Marsh: Może nam się to udać
Liverpool ma już do rozegrania tylko 13 spotkań w Premier League i zbliża się do końcówki rozgrywek, ale Mike Marsh twierdzi, że the Reds cały czas mogą osiągnąć czwartą pozycję.
Przygotowując się do dzisiejszego starcia z West Bromwich Albion na Anfield, Czerwoni tracą 12 punktów do czwartego w tabeli Tottenhamu, a trener pierwszej drużyny nalega, aby żaden z zawodników nie składał broni w walce o powrót do Ligi Mistrzów.
Marsh powiedział dla Liverpoolfc.com: - Myślę, że wśród zawodników jest wiara, bo w ostatnich rezultatach można dostrzec wiele wygranych.
- Wiem, że w ostatnich dwóch remisowaliśmy, ale były to spotkania z Manchesterem City i Arsenalem. Wcześniej wygraliśmy 9 z 12 meczów, więc zmierzamy jak najbardziej w dobrym kierunku. Zamieniliśmy remisy na zwycięstwa i od razu widać to po naszej sytuacji w tabeli.
Dodał: - Jeśli chcemy się dostać do pierwszej czwórki, to musimy oczywiście częściej wygrywać, niż remisować lub przegrywać. W pozostałych meczach na 10 spotkań musimy wygrać 8 lub 9, jeśli zamierzamy się dostać do pierwszej czwórki.
West Brom przyjdzie na Merseyside ze stratą zaledwie dwóch punktów do Liverpoolu, a pod wodzą byłego asystenta menedżera na Anfield, Steve'a Clarke'a, mogli się cieszyć imponującym początkiem sezonu.
Marsh przyznał, że jest pod wrażeniem pracy Szkota na the Hawthorns.
- On jest naprawdę miłym facetem i dla nas był zawsze przyjazny, gdy przyjeżdżał do Akademii. Wykonał fantastyczną pracę w tym sezonie i życzymy mu jak najlepiej.
- Widziałem statystyki, które wskazywały, że West Brom na tym etapie sezonu nigdy nie miał większej ilości punktów, a trzeba wziąć pod uwagę fakt, że w przeszłości mieli wielu świetnych menedżerów. To świadczy o tym, że wykonuje on bardzo dobrą robotę.
Clarke spędził półtora roku w Liverpoolu jako asystent Kenny'ego Dalglisha, zanim objął stanowisko menedżera West Bromu zeszłego lata, jednak Marsh nie wierzy, że będzie on mógł wykorzystać jakieś poufne informacje.
- Wszyscy znają naszych piłkarzy bardzo dobrze. Dwa razy w tygodniu jesteśmy w telewizji, więc nie sądzę, aby miał większą wiedzę od kogoś, kto siedzi w domu i ogląda nas na kanapie - zażartował.
Liverpool będzie się starał zrewanżować za porażkę 3:0 na otwarcie sezonu na the Hwathorns.
Jednak Marsh twierdzi, że na zwycięstwo the Baggies duży wpływ miało wyrzucenie zawdonika Liverpoolu z boiska.
- Moje wspomnienia z tamtego dnia są dosyć jasne. Bardzo dobrze zaczęliśmy mecz, ale straciliśmy gola przed przerwą, kiedy powinniśmy już prowadzić kilkoma bramkami, gdyż stworzyliśmy sobie świetne okazje.
- Straciliśmy Daniela Aggera i przeciwko nam został podyktowany rzut karny, ale nie zasłużyliśmy na porażkę 3:0. Niestety taki był ostateczny rezultat, ale przez pierwsze 45 minut myślałem, że dalej będziemy grać tak dobrze i powinniśmy prowadzić po pierwszej połowie.
- Strata bramki przed przerwą i osłabienie w postaci jednego zawodnika nas pogrążyło, ale taki jest futbol i wyszło nam to na dobre.
Komentarze (1)