Podsumowanie meczu
Liverpool w prosty sposób rozłożył lokalnych rywali 4:0 we wtorkowy wieczór na Anfield. Te derby Merseyside z pewnością znajdą swoje miejsce w historii the Reds, biorąc pod uwagę specjalne okoliczności spotkania i wysoki wynik.
Jak na niego przystało, Steven Gerrard, otworzył wynik spotkania. Następnie, jeszcze w pierwszej połowie na listę strzelców wpisał się dwukrotnie Daniel Sturridge, a wynik meczu zapieczętował Luis Suarez w niesamowitej akcji indywidualnej.
Wynik ten był pierwszym zwycięstwem Brendana Rodgersa z the Blues. Wysokie zwycięstwo z Evertonem umocniło pozycję the Reds w tabeli Barclays Premer League, zwiększając przewagę nad lokalnymi rywalami do 4 punktów.
Jeszcze przed spotkaniem widać było, iż Rodgers dokonał trzech zmian w składzie po meczu z Bournemouth z zeszłego tygodnia. Jon Flanagan, Simon Mignolet i Raheem Sterling zastąpili Martina Kelly’ego, Brada Jonesa i Victora Mosesa w wyjściowej jedenastce.
Pierwszy ostrzegający strzał padł w 1 minucie spotkania. Ross Barkley odebrał piłkę w okolicach środka boiska, pobiegł w stronę bramki the Reds, po czym uderzył mocno z lewej nogi nad poprzeczką w the Kop.
W ciągu kilkunastu sekund, Tim Howard został zmuszony do interwencji po woleju Jordana Hendersona. Sterling pressingiem wywalczył Suarezowi szansę na niski strzał, który także został wybroniony przez bramkarza gości.
Często się powtarza, że derby są pełne nerwowej gry, jednak pierwsze 15 minut zostały rozegrane w fantastycznym tempie. Tim Howard był raz jeszcze zmuszony do interwencji przez Sterlinga, gdy skrzydłowy the Reds próbował wykorzystać podanie od Sturridge’a.
Ponadto, sprytne rozegranie między Hendersonem a Suarezem w 21 minucie pozwoliło Urugwajczykowi na mocne uderzenie w kierunku bramki Evertonu. Bramkarz the Blues odbił piłkę na rzut rożny. Luis sam podszedł do stałego fragmentu gry i perfekcyjnie dośrodkował na głowę Gerrarda. Kapitan wykończył sytuację wspaniałym uderzeniem i podbiegł w kierunku trybun celebrować wraz z kibicami i kolegami z drużyny.
Jako iż Romelu Lukaku został zdjęty z boiska po doznaniu kontuzji kostki, Liverpool wyczuł okazję na zwiększenie prowadzenia. Sturridge próbował podkręconym uderzeniem pokonać bramkarza rywali po podaniu Luisa, jednak piłka minęła się z bramką.
Drużyna Roberto Martineza odpowiedziała natychmiast, jednak Mignolet udanie interweniował dwukrotnie przy mocnych strzałach obrońcy the Blues, Phila Jagielki. Tempo spotkania wzrosło znacząco po pierwszych 30 minutach.
Kevin Mirallas próbował ładnego uderzenia z ponad 20 metrów, którego Simon nie powstrzymał, jednak szczęśliwie piłka wyleciała poza boisko tuż koło słupka. W ciągu kilku następnych minut zaczęła działać magia Anfield.
Philippe Coutinho wykonał fantastyczne podanie prostopadłe, które kompletnie rozmontowało obronę Evertonu i dało szansę Sturridge’owi na bramkę. Daniel spokojnie przeniósł piłkę nad Howardem wpisując się na listę strzelców po kapitanie.
Nie minęły 2 minuty, a Sturridge podniósł już wynik na 3:0. Kolo Toure wyśmienicie zagrał piłkę z połowy the Reds za plecy wszystkich rywali, a numer 15 Liverpoolu wybiegł do podania i cudownym lobem zmieścił piłkę w bramce.
Everton ruszył w drugiej połowie niezwykle zdeterminowany, a czujność Mignolet była testowana przez wprowadzonego rezerwowego the Blues, Leona Osmana.
Nacisk gości doprowadził do kolejnej szansy the Reds. 5 minut po rozpoczęciu drugiej połowy, Suarez wykorzystał błąd wysuniętych obrońców Evertonu, przejmując sprytnie piłkę i rajdując przez całą połowę Evertonu. Urugwajczyk wykorzystał precyzyjnie prezent od gości, uderzając nisko w prawy róg bramki Howarda.
4 minuty później Howard próbował powstrzymać nadbiegającego sam na sam Sterlinga, jednak ściął numer 31 the Reds. Atkinson podyktował tym samym karnego gospodarzom. Sturridge otrzymał szansę od kapitana na skompletowanie hattricka, jednakże uderzył zbyt wysoko.
4:0 w zupełności wystarczały the Reds, mimo iż Ci dalej próbowali. Coutinho próļował zmylić Howarda strzałem w bliższy narożnik bramki Tima po krótkim rozegraniu rzutu rożnego przez kapitana, a James McCarthy raz jeszcze próbował pokonać Simona. Mignolet spokojnie odbił niskie zagranie rywala.
Wieczór bez wątpienia należał do the Reds, a po końcowym gwizdku the Kopites mogli świętować jedno z tych wielkich wieczorów na Anfield, które jeszcze nieraz będą miały miejsce.
Komentarze (2)