SOU
Southampton
Premier League
24.11.2024
15:00
LIV
Liverpool
 
Osób online 1198

Okiem Scousera - część XLV


Zapraszamy Państwa do lektury kolejnej części Naszej kolumny. W świątecznym wydaniu spróbujemy przeanalizować miniony rok, bogaty w wydarzenia związane z Liverpoolem a także zagłębimy się w ulubiony temat wielu kibiców a mianowicie zbliżające się otwarcie okienka transferowego.

Szalony rok

Boże Narodzenie. W kącie ozdobiona, kolorowa choinka. Pod nią prezenty. W tle słychać kolędy. Wokół rodzina i świąteczna atmosfera. A Ty biedaku w tym czasie odliczasz godziny do spotkania ze Stoke. Kiedy już zachwycisz się Liverpoolem i angielską piłką, święta przestają przypominać twoje wspomnienia z dzieciństwa. Teraz od kolejnej gry komputerowej czy nowej pary skarpet pod choinką wielu z was zapewne wolałoby dostać prezent od Rodgersa i piękny mecz z Garncarzami. Jednym brakuje w grudniu przerwy w grze, drugich ten gorący okres wyniszcza lub uszczęśliwia, ale żaden kibic nie może przejść obojętnie obok prawdziwego świąteczno-noworocznego festiwalu angielskiej piłki w najlepszym wydaniu.

Mikołaj odwiedził tym razem Anfield kilka dni wcześniej. Spotkanie Fulham było perfekcyjne i pełne radości. Wychodząc w sobotnie popołudnie na mecz, kibice nie mogli oczekiwać więcej od the Reds. Bramki padały na początkach jak i w końcówkach obu połów. Czterech różnych strzelców zdobyło cztery odmienne gole. Stały fragment gry, prostopadłe podanie w pole karne, strzał z dystansu oraz rajd w pole karne i odegranie do tyłu. To był taki Liverpool, który na Anfield powinien być widziany znacznie częściej, szczególnie przeciwko słabszym przeciwnikom. Ostatnio sama gra u siebie wyglądała już lepiej, ale ciągle czegoś brakowało. Świetnego meczu z Southampton nie potrafiliśmy zakończyć szybciej drugą bramką. Z Aston Villą nie strzeliliśmy przez pierwsze porządne pół godziny bramki, która ustawiłaby spotkanie. Tym razem wszystko wypaliło. To musiała być magia świąt.

Fulham. Przeciwnik niby nisko osadzony w ligowej tabeli, pozbawiony kluczowych Dembele i Dempseya nie jest drużyną, którą w prosty sposób można rozbić. Nawet w słabej formie podopieczni Jola nie przyjechali wyłącznie na wycieczkę. Nie należą do czołówki, ale w tym pojedynku nie ich słaba forma zaważyła na wyniku. Zespół Rodgersa odebrał im chęci do gry. Dopiero blisko po godzinie gry, gdy na tablicy świetlnej widniało już wyraźne 3:0, Liverpool zluzował swój pressing i pozwolił rywalowi w kontrolowany sposób rozgrywać piłkę. Zaczyna się bardzo napięty okres czterech spotkań w jedenaście dni. Szkoda naszych sił na naciskanie i tak już pokonanego przeciwnika. To jednak ten okres, w którym pressing the Reds działał znakomicie, odebrał Berbatowowi i jego kolegom przyjemność z gry.

To właśnie reakcja zespołu na stratę piłki w obecnych czasach ma kluczowe znaczenie. Pep Guardiola osiągnął niebywałe sukcesy z Barceloną, ponieważ do tamtejszego talentu i finezji dodał żelazną dyscyplinę taktyczną i żądzę jak najszybszego odzyskania piłki. Przez ignorowanie tego elementu Roberto Di Mateo pożegnał się z Chelsea, chociaż niewiele wcześniej doprowadził ją do największego sukcesu w klubowej piłce. Ich pomoc złożona z Maty, Hazarda i Oscara budzi zasłużony podziw, ale już cichy bohater zza ich pleców Mikel narzekał, że atakują w 10 a bronią w 6. Jednym z fundamentów zapowiadanego stylu gry według Rodgersa jest odbiór piłki do 7 sekund po stracie. Liverpool ciągle pracuje nad ulepszaniem swojej gry, ale spotkanie z Fulham było najlepszym do tej pory pokazem dominacji poprzez ograniczenie przestrzeni rywalowi.

