Suárez: Nienawidzę przegrywać
Można z pełnym przekonaniem powiedzieć, że Luis Suárez należy do grona zawodników, którzy wręcz nienawidzą przegrywać spotkań. Urugwajczyk do każdego pojedynku podchodzi z jasno określonymi aspiracjami – pragnie zdobyć jak największą liczbę goli i zapewnić swojej drużynie komplet punktów.
Liverpool prezentuje się bardzo dobrze w bieżących rozgrywkach; wygrał 18 z 28 ligowych spotkań w Premier League i plasuje się na pozycji wicelidera, a ogromna w tym zasługa 27-letniego snajpera, który dysponuje fenomenalnymi statystykami indywidualnymi. Z dorobkiem 24 goli i 10 asyst przewodzi klasyfikacji strzelców zarówno w zespole, jak i całej lidze.
Urugwajczyk w grudniu podpisał nowy, długoterminowy kontrakt i wiele wskazuje na to, że pogłoski o jego rychłym odejściu z klubu zostały zażegnane, gdyż sam zawodnik deklaruje, iż jest szczęśliwy ze swojej obecnej sytuacji i nie zamierza się nigdzie ruszać.
– Mam 27 lat i jestem u szczytu swojej formy, czuje ogromne szczęście i zadowolenie, bo jestem częścią najlepszej ligi świata; Premier League – przyznał Luis, w wywiadzie dla magazynu FourFourTwo.
– Czerpię radość z każdego rozegranego spotkania oraz z tego, że jest tutaj ze mną moja rodzina, która jest dla mnie niezwykle istotna. Uwielbiam wygrywać, a nienawidzę przegranych.
– Jestem jednym z najlepszym graczy na świecie, więc mam możliwości, żeby wygrać wszystko, co tylko można, przegrywając tylko okazjonalnie; to jest to, co mnie napędza każdego dnia. Jestem ambitny, chcę wygrywać i nie zatrzymywać się, dopóki nie strzelę jednej lub dwóch bramek w meczu.
– Chcę cieszyć się ze swojego pobytu tutaj i teraz. Każdy zawodnik powinien żyć teraźniejszością, aby móc cieszyć się tym, co robi. Jeżeli będę wspominał swojego poczynania jeszcze z czasów dzieciństwa czy gry w Ajaksie, to nie poprawie swojej gry.
– Chcę żyć bieżącą chwilą i patrzeć w przyszłość. To, co wydarzyło się w przeszłości, muszę zostawić za sobą; trzeba iść naprzód.
Suárez zyskał sympatię fanów od pierwszych minut spędzonych na boisku, po transferze w 2011 roku, jednak pierwsze osiemnaście miesięcy stało pod znakiem nieskuteczności urugwajskiego snajpera, który mimo wielu okazji podbramkowych, nie zawsze mógł cieszyć się z pokonania bramkarza drużyny przeciwnej.
Sytuacja ta uległa zmianie, kiedy władzę w klubie przejął Brendan Rodgers. Pod jego wodzą, statystyki Luisa uległy znacznej poprawie i w chwili obecnej zdobył on 54 bramki w 71 spotkaniach.
– Staram się nie komplikować sobie życia, próbując spektakularnie pokonywać bramkarzy czy coś w tym stylu. Prostymi środkami szukam drogi do bramki, bo niewykorzystane sytuacje zostają w twojej głowie do końca meczu.
– W zasadzie dużo pracuje nad tym podczas treningu i dzięki temu rośnie moja pewność siebie. To jest dobra metoda, żeby zmienić w sobie mankamenty. Nie sądzę, żeby cokolwiek zmieniło się na boisku; zawsze byłem waleczny.
– Z upływem lat dojrzałem piłkarsko. Możesz stać się bardziej inteligentnym zawodnikiem, możesz wiedzieć coraz więcej i uczyć się na błędach, by potem unikać ich szerokim łukiem. Zawsze wiedziałem, kiedy grałem dobrze, a kiedy mi coś nie wyszło.
– Teraz jest podobnie, dostrzegam popełnione przez siebie błędy. Patrząc na to z perspektywy czasu, zdaje sobie sprawę jak wielką przebyłem drogę, od momentu opuszczenia Urugwaju w wieku 19 lat. Przez ten czas bardzo wiele się nauczyłem – podsumował napastnik the Reds.
Komentarze (1)
Mam nadzieję, że jego nastawienie zostanie wynagrodzone grą w LM w drużynie LFC