi znać."
Szacunek, jakim Muamba darzy Liverpool Football Club przejawia się także, kiedy mówi o swoim podziwie dla Stevena Gerrarda.
- Steven Gerrrad to kolejny lider. To szybki i wspaniały sportowiec, niczym koń. Kiedy rusza, o mój Boże... Gdy gra, nikt nie jest w stanie mu przeszkodzić. Potrafi robić z piłką co tylko zechce.
- Mówię poważnie. Gdy graliśmy na Anfield w Boxing Day 2008, Gary Megson kazał mi kryć Gerrarda. Co? Kto to potrafi? Byłem w niezłej formie, więc starałem się nie odstępować go na krok, ale on był po prostu za dobry. Kiedy ruszył, pomyślałem "O Chryste!". Dawałem z siebie wszystko, podążałem za nim wszędzie, byłem jego cieniem.
- Jak się skończyło? Nie najlepiej, ujmijmy to w ten sposób.
- Zaczął w środku pola, ale potem ruszył naprzód, ja za nim. Mieliśmy wtedy piątkę w obronie, więc pozostało miejsce dla pomocnika Xabiego Alonso, który mógł zrobić to, czego chciał. Gerrard dokładnie wszystko zaplanował, to niezwykle bystry i mądry piłkarz.
Komentarze (4)