Heighway: Życie według Shankly’ego
Steve Heighway był studentem Warwick University, kiedy Bill Shankly ściągnął go do Liverpoolu, a podczas kolejnych lat nauczył go więcej o życiu, niż mógłby to uczynić jakikolwiek inny nauczyciel.
Nazwisko Heighwaya zostało uwiecznione w jednej z najsławniejszych przyśpiewek the Kop, która wybrzmiewa głośno i dumnie w trakcie każdego meczu Czerwonych w hołdzie szybkości i technice skrzydłowego.
Ostatnio LFC TV zaprosiła Heighwaya do nagrania fascynującego odcinka z serii „60 Minutes With...”, który zostanie wyemitowany w przyszłym roku.
W nawiązaniu do materiałów filmowych prezentowanych z okazji obchodów Tygodnia Shankly’ego, Heighway poproszony został o wrócenie pamięcią do momentu, gdy sławny Szkot pojawił się na korytarzu jego uczelni w kwietniu 1970 roku, aby przedstawić mu propozycję, o której nigdy nawet nie śnił.
– Shankly wywarł ogromny wpływ na moje życie – powiedział Heighway. – Nadal oddziałuje na nie na wiele sposobów, ponieważ od 1981 roku zajmuję się trenowaniem.
– Robię to od ponad 30 lat, a rzeczy które powtarzam piłkarzom, wartości, które im wpajam i standardy, których oczekuję, etyka oraz moralność gry – wszystko to przejąłem od Shanksa.
– Sposób, w który wierzę, że gra powinna być prowadzona, w całości pochodzi od Shanksa, sposób, w który wierzę, że powinieneś się prowadzić jako indywidualność w meczu, jest czysto Shanksowy. Tak więc miał on ogromny wpływ na mnie.
– Studiowałem na uniwersytecie w Warwick i grałem w drużynie Skelmersdale, kiedy po raz pierwszy go spotkałem. Prezes zespołu powiedział mi, że Liverpool zmierzał do doprowadzenia do spotkania Billa Shankly’ego ze mną.
– Tak więc spotkaliśmy się w moim domu studenckim, który był jakby zaadoptowanym na te potrzeby hotelem. Było nas 45 w 25-pokojowym budynku i to tam spotkałem się z Shanklym. Pojawił się w porze kolacji i było to jak grom z jasnego nieba.
– Powiedział, mniej więcej, że musi zbudować nowy zespół.
Pierwsza wielka drużyna Shankly’ego, w której skład wchodzili tacy jak: Ian St John, Roger Hunt, czy Ron Yeats, wygrała dwukrotnie ligę i Puchar Anglii po raz pierwszy w historii klubu.
Jednakże Liverpool przed tym, gdy Shankly zwrócił się w kierunku Heighwaya, miał na koncie cztery lata bez trofeum, które mogły wydłużyć się do siedmiu.
Shankly wiedział, że potrzebuje świeżej krwi w zespole i naznaczył Heighwaya jako kogoś, kto mógłby pomóc w uruchomieniu kolejnego zrywu ku chwale.
– Mówił o zastąpieniu piłkarzy, którzy oczywiście byli gwiazdami w moich oczach – tłumaczył Heighway. – Shanks mówił: „On jest skończony, on jest skończony, on jest skończony”.
– Myślałem – to są swojskie nazwiska, to wielcy piłkarze, o których on mówił. Sugerował ponadto, że to dobry czas, aby dołączyć do Liverpool Football Club.
– Aczkolwiek było to bardzo stonowane. Rozmowa trwała około pół godziny. Zaoferowano mi roczny kontrakt z wynagrodzeniem w wysokości 35 funtów tygodniowo. Powiedziałem, że o tym pomyślę! To też całkowicie zbiło go z tropu, jak się dowiedziałem. Podczas drogi powrotnej do Liverpoolu, w samochodzie najwidoczniej padły słowa „co on sobie myśli, że niby kim on jest?”.
– Zadzwoniłem do mojego taty i do rodziny i porozmawialiśmy o tym. Oddzwoniłem do Liverpoolu tydzień później i oświadczyłem, że zgodzę się na pensję 40 funtów tygodniowo. Wtedy oni powiedzieli, że do mnie oddzwonią!
Shankly zdawał sobie sprawę, że Heighway posiada talent, aby stać się jednym z kamieni węgielnych jego drugiej wielkiej ekipy i okazało się, że Szkot miał rację, ponieważ skrzydłowy zachwycał publiczność w całym kraju.
– Nie pamiętam gdzie byłem, gdy usłyszałem tę nowinę – powiedział Heighway.
– Pamiętam, że byłem nią zdruzgotany. Miałem ogromny respekt dla tego człowieka i fakt, że miał dla mnie szczególne względy po prostu oznaczał, że na prywatnej płaszczyźnie byłem rozczarowany.
– Nie potrafiłem dostrzec przyczyny takiego stanu rzeczy. Byłem jednym z tych, którzy myśleli, żeby pociągnąć to wszystko na bazie osiągniętych sukcesów. Wtedy, nagle, twój lider poinformował o swoim odejściu.
– Po tym szoku rozchodziło się o to, kto prawdopodobnie go zastąpi. Pamiętam przesiadywanie w szatni z myślami: „czy będzie to Brian Clough lub ktoś taki?”.
– Może Clough nie będzie chciał żadnego z nas i będziemy musieli poszukać nowego klubu? Nie byłem jedynie zawodowym piłkarzem, byłem zawodnikiem Liverpoolu. Dla mnie takie podejście było definicją bycia zawodowym piłkarzem.
– Nie miałem doświadczenia w branży, tak więc nie chciałem się nigdzie ruszać. Nie wiem, jak bym to zniósł. Z tego powodu był to bardzo niespokojny okres. W sferze osobistej obawiałeś się o Shanksa. Następnie martwiłeś się o to, kogo zamierzali sprowadzić na jego miejsce.
– Jednakże nie ma wątpliwości, że był on wielkim człowiekiem i wywarł ogromny wpływ na moje życie.
Komentarze (0)