Škrtel: To bolało!
Martin Škrtel zdobył uznanie wielu kibiców po tym, jak mimo szwów na głowie, zagrał w meczu z Evertonem. Twardziel z Liverpoolu przyznaje, że było to bolesne.
Słowak rozciął głowę przy zderzeniu z Andrew Surmanem w trakcie wygranego 2-0 meczu czwartej rundy FA Cup z Bournemouth. Natychmiast potrzebna była interwencja chirurga, który założył Martinowi szwy poza boiskiem.
Media społecznościowe po tym wydarzeniu były pełne wpisów fanów, którzy zachwycali się determinacją Škrtela. Obrońca zacisnął zęby i szybko wrócił do gry.
Słowak przyznał, że nie było to aż taką błahostką, na jaką wyglądało:
- Szczerze mówiąc, bolało. Nie spodziewałem się aż takiego bólu.
- Kiedy lekarz przygotowywał się do szycia, zapytałem: „Czy będzie bolało?” Odpowiedział, że nie… Kłamał!
- Takie rzeczy zdarzają się jednak w futbolu i musisz sobie z nimi poradzić.
Sympatycy Liverpoolu zasugerowali Škrtelowi na Twitterze, aby do końca sezonu zakładał a głowę specjalną opaskę ochronną.
29-letni stoper miał ją wprawdzie podczas demolki, jaką the Reds sprawili Evertonowi w derbach Merseyside, ale przyznał, że skorzysta z opaski jeszcze tylko w kolejnym spotkaniu.
- Wygląda na to, że będę musiał ją założyć na mecz z West Brom, ponieważ nadal mam szwy na głowie, więc przyda się ochrona. Mogę zapewnić, że później nie będę z niej korzystał.
Škrtel był mistrzem ceremonii podczas świętowania kolejnych bramek strzelanych Evertonowi we wtorkowy wieczór. Zawodnik stwierdził, że te momenty idealnie pokazują, jak wiele znaczy dla the Reds takie zwycięstwo.
- Wtedy było widać wszystko. Pasję, ducha drużyny i radość z gry.
- Kiedy wygrywa się derby w taki sposób, czujesz, że dokonujesz czegoś niezwykłego. Radość jest wtedy tym większa.
Bardziej od okazałego zwycięstwa cieszy Škrtela fakt, że defensywa zapobiegła utracie bramki.
- Nie kończyliśmy zbyt wielu spotkań z czystym kontem, a teraz było to już drugie z rzędu. To dobrze świadczy o obrońcach i bramkarzy.
- Cieszę się, bo chcemy jak najczęściej kończyć mecze „na zero z tyłu”. Zawsze fajnie tak skończyć potyczkę derbową.
Škrtel jak na razie wydaje się niezniszczalny. W tym sezonie kontuzje wyjątkowo mocno uczepiły się obrońców.
- Nie jest łatwo non-stop grać w linii z innymi partnerami, ale nic na to nie poradzimy.
- Mieliśmy kilka kontuzji, wobec czego grałem już u boku Daniela Aggera, Mamadou Sakho i Kolo Touré. Po prostu próbuję dać z siebie to, co najlepsze, nie zważając na to, kto jest obok.
- Jestem bardzo szczęśliwy, że gram w tej drużynie. Chciałbym tu zostać tak długo, jak to możliwe.
Kolejnym momentem z meczu derbowego, z którego Škrtel może być zadowolony, była sytuacja z 54 minuty, kiedy to Słowak zapoczątkował kontrę i pognał za Raheemem Sterlingiem aż w pole karne rywala, gdy sędzia podyktował rzut karny za faul na Angliku.
Czy w przyszłości możemy się spodziewać więcej takich ofensywnych wypadów kapitana reprezentacji Słowacji?
- Raczej nie – odpowiedział – Ja tu jestem od bronienia. Jeśli jednak nadarzy się okazja, to próbuję ją wykorzystać.
- Rzadko tak się dzieje. Pamiętam dwie takie sytuacje, gdy pobiegłem do przody, żeby pomóc kolegom. Niestety, nie strzeliłem bramki ani nawet nie oddałem strzału, ale jak już wspomniałem – nie jestem od strzelania.
- Krzyknąłem do Raheema, by podał mi piłkę, bo byłem w dobrej sytuacji. Myślę jednak, że on dokonał słusznego wyboru, próbując minąć bramkarza i wywalczając rzut karny. Szkoda, że go nie wykorzystaliśmy, ale i tak strzeliliśmy cztery bramki. To było najważniejsze tego wieczora.
Komentarze (6)
Myślę że 2 połowa sezonu będzie w lepszym wykonaniu Skrtela niż 1
Myślę że 2 połowa sezonu będzie w lepszym wykonaniu Skrtela niż 1