Skrtel: Fani nam pomogą
Według Martina Skrtela, to fani zgromadzeni na Anfield mogą zrobić różnicę w czwartkowy wieczór, kiedy to the Reds będą próbować odrabiać straty poniesione na Stadionie Pietrowskim.
Podopieczni Brendana Rodgersa polegli w pierwszym meczu przeciwko Zenitowi 0-2. Hulk oraz Sergei Semak zdobyli dość późno gole na wagę zwycięstwa.
Słowacki defensor, który występował w barwach Zenitu przed przeprowadzką do Anglii, jest jednak przekonany, że los może się odwrócić. Do tego potrzebna będzie jednak pomoc kibiców.
- Atmosfera na Anfield podczas europejskich nocy jest zawsze szczególna. Czwartkowe spotkanie będzie jeszcze bardziej wyjątkowe, gdyż przegraliśmy w Rosji pierwszy mecz. Fani zdają sobie sprawę, że ich potrzebujemy. Jestem pewien, że nas nie zawiodą – mówi 28-latek dziennikarzom z oficjalnej strony klubu.
- W futbolu nie ma rzeczy niemożliwych. Będziemy grać na Anfield, wiemy, że kibice będą stali za nami murem. Pomogą nam w, mam nadzieję, awansie do następnej rundy.
- Nie będzie to proste, stosunkowo wcześnie strzelony gol ułatwi nam zadanie. Następnie postaramy się grać nasz futbol, stworzyć kilka szans bramkowych. Wierzymy, że jesteśmy w stanie wyeliminować Zenit.
Przez 70 minut na Stadionie Pietrowskim the Reds czuli się dość komfortowo, pomimo frustrującego występu talizmanu Liverpoolu, Luisa Suareza, który zmarnował kilka okazji do zdobycia gola.
Skrtel uważa, że stworzenie sobie tylu szans bramkowych powinno napawać wszystkich optymizmem.
- Wiadomo, mogło się lepiej potoczyć. Przegraliśmy w pierwszym meczu 0-2, co nie jest najlepszym wynikiem dla nas – kontynuuje Słowak.
- Przed nami jest jednak wciąż potyczka na Anfield – my przegraliśmy na stadionie Zenitu 0-2, dlaczego nie miałby ich spotkać podobny los? Mamy cały czas szanse na awans, zrobimy wszystko co w naszej mocy by zdobyć pozytywny wynik oraz wyeliminować piłkarzy Spallettiego.
- Kontrolowaliśmy grę oraz stworzyliśmy sobie 4 czy 5 okazji bramkowych. Mieliśmy pecha, nie zdołaliśmy wpakować piłki do siatki. Daje nam to wiarę przed kolejnym meczem – kreowaliśmy szanse na wyjeździe, więc w domu nie powinniśmy mieć z tym problemu. Jeśli przydarzy się okazja do pokonania ich bramkarza, musimy ją wykorzystać.
Skrtel rozegrał pełny mecz w Rosji, był to jego pierwszy występ przeciwko byłemu klubowi od czasu kiedy w 2008 roku opuścił Zenit.
- Było to przeżycie jednocześnie szczególne, jak i dziwne. Po raz pierwszy wróciłem na ten stadion jako piłkarz innego klubu – tłumaczy obrońca.
- Z wyjątkiem wyniku, wszystko mi się podobało w tym meczu. Czeka nas jeszcze jedna potyczka przeciwko Zenitowi, mam nadzieję, że wszystko potoczy się według naszych myśli.
Komentarze (2)
Jak chcesz Panie Skrtel, zeby kibice was dopingowali to nie rob takich rzeczy gdy fan liverpoolu specjalnie przemierza pol europy, po to aby byc na Anfield i drzec sie z calych sil. Przykre.