MS: Poprosiłem, abym grał w obronie
Jest wielce szanowany w całej Europie za swoje nieprzeciętne umiejętności prezentowane na pozycji środkowego obrońcy. Wielu może zaskoczyć fakt, iż Martin Skrtel nie rozpoczynał swojej kariery na pozycji, na której gra obecnie.
Stoper Liverpoolu i reprezentacji Słowacji zajmował pozycję w środku pola, zanim wymógł na swoim opiekunie klubowym przesunięcie do tyłu po imponującym występie jako obrońca w rozgrywkach międzynarodowych.
- Z czasem moja pozycja na murawie zmieniała się. W młodych latach biegałem jako napastnik. Będąc nastolatkiem występował na pozycji środkowego pomocnika - wyjaśniał Słowak.
- Dopiero w wieku 17 lat wystąpiłem po raz pierwszy w roli obrońcy. Wraz z reprezentacją Słowacji brałem udział w turnieju międzynarodowym, a nasi środkowi obrońcy nie mogli wystąpić, ponieważ we wcześniejszej grze jeden doznał kontuzji, a drugi został zawieszony.
- Trener szukał piłkarzy, którzy mogliby ich zastąpić i padło na mnie. Nie uznawałem tego za problem, ale myślałem, iż będzie to krótkoterminowe rozwiązanie. Jednakże poradziłem sobie dobrze, zespół wygrał 4-0 z Portugalią, a ja zostałem na tej pozycji.
- Wciąż występowałem na pozycji środkowego pomocnika w klubie, ale po upływie dwóch-trzech miesięcy spytałem trenera czy mogę grać jako środkowy obrońca, gdyż czułem, iż tam pasuję lepiej. Zgodził się.
- Już od 10 lat jestem środkowym obrońcą z czego prawie pięć spędziłem w Anglii. Mierzyłem się z wieloma trudnymi przeciwnikami. Thierry Henry był bardzo trudny do upilnowania. Didier Drogba, Wayne Rooney oraz Peter Crouch również należą do ciężkich oponentów. Ostatnio bardzo dobrze spisywał się Christian Benteke.
W kwestii idoli z dzieciństwa 28-letni obrońca również pokusił się o niespodziewany typ - Roberto Baggio.
- Jako kibic śledziłem bardziej poczynania piłkarzy, niż zespołów - Słowaków, takich jak Lubo Moravcik czy Petr Dubovsky. Oglądałem wiele włoskiego futbolu a moim ulubionym graczem był Roberto Baggio.
- Podziwiałem go, ponieważ był inny niż wszyscy, wyjątkowy. Będąc starszym zacząłem zachwycać się Fabio Cannavaro. Podobają mi się obrońcy, którym bronienie sprawia radość. Oczywiście pozycje obu Włochów są zupełnie odmienne.
Skrtel prawdopodobnie zaliczy swój występ numer 200 w barwach Liverpoolu w niedzielnej potyczce z Manchesterem United. Słowak przed tym spotkaniem wraca myślami do swojego debiutu na wyspach.
- Od prawie pięciu lat jestem w Liverpoolu. Moim pierwszym spotkaniem był mecz przeciw Havant & Waterlooville w FA Cup. Pamiętam każdy szczegół tego dnia - oznajmił Skrtel.
- Byłem zdenerwowany i wiedziałem. iż nie jest to mój najlepszy występ. Miałem sporo problemów głównie przez to, że nie wiedziałem czego się spodziewać po przeciwnikach.
- To udowodniło mi standardy angielskiego futbolu. Po meczu byłem trochę przybity, jednak Rafa podszedł i stwierdził, iż wierzy we mnie i w to, że pokażę swoje umiejętności.
- Z wiekiem stajesz się dojrzalszy i zdajesz sobie sprawę, iż uczucie, które posiadasz przed meczem to oczekiwania i ekscytacja. Przygotowując się przez cały tydzień do meczu, im bliższy się on staje, tym bardziej nie możesz się go doczekać.
- Już się tak nie denerwuję, ale jestem przesądny. Zawsze zakładam najpierw lewy ochraniacz i but. Gdy wchodzę na boisko najpierw muszę stąpnąć prawą stopą. Może wydawać się to dziwne, ale wszyscy sportowcy tak mają.
Numer 37 podzielił się również swoimi osobistymi odczuciami po uzyskiwanych wynikach oraz wyjawił jak z wiekiem jego podejście stało się bardziej filozoficzne.
- Najlepszym uczuciem w futbolu jest moment, gdy rozbrzmiewa ostatni gwizdek, twoja drużyna wygrała zachowując czyste konto. Wówczas wiesz, iż jako obrońca dobrze wykonałeś swoje zadanie.
- Dla mnie najważniejsze jest wygrywanie. Wolę zwyciężyć 5-4 i zaprezentować się źle, niż zremisować 0-0 po dobrym meczu.
- Gdy byłem młodszy myślałem o złych rezultatach przez trzy lub cztery dni. Wciąż śledziłem mecze w myślach i analizowałem co poszło źle. Będąc starszym, jeśli wynik nie był po mojej myśli, odwoływałem plany na popołudnie i zostawałem w domu.
- Zawsze pamiętam mądre słowa trenera, którzy rzekł do mnie: jeśli wygrywasz i wyjdziesz gdzieś, jedzenie będzie smakowało lepiej, dziewczyna tudzież żona będzie wyglądała ładniej, a życie będzie wspaniałe.
- Według mnie to prawda. Ożeniłem się i zostałem ojcem. Nauczyłem się szybko zapominać i myśleć o następnym meczu. Obecnie po każdym spotkaniu, gdy tylko widzę moją żonę i dziecko uzmysławiam sobie, iż istnieje inna strona życia.
- Najwięcej satysfakcji w Liverpoolu miałem po ograniu Manchesteru United 4-1 na Old Trafford. Wciąż się uśmiecham, gdy myślę o tym dniu.
Komentarze (4)
Zagrajcie dziś z Danielem, perfekcyjnie w defensywie to kto wie?... ;)
Powodzenia xD
i obyśmy w przyszłości uśmiechali się myśląc o 13 stycznia 2013 roku