Rok 2012 na Anfield zakończył się bardzo pozytywnie. Jakby zrobić przegląd ostatnich 12 miesięcy otrzymać można niemal wszystko z czym wiąże się futbol. Rozpoczęło się od lania na Etihad Stadium z późniejszym mistrzem kraju. Luis Suarez odbywał swoje zawieszenie. Zespół zaczął tracić wiarę i forma ligowa była bardzo nierówna. Z drugiej strony gra w pucharach wychodziła Liverpoolowi świetnie. Udało się po kilku latach przerwy Kenny’emu Dalglishowi zdobyć tytuł dla klubu po pokonaniu w finałowych męczarniach drugoligowca. Nie dało to jednak wiele zespołowi, który chwilę później przegrał w pechowych okolicznościach z Arsenalem. Zanim Damien Comolli mógł zobaczyć jak jego nabytek, Andy Carroll, w finale Pucharu Anglii przywraca nadzieję the Reds na pokonanie Chelsea, musiał wcześniej opróżnić swoje biurko i opuścić klub. Pozycja żywej legendy na stanowisku managera wisiała na włosku i końcowa pozycja ligowa poniżej Evertonu była tylko gwoździem do przysłowiowej trumny.

Amerykańscy właściciele otworzyli nową erę w klubie. Po kilkunastu miesiącach ich panowania w końcu rozpoczęli wykonywanie planu, który przedstawili na starcie. Chcieli młodego managera z nowoczesnym podejściem do swojej pracy i po długim namyśle wybrali Brendana Rodgersa. Ten jednak z miejsca storpedował ich plany przebudowy struktury klubowej, w której miał się pojawić komitet doradczy, wspomagający Irlandczyka z Północy. Udało się jednak rozpocząć etap cięcia wydatków i zminimalizowania strat, które znacznie narosły w ostatnich latach. Rozpoczęło się inwestowanie w młodych zawodników. W końcu diamenty z akademii dojrzały na tyle, żeby nowy trener mógł z nich skorzystać. W klubowej szatni pojawiły się w tym momencie kamery i klub zgodził się na produkcję zadziwiającego dokumentu dla amerykańskiej telewizji, z którego niektórzy mogli nie być zadowoleni. Klub odwiedził wtedy także ojczyznę FSG i przygotowywał się do sezonu w Stanach Zjednoczonych. Po drodze wynikła afera z Clintem Dempseyem. Później nieporozumienia wewnątrz klubu doprowadziły do fiaska transferowego i braku oczekiwanych wzmocnień w ataku. Kolejną wpadką było grożenie pewnemu tajemniczemu fanowi przez jednego z dyrektorów za wpisy na twitterze, które rzekomo miały narażać Liverpool na straty. Paradoksalnie zrobił to człowiek odpowiedzialny za komunikacji w klubie.

Obecny sezon to głównie poprawa i rosnąca pozycja Liverpoolu, chociaż trzeba uczciwie przyznać, że rozpoczęliśmy z niskiego pułapu. Tiki-taka, konieczność kilkuletniej pracy, cierpliwość wobec młodego składu. To najczęściej słyszane zwroty na starcie sezonu. Dziś wszyscy możemy być spokojniejsi, bo ostatni w roku mecz na Anfield usadowił nas na niezłej pozycji w wyścigu o miejsce w Lidze Mistrzów. Tydzień temu cieszyć się mogliśmy, że brakuje nam tylko 4 pkt. Po bolesnej porażce z Aston Villą nadzieje opadły, ale dziś nie można rozpaczać, gdy ta strata wynosi 5 pkt. To ciągle pewien dystans do nadrobienia w dalszej części sezonu, ale w odróżnieniu od rywali my jeszcze nie byliśmy w swojej optymalnej formie przez dłuższy okres. Everton nie jest taki mocny jak na starcie, Tottenham jest groźny, ale również nieregularny, Arsenal po dobrym początku teraz w nietypowy dla siebie sposób kolekcjonuje brzydkie wygrane. To jest otwarta rywalizacja i kilka szybkich transferów w styczniu może pozwolić nam na dołączenie do tych zespołów.

