Brad Smith o swojej sytuacji
Kiedy Brendan Rodgers wezwał wychowanka klubowej akademii, Brada Smitha, żeby ten wszedł na boisko w arcytrudnym meczu Premier League z Chelsea w grudniu, 19-latek nie mógł uwierzyć.
Zawodnik jest bardziej przyzwyczajony do rozgrywania tego typu meczów w domowym zaciszu na konsoli, ale musiał wówczas wyjść na boisko i grać przeciwko gwiazdom wartym wiele milionów.
Przez te pół godziny, które spędził na płycie boiska Stamford Bridge, Smith nie mógł uchronić Liverpoolu od porażki 2:1, ale uważa on, że dzięki temu wie, co musi osiągnąć.
– Byłem w szoku, kiedy usłyszałem, że mam wejść. Byłem bardzo zdenerwowany i podekscytowany jednocześnie – powiedział nastolatek.
– Gdy wszedłem, to było bardzo głośno, a mecz rozgrywano w zawrotnym tempie. Zadebiutować w takim spotkaniu to zaszczyt.
– Menadżer powiedział: „Wchodzisz na lewe skrzydło. Masz się trzymać tej strony i skorzystać ze swojej szybkości. Może uda Ci się coś zdziałać”.
– Takie mecze to zupełnie inna bajka. Rozgrywają się w znacznie szybszym tempie.
– W domu gram tymi piłkarzami w Fifę, a wtedy to stanąłem u ich boku na boisku. Szaleństwo. Wszyscy gratulowali mi debiutu.
Smith został wybrany do kadry meczowej przez Rodgersa na mecz z Manchesterem City w drugi dzień Świąt, a na późniejszą podróż do Londynu dołączył do niego Jordan Rossiter.
Ta dwójka, podobnie jak wielu innych wychowanków, regularnie trenuje z członkami pierwszego zespołu w Melwood, ponieważ menadżer chce mieć młodych zawodników pod kontrolą.
– To niesamowite, że możemy tam trenować – powiedział obrońca. – Wszyscy starsi koledzy są bardzo pomocni. Zawsze pokażą co można poprawić. Obracać się w ich towarzystwie to coś wspaniałego. Są świetnymi piłkarzami.
– Gdy się tam idzie, to ciężko być sobą, ale chłopaki nam w tym pomagają. Menedżer i sztab chce, żebyśmy zachowywali się spokojniej przy piłce, byli pewniejsi i grali tak, jak zazwyczaj.
– Nigdy nie wiadomo, kiedy otrzyma się szansę. Musimy ciężko pracować i starać się zadowolić menadżera na treningach i w każdym meczu.
– Grałem w kilku spotkaniach dla drużyny U-21 i radziłem sobie nieźle. Przez święta byłem stałym bywalcem Melwood. Najpierw pojechałem z drużyną do Manchesteru, potem z Chelsea wszedłem na boisko.
Debiut w Premier League był niesamowitym zwieńczeniem trudnego okresu dla Smitha, który spędził 10 miesięcy poza boiskiem z powodu poważnej kontuzji więzadeł krzyżowych.
W swoim pierwszym meczu po rehabilitacji dla U-21, obrońca zdobył wspaniałą bramkę w meczu z Tottenhamem i rozpoczął marsz ku pierwszemu zespołowi.
– To było coś wspaniałego. Wrócić po kontuzji i dojść do formy, to była naprawdę duża sztuka – dodał.
– Zagrałem w meczu z Tottenhamem, strzeliłem bramkę i ogółem rozegrałem dobre zawody. Uczucie niebywałe.
– Radziłem sobie w rezerwach i było naprawdę fajnie. Strzelenie gola zawsze jest miłe, szczególnie jeśli nie robi się tego tak często. Bardzo mi to pomogło.
– Chcę grać regularnie w piłkę i mam nadzieję, że na stałe zadomowię się w Melwood, będę tam trenował i pobierał nauki. Mam też nadzieję, że znajdę się w jeszcze kilku składach meczowych.
Komentarze (3)
Dlaczego nie gra z lepszymi dobrze by mu zrobiła. Nie dałby sobie rady w takim Charlton, Millwall, Sheff Wed, Doncaster czy nasz sobotni rywal Bournemouth. Taki McLaughlin może grać w Barnsley a jest młodszy to czemu Smith nie dałby rady. Na tym etapie nabieranie doświadczenia jest bardzo ważne, oczywiście League One tez dobra opcja