Sturridge: To mój obowiązek
Daniel Sturridge przyznaje, że jego gorącym pragnieniem jest, aby skosztować tego unikalnego doświadczenia jakim będzie wyjazd na przyszłoroczne Mistrzostwa Świata w Brazylii.
Napastnik Liverpoolu pomaga drużynie Anglii w uzyskaniu kwalifikacji na mundial. Ostatnim krokiem w tym kierunku ma być planowane zwycięstwo z Polską dzisiejszego wieczoru.
Sturridge, który strzelił swojego drugiego gola dla Anglii podczas piątkowego zwycięstwa 4:1 nad Czarnogórą, oczekuje teraz ósmej wygranej na Wembley.
– To nie ma takiego znaczenia, jak Mistrzostwa Świata w Brazylii. Nie będzie tutaj jakiejś samby, prawda? Jednak atmosfera tak czy tak będzie niesamowita – powiedział Daniel.
– Tam wszystko wydaje się bardziej efektowne. Nie wiem co takiego jest w tej Brazylii, ale wszyscy zawsze kojarzą ją z piłką nożną.
– Fani, muzyka, bębny w tłumie kibiców – to jak karnawał. Myślę, że skoro tak długo nie było mundialu w Brazylii, to teraz wszyscy są podekscytowani na samą myśl o tym, aby być częścią tego wydarzenia.
– Jestem zaszczycony, że to dzieje się w tym pokoleniu. Mam nadzieję, że pojadę tam i osobiście poczuję tę atmosferę.
– To będą dzikie noce. Oczywiście nie dla zawodników, lecz dla fanów. Nie będę mógł bawić się w nocnych klubach na imprezach do białego rana. Będę się przyglądał wszystkiemu z daleka.
– Każdy gracz może uważać się za najlepszego na świecie. Mistrzostwa Świata zweryfikują te poglądy. Ktoś tutaj będzie bohaterem, ktoś opuści boisko wygwizdany.
– Oczywiście wierzę w nasz dobry rezultat. Nie mogę zaprzeczać, że myślimy o wygranej, ale będzie to bardzo trudne.
– Na razie musimy się skupić, aby w ogóle tam się dostać. To jest dla nas obecnie najważniejsze.
Sturridge rozkoszuje się powrotem do kadry narodowej po wypadnięciu z poprzednich meczów z Mołdawią i Ukrainą z powodu kontuzji uda.
24-latek musiał ostatnimi czasy zmagać się z krytyką odnośnie swoich wypowiedzi, iż: „bardziej martwi się o dobry występy w Liverpoolu niż reprezentacji Anglii”. Taką oto wiadomość, napastnik wysłał za pomocą serwisu społecznościowego Twitter.
– To było dość frustrujące. Najgorsze jest to, że wiadomość ukazała się na stronie Liverpoolu gdzie gościnnie pisałem cotygodniowy komentarz. Wypowiedź została wyrwana z kontekstu i fani mogli odnieść wrażenie, że bardziej zależy mi na klubie niż na reprezentacji.
– To mnie bardzo zmartwiło. Kibice nie mogli zrozumieć ile tak naprawdę znaczy dla mnie gra dla Anglii. Nie miałem tyle czasu na grę co inni gracze w przeszłości, więc tym bardziej mnie to zabolało. Nie to przecież miałem na myśli.
W obszernym wywiadzie, w internetowym wydaniu Life+Times, który jest prowadzony przez gwiazdę amerykańskiego rapu Jay’a-Z, Sturridge opowiadał o swoim życiu w Anfield po swojej przeprowadzce z Londynu w styczniu tego roku. Zdążył już strzelić 19 bramek w 25 występach w barwach dla the Reds, w tym 9 goli w obecnej kampanii.
– Wiem, że wszystko jest w moich rękach. Nie muszę się teraz niczym denerwować i martwić na zapas, bo w każdej chwili coś może się zmienić – powiedział Sturridge.
– Mam różne wzloty i upadki, ale chciałbym zacząć uczyć się na moich błędach. Wcześniej tylko patrzyłem na swoją grę i nie wyciągałem żadnych wniosków.
– Cieszę się z możliwości gry i każdego sukcesu, ale wiem, że nie mogę na tym poprzestać.
Sturridge, który jest partnerem w ataku Luisa Suáreza w Liverpoolu, chwalił również kapitana swojego zespołu oraz drużyny narodowej, Stevena Gerrarda, za pomoc w przystosowaniu się do życia na rzeką Mersey tak szybko jak to tylko możliwe.
– Steven jest wielkim człowiekiem zarówno na boisku jak i poza nim – powiedział Daniel.
– Jest jedną z tych osób, która chce mieć kontakt dosłownie ze wszystkimi. W każdej swojej relacji jest w dodatku niesamowicie szczery.
– Odkąd jestem w klubie, zaopiekował się mną i bardzo mi pomógł w akceptacji tej nowej rzeczywistości. To wspaniałe uczucie mieć go w pobliżu mieszkając z nim w jednym mieście. Przez wiele lat był jednym z najlepszych graczy na świecie i za to bardzo go cenię.
– Z Luisem natomiast świetnie rozumiemy się na boisku. Myślę, że możemy razem zrobić wiele dobrego.
– Łatwiej jest grać mając u boku kogoś takiego jak Luis. Kogoś kto pomoże ci zdobyć bramkę lub zrobi to za Ciebie. Mamy też jeszcze Stevena i Victora, którzy bardzo ułatwiają nam wykonywanie naszych zadań.
– Mam nadzieję, że będziemy mogli dalej kontynuować to dzieło, które razem teraz wspólnie prowadzimy. Jesteśmy jak rodzina. To nasz sposób na stworzenie doskonałej atmosfery w klubie.
– Nawet w mieście – wszyscy tutaj żyją piłką. Widziałem fanów Liverpoolu i Evertonu dyskutujących sobie na ulicy.
– Wszyscy chcą odnosić sukcesy. Tutaj nie można sobie odpuścić i udawać zadowolonego z drugiego czy trzeciego miejsca.
– Chodzi o to, aby mieć w sobie mentalność zwycięzcy i myślę, że nasz menedżer zaszczepił to w nas. Czuję, że gdziekolwiek bym nie pojechał, chcę wygrać.
Komentarze (3)