Podsumowanie meczu
W minioną sobotę – 18 stycznia o godzinie 17.30 czasu angielskiego, na Anfield Road the Reds zremisowali 2:2 z przyjezdną ekipą Aston Villi. Jak wynik ten wpłynął na tabelę oraz jak wyglądało to spotkanie?
Bukmacherzy oraz kibice nie dawali większych szans drużynie gości. Podopieczni Brendana Rodgersa konsekwentnie, kolejka po kolejce, tworzyli z Anfield twierdzę nie do zdobycia. Niestety, tym razem przeciwnikowi udało się znaleźć gdzieś nasz słaby punkt i wywalczyć jeden, cenny punkt.
Pierwsza połowa w wykonaniu the Reds to najprawdopodobniej najsłabsze 45 minut tego sezonu rozegrane przed przed The Kop. Już w pierwszych sekundach meczu Aston Villa mogła strzelić gola na 1:0, jednak szczęście się do nas uśmiechnęło i Agbonlahor oddał strzał obok bramki.
Niestety nie wpłynęło to na Liverpool pobudzająco. Coutinho zagrywał do „niewidocznych kolegów”, Gerrard pod własną bramką oddawał piłkę przeciwnikom w strasznie głupi sposób, a boki naszej obrony wyglądały jakby ściągnięto je świeżo spod szkolnego boiska.
Słaba postawa zemściła się na nas już w 25. minucie, kiedy to dośrodkowanie z lewej strony boiska wykorzystał Weimann, pokonując naszego bramkarza z niewielkiej odległości i dając tym samym prowadzenie Aston Villi. Jednak również i na to nie było żadnej reakcji naszych ulubieńców. Najgorsze dopiero nastąpiło 10 minut później.
W 36. minucie Benteke, ku zaskoczeniu wszystkich, podwyższył prowadzenie na 2:0. Zwykłe dośrodkowanie z prawej strony boiska – które powinien wyłapać Simon lub wybić bez problemu Johnson – pokonało wszystkich defensywnych zawodników the Reds. Niepilnowany napastnik gości bez problemu wpakował głową piłkę do pustej bramki. Gol ten był kwintesencją naszej nieudolności, braku charakteru i słabej postawy w tamtym dniu.
The Kop miało jednak swój powód do radości w doliczonym czasie gry pierwsze połowy, kiedy to po ładnej dla oka akcji piłkę do siatki wpakował Daniel Sturridge. Do przerwy było 1:2 dla Villi.
Po zmianie stron Liverpool zaczął grać nieco żwawiej, jednak wciąż to nie był ten Liverpool, na którego czekali wszyscy kibice. Wystarczyło to jednak, by ustrzelić drugą bramkę wyrównującą wynik tego spotkania.
Beznadziejny, a nawet katastrofalny momentami Gerrard z pierwszej odsłony zagrał kapitalne podanie do Luisa Suáreza. Urugwajczyk w sytuacji 1 na 1 na pełnej szybkości minął bramkarza, jednak po drodze został przez niego sfaulowany. Sędzia bez chwili zawahania wskazała na wapno. Asystent całej tej sytuacji, Gerrard, pewnie wykonał rzut karny, pokonując golkipera strzałem po ziemi. W 53. minucie mieliśmy już 2:2 i serca pełne nadziei w ostateczne zwycięstwo.
Dalsze minuty nie zmieniły jednak w meczu niczego. Liverpool nie naciskał na przeciwników, a ci z kolei wyglądali na zadowolonych z jednego punktu ugranego na Anfield. W międzyczasie straciliśmy Lucasa, który kolejny raz opuszczał boisko z kontuzją kolana.
Naprawdę bardzo smutno się patrzy na Liverpool, który nie walczy o piłkę, przy remisie klepie piłkę pod własną bramką i nie ma ambicji na walkę do końca. Kiedyś był to nasz znak firmowy. Porażka wtedy mniej bolała, bo dawaliśmy z siebie wszystko, a dziś niektórzy piłkarze myślami są gdzieś indziej, niezaangażowani i jakby obok spotkania.
Jak ten mecz, jego wynik oraz przebieg wpłynął na tabelę angielskiej BPL?
Liverpool po 22 kolejkach wciąż plasuje się na 4. miejscu dającym możliwość gry w tak wyczekiwanej przez nas Lidze Mistrzów. Do pierwszego Arsenalu tracimy już 8 punktów, które z pewnością ciężko będzie odrobić. Trzeba jednak pamiętać, że wszystko jest możliwe.
Lokalny rywal, Everton, zremisował swoje wyjazdowe spotkanie 1:1 i tak naprawdę dzięki temu wynikowi wciąż utrzymujemy się na swojej pozycji.
Teraz przyszedł czas na krótki odpoczynek od ligi angielskiej. Najbliższy mecz the Reds rozegrają w ramach pucharu FA Cup przeciwko Bournemouth 25 stycznia o godzinie 12.45 czasu lokalnego. O kolejne punkty w lidze Liverpool zawalczy na własnym stadionie w gorących i emocjonujących derbach Merseyside przeciwko podopiecznym Roberto Martíneza, a odbędą się one 28 stycznia o godzinie 20.00 czasu angielskiego.
Czy uda nam się awansować do kolejnej rundy w rozgrywkach FA Cup? I czy the Reds udowodnią, że rządzą w Liverpoolu, pokonując na Anfield zespół Evertonu? Przekonamy się już niebawem!
Komentarze (1)