Lawro: Klub musi mądrze wydawać
W którym miejscu Brendan Rodgers powinien wzmocnić skład Liverpoolu podczas styczniowego okienka transferowego? Północnoirlandzki menedżer powiedział w zeszłym tygodniu, że w nowym roku będzie szukał graczy, którzy będą w stanie z miejsca wskoczyć do pierwszej drużyny. Biorąc pod uwagę czas zimowych zakupów, łatwiej jest to powiedzieć, niż zrobić.
W styczniu tego roku Liverpool spisał się na medal, udało się zakontraktować Philippe Coutinho i Daniela Sturridge’a, ale i wcześniejsze nabytki pozyskane w tej porze wychodziły the Reds na dobre, czego przykładem mogą być Daniel Agger i Martin Škrtel. Trudne nie zawsze znaczy niewykonalne.
Jednak im wyżej podopieczni celują w Premier League, tym bardziej maleje potencjalna pula piłkarzy mogących wzmocnić zespół.
Rodgers nie musi się martwić o środek obrony i choć można czasem kwestionować głębię składu na bokach defensywy, trudno wyobrazić sobie, by José Enrique i Glen Johnson mieli stracić pierwszeństwo na swoich pozycjach.
Myślę, że zimowe nabytki wzmocnią dalsze formacje.
Jedną z nich może być atak. Wydaje się to z pozoru nierozsądne ze względu na błyskotliwą formę Luisa Suáreza i Daniela Sturridge’a, ale jeśli jeden z nich dozna kontuzji, to zespół może mieć problem. Iago Aspas nie zdążył zaimponować przed kontuzją, a inni gracze na tej pozycji nie gwarantują odpowiedniej jakości.
Rodgers może również przyglądać się prawej pomocy. Raheem Sterling nie otrzymuje od niego zbyt wielu szans, bardziej opłacalne byłoby wypożyczenie go do innego zespołu. Nie może mu to zaszkodzić, Jamajczyk to w świecie futbolu nadal dziecko, potrzebuje regularnych występów by kontynuować swój rozwój.
Menedżer ocenia go wysoko, ale najprawdopodobniej młody skrzydłowy nie jest jeszcze gotowy na ciągłą grę na najwyższym poziomie.
Gdybym był na miejscu Rodgersa rozglądałbym się teraz za długoterminowym następcą Stevena Gerrarda.
Biorąc pod uwagę to, co kapitan wnosi do zespołu, nie istnieje nikt, kto mógłby go zastąpić. Kogokolwiek znalazłby na jego miejsce Liverpool, godny następca Stevena najprawdopodobniej będzie kosztować mnóstwo pieniędzy. Nie ma zatem miejsca nawet na najmniejszą pomyłkę.
W poprzednim meczu z Fulham Gerrard odpowiedział na krytykę, która spadła na niego po spotkaniu z Arsenalem.
Jestem przerażony, jak dzisiejsze media potrafią ocenić gracza na podstawie zaledwie 90 minut w Premier League. To działania nastawione na natychmiastowy efekt, ludzie lubią wyrywać zdarzenia z kontekstu nie przejmując się pełnym obrazem sytuacji.
Wierzcie mi na słowo, dzień, w którym Steven Gerrard przestanie regularnie grać w wyjściowej jedenastce okaże się czarny dla całego Liverpoolu, ponieważ nie będzie łatwo go zastąpić. Wciąż jest genialnym piłkarzem.
Bardzo ucieszyło mnie, że Rodgers zdecydował się wrócić do czteroosobowej obrony przeciwko Fulham. Nadszedł czas na zmiany.
Menedżer ma szczęście, że jego drużyna potrafi teraz grać dwoma kompletnie różnymi ustawieniami. Jego piłkarze łatwo się zaadaptowali. Trzyosobowa obrona niekoniecznie musi się sprawdzać w meczach z topowymi zespołami, ponieważ daje rywalowi zbyt dużo miejsca, zwłaszcza, gdy ma się w składzie niezbyt dobrych bocznych obrońców.
Niezależnie od formacji Liverpool jest w stanie pokonać 70% drużyn Premier League za sprawą jakości, jaką dają mu z przodu Gerrard i Coutinho.
Kiedy Rodgers mówił o potrzebie sprowadzenia zawodników do pierwszego składu chodziło mu także o to, aby dać w ten sposób the Reds szansę w pojedynkach z ligowymi gigantami.
Mark Lawrenson
Komentarze (10)
Może nie żaden z wymienionych przeze mnie ale wydaje mi sie że BR ściągnie jakiegoś konkretnego grajka do za ładnych 20 mln funtów ;]