To był rok, w którym Liverpool przeszedł ogrom zmian. Dwóch różnych managerów, sporo zmian personalnych w kadrze, sztabie czy nawet na dyrektorskich posadach. Zmiana sponsora na Warrior. Unikalny serial o drużynie. Miłe wieści o nowych kontraktach dla szeregu istotnych graczy a jednocześnie smutne rozstanie z chociażby Dirkiem Kuytem. Były wzloty i upadki, dobra gra w pucharach i słaba w lidze. W końcu powrót do Europy, nawet jeśli przez drzwi kuchenne i puchar drugiej kategorii. Oglądaliśmy błyskawiczny rozwój nastoletniego Raheema Sterlinga a jednocześnie obserwujemy zbliżający się koniec kariery sportowej Jammiego Carraghera. Przy tym całym szaleństwie i huśtawce emocjonalnej wchodzimy w kolejny rok ze spokojem. Klub kilka lat temu trafił na sztorm, który go niemal nie zatopił. Później przez długie miesiące obijał się o skały aż w końcu wyszedł na odpowiedni kurs. Teraz potrzebuje czasu, żeby się na dobre rozpędzić.

Czego można życzyć Brendanowi Rodgersowi na następny rok? Transferów? Już je ma. Czasu? Tego mu nie zabraknie. Właściciele z pewnością są z niego zadowoleni. Zwycięstw? One są efektem włożonej pracy w Melwood. Może jedyne czego Brendan nie może osiągnąć to nieomylność sędziów, ale nie życzmy nikomu czegoś nieosiągalnego. Liverpool jest dziś w punkcie dla siebie właściwym. Forma zwyżkuje, gra się poprawia, wyniki również. Zespół jest zjednoczony i dobrze ukierunkowany. Kontrakty wszystkich piłkarzy ważnych dla przyszłości klubu zostały przedłużone. Za chwilę przybędą nowi zawodnicy. Nikt nie jest wykluczany z zespołu bez względu na wiek czy zarobki. Klub poprawia swój wizerunek i stara się naprawiać popełnione błędy. Dziś jeszcze nie jesteśmy czołowym zespołem w Anglii. Jeszcze daleka droga do nawiązania walki z klubami z Manchesteru. Jednak punkt, w którym znaleźliśmy się po pół roku pracy Rodgersa jest startowym do faktycznej walki o coś. Tym czymś, chociaż nie wydawało się to takie możliwe latem, będzie zajęcie czwartego miejsca w lidze. To zabawne jak wiele dla rozwoju drużyn znaczy Liga Mistrzów. Zamiast dążyć do walki o tytuł, większa grupa zespołów walczy o to czwarte miejsce. Może warto więc życzyć Rodgersowi, aby nie zatrzymał swoich ambicji i nie ograniczał się wyłącznie do zadowolenia księgowych zyskami z występów w elitarnych rozgrywkach UEFA.

Natomiast Wam, drodzy czerwoni bracia i siostry życzę rodzinnych świąt i jak najwięcej przyjemności i pozytywnych emocji związanych z kibicowaniem Liverpoolowi w nowym roku. Oby najlepszym prezentem okazał się najbliższy pojedynek ze Stoke.

Transferów czas

To nie żart. Są tacy wielbiciele futbolu, którzy za sezon ogórkowy uważają czas pomiędzy okienkami transferowymi. Ronaldo do PSG? Cavani w Liverpoolu? Villa w Swansea? Falcao w Chelsea? To wszystko brzmi i wygląda nielogicznie, ale właśnie od pierwszego dnia stycznia nasilenie takich sensacji wzrośnie i trwać będzie bez przerwy do końca miesiąca. Chociaż przeważnie zimowe okienko nie rodzi wiele spektakularnych zmian to ten rok może być odmienny. Kilka dużych klubów nie tylko nie wyklucza możliwości wzmocnień, ale wręcz je zapowiada. Liverpool jest wśród nich. Z tą różnicą, że na tydzień przed Nowym Rokiem ekipa Rodgersa ma już niemal zaklepane dwa poważne wzmocnienia.

