Suso: Almería to dobry wybór
Wypożyczony do Almeríi Suso podzielił się wrażeniami z dotychczasowego pobytu w nowym klubie. Młody pomocnik przyznał, że powrót do Hiszpanii jest miłym przeżyciem, jednak jego celem jest gra w Liverpoolu.
Właśnie wróciłeś ze zgrupowania reprezentacji, wznowiłeś treningi w Almeríi. W ostatnich meczach traciliście punkty w końcowych minutach.
W pierwszych meczach wyglądaliśmy dobrze, jednak wyniki już takie nie były. Ciężko pracowaliśmy, graliśmy ładnie i bez kompleksów. Nie wiem, dlaczego nie udawało nam się utrzymać rezultatów do końca, ale dołożymy starań, by takie sytuacje już się nie powtórzyły.
Czy po trzech latach w Liverpoolu udaje Ci się przystosować do Almeríi?
Pewnie, że tak. To spokojne miasto i wspaniałe miejsce do życia. Ludzie mnie szanują, czy to na ulicy, czy w kinie. Mam bliżej do mojego rodzinnego miasta, Kadyksu. Najbardziej jednak tęskniłem za piękną pogodą.
Jak była Twoja reakcja na ofertę Almeríi?
Miałem lepsze propozycje, przede wszystkim z Niemiec. Pragnąłem jednak nadal być związany z Liverpoolem, klubem dla mnie niezwykle ważnym. Chciałem spróbować gry w lidze hiszpańskiej. Kiedy dowiedziałem się o zainteresowaniu Almeríi, nie zastanawiałem się ani chwili. Dzięki temu jestem teraz w Andaluzji i występuję w drużynie z Primera División. Chcę grać jak najwięcej, zdobywać doświadczenie i oczywiście pomóc drużynie w walce o utrzymanie.
Głośno jest ostatnio o waszym młodym trenerze, Francisco. Czy jego wiek sprawia, że wydaje wam się bliższy?
Kiedy przybyłem, rozmawiałem z wieloma osobami i żadna nie powiedziała o nim złego słowa. Teraz już wiem dlaczego. Francisco jest blisko zawodników, nie wykonuje niepotrzebnych gestów, nie używa zbędnych słów. W Liverpoolu miałem okazję pracować z obecnym selekcjonerem reprezentacji Anglii, Royem Hodgsonem, który jest dużo starszy i bardzo różnił się od Francisco. Nasz trener jest mieszaniną młodości i doświadczenia.
Podobno Rafa Benítez był u ciebie w domu, by przekonać rodziców do Twojej przeprowadzki do Liverpoolu.
To prawda. Byłem już po słowie z Realem Madryt, chodziło w zasadzie już tylko o złożenie podpisu. Dzień wcześniej zadzwonił do mnie jednak Rafa Benítez. Powiedział, żebym sprawdził się w Liverpoolu, a w razie potrzeby mógłbym wrócić do Kadyksu. Wszystko przebiegło bardzo sprawnie. Moja matka źle to zniosła, na kilka dni trafiła nawet do szpitala. Nigdy wcześniej nie wyjeżdżałem z domu, gdyż grałem wówczas w rezerwach Cádiz. Nie mogłem jednak odrzucić tej propozycji.
Dzieliłeś szatnię z takimi piłkarzami jak Pepe Reina, Luis Suárez i Steven Gerrard. Który z nich wywarł na Tobie największe wrażenie?
Luis Suárez i Gerrard prezentują zupełnie inny poziom. Mam z nimi znakomite relacje. Popołudnia zwykłem spędzać z Pepe i Luisem, obaj są wspaniali zarówno na boisku, jak i poza nim. Gerrard z kolei wolał być z żoną i dziećmi, miał swoje życie.
Kariera piłkarza jest krótka. Czy mimo młodego wieku planujesz już, co będziesz robił po zawieszeniu butów na kołku?
Jestem jeszcze bardzo młody (śmiech), przede mną wiele lat gry, jeśli Bóg pozwoli. Na dzień dzisiejszy nie widzę siebie w roli trenera, ale już jako dyrektora sportowego jak najbardziej.
Komentarze (0)