Daniel Sturidge przeszedł testy medyczne, które są przeważnie ostatnim etapem przed potwierdzeniem transferu. Thomas Ince według wiarygodnych źródeł jest równie blisko klubu. Bez dyskusji o ich piłkarskiej wartości i możliwym wkładzie w zespół Rodgersa, należy uznać oba ruchy za poważną inwestycję finansową i sportową. Każdy nowy zawodnik to pewna niewiadoma, ale tym razem Rodgers kupuje dokładnie tych zawodników, których chce bez przedłużających się negocjacji i spekulacji. Widocznie wyciągnięto wnioski po porażce w końcówce sierpnia. Dwóch nowych strzelców w zespole zwiększy konkurencję i możliwości w ofensywie. Zapewniamy sobie właśnie zestaw graczy, który pozwoli nam na próbowanie różnych wariantów ustawień i pozwoli na rotację, której brakowało do tej pory. To zadziwiające ile minut na boisku spędził w tym sezonie 18-letni Sterling.

Co jednak z obecnymi naszymi graczami? Wyobrażacie sobie odejście części z nich? Może zdobyte ostatnio bramki przez Joe Cole’a zachęcą Harry’ego Redknappa do ściągnięcia go do walczącego o przetrwanie QPR? Nikt na Anfield nie ukrywa, że z chęcią zdjęliby jego nazwisko z listy płac, na której figuruje wśród najlepszych. Niewiele mniej zarabia Jordan Henderson a przecież jego wkład w grę Liverpoolu nie jest na takim poziomie. Chociaż sportowo młody Anglik może mieć wiele do zaoferowania w przyszłości to jednak kilka miesięcy temu bez skrupułów oferowano go Fulham w zamian za Clinta Dempseya. Idealną sytuacją w jego przypadku byłoby podpisanie nowego kontraktu na dużo niższych, ale właściwych warunkach. Kto jednak wierzyłby w takie rozwiązanie? Kolejnym drogim w utrzymaniu Anglikiem jest Stewart Downing. Ten sam, który dzień po rzekomym końcu świata pokazał, że jednak coś dziwnego się z Ziemią stało. Półtora roku zajęło mu rozegranie w lidze spotkania wartego 20mln funtów. Dla niego i Hendersona styczeń może nie być jeszcze ostatecznym terminem, ale do następnego okienka muszą poprawić swoją pozycję w klubie, aby mieć nadzieję dalej występować w jego barwach.

Sytuację wymienionych drogo opłacanych Anglików zna jednak dobrze każdy i możliwość ich odejścia nie jest zaskoczeniem. Niewykluczone jednak, że więcej będzie się działo wokół zawodników, o których mniej się rozmawia. Hiszpan Daniel Pacheco, najlepszy zawodnik drużyny U-21 w tym sezonie, powinien poszukać nowego pracodawcy. Wysoko ceniony talent nie potrafił przez kilka lat przebić się do pierwszej drużyny i dziś może być już po prostu na to za późno. Przedziwnie rysuje się sytuacja Doniego, który w tym sezonie nie był widziany w Liverpoolu. Po podpisaniu nowego kontraktu przez Jonesa, Brazylijczyk również nie ma przyszłości w klubie. Możliwe jest wypożyczenie Sebastiana Coatesa, który obecnie ma problemy ze zdobyciem cennych minut gry. Niewykluczone, że kilku młodych chłopaków zostanie wypożyczonych do mniejszych klubów w poszukiwaniu doświadczenia. Michael Ngoo podobno ma zasilić na tej zasadzie Birmingham. Rodgers zapowiedział też wypożyczenie Robinsona i nie wykluczone, że trafi na pół roku do Blackpool jako część transferu Ince’a. To samo może spotkać kilku innych.

Ciekawe czy dwa niemal pewne nowe nabytki to będzie koniec zakupów Rodgersa? Na pewno są one niezbędne, ale czy wystarczające? Obecność Downinga na lewej obronie i zapowiedziane wypożyczenie Robinsona oznacza, że na tej pozycji brakuje Jose Enrique właściwego konkurenta. Na spotkaniu z blogerami Brendan mówił o chęci ściągnięcia klasowej ‘10’ latem. Czy możliwe jest to już tej zimy? Nie możemy tego wykluczyć. Dwóch nowych Anglików wzmacniających naszą ofensywę da nam pewien komfort na następne miesiące, ale czy to będzie przesyt? Wątpliwe. Suarez, Borini, Downing, Sterling, Suso oraz Sturidge i Ince na trzy pozycje w ataku. Jednak Włoch kontuzjowany, forma Downinga jest zagadką, dwóch nastolatków ma jeszcze wiele do poprawy i ich wiek naraża ich na nieregularność i nieprzewidywalność a nowe transfery to zawsze ryzyko niewypału. Na papierze wszystko wygląda dobrze. Znacie to uczucie z początku sezonu, gdy wydaje się, że skład jest zdolny do walki na każdym froncie a potem boisko to brutalnie weryfikuje? Musimy zachować ostrożność i jeśli klub będzie miał możliwość dodatkowych inwestycji w zespół nie powinien się ograniczać. To dotyczy kulejącej ofensywy, ale także tylnych formacji. Nie zapominajmy, że Jammie Carragher może za pół roku zawiesić buty na kołku i już dziś musimy myśleć o jego następcy.

Liverpool szybko tym razem załatwia priorytetowe transfery. To nowa jakość w klubie. Będzie to jednak bardziej pracowity miesiąc niż się może niektórym wydawać, chociaż przez wyprzedzone działanie z pewnością będzie mniej nerwowy niż przeważnie. Nigdy nie mów nigdy. To prawda, która wielokrotnie potwierdza się w piłce(co nie Rafa?). Jednak już raczej nie dostaniemy kolejny raz takiego zamieszania jak przed dwoma laty, kiedy ściągaliśmy Suareza do pomocy Torresowi, który chwilę później nas porzucił a jego zastępcę szybko znaleziono w Newcastle. Klub czuje, że dobrze rozegrane zimowe okienko może przyspieszyć postęp klubu. Nie jestem pewien czy właściciele oczekiwali w pierwszym sezonie Rodgersa powrotu do Ligi Mistrzów, ale to pozwoliłoby na zrobienie dwóch kroków do przodu w jeden rok. Ciągle czeka nas pół roku walki z dużą konkurencją, ale włączenie się już dziś do tej rywalizacji jest już wyprzedzeniem kilkuletniego planu. Zaufanie FSG wobec Rodgersa rośnie. Dziś jego zespół jest na fali wznoszącej. W analogicznym momencie sezonu projekt Dalglisha właśnie się rozpadał. Koniecznym i spełnionym warunkiem dalszego rozwoju jest wsparcie dla managera na rynku trasnferowym. W końcu Liverpool zachowuje się zgodnie z rytmem czołowego klubu, którym chce ponownie się stać.

Doceniasz naszą pracę? Postaw nam kawę! Postaw kawę LFC.pl!

Komentarze (3)

tasty 24.12.2012 15:01 #
świetny tekst, hulus jak zwykle w formie.
radoLFC 25.12.2012 13:11 #
Z przyjemnością przeczytałem ten tekst, delektując się kawą z kubka z Livbirdem, który znalazłem wczoraj pod choinką. Wesołych Świąt.
Hulus 25.12.2012 15:48 #
@Adike
WBA to nadal nie ten rozmiar kapelusza. Nie sądzę, żeby wytrzymali cały sezon a poza tym spodziewam się, że te zespoły wymienione przeze mnie wskoczą na wyższy poziom i na koniec wielkich zaskoczeń nie będzie.

Pozostałe aktualności

Lewis Koumas zachwyca w Stoke City  (0)
21.11.2024 17:13, FroncQ, Liverpool Echo
Jak skończyło się marzenie Ojo  (0)
21.11.2024 16:29, Tomasi, thisisanfield.com
Obrońca Liverpoolu bliżej powrotu po kontuzji  (0)
21.11.2024 13:45, Bajer_LFC98, thisisanfield.com
Kto był mocno eksploatowany w reprezentacji  (1)
21.11.2024 13:16, BarryAllen, thisisanfield.com
Bednarek nie zagra z Liverpoolem  (21)
20.11.2024 17:49, Mdk66, thisisanfield.com