Critchley: Gra na Anfield motywacją
Neil Critchley radzi swoim podopiecznym z drużyny U-18, by perspektywa gry na Anfield zmotywowała ich przed jutrzejszym ćwierćfinałem FA Youth Cup, w którym zmierzą się z Reading.
Drużyna Critchleya ma szansę w końcu zgrać na murawie Anfield, jeśli pokonają rywali i awansują do najlepszej czwórki. W półfinale ich potencjalnymi rywalami będzie Fulham lub Huddersfield Town.
– To wielki bodziec motywujący nas do walki. Mamy nadzieję, że wykorzystamy okazję i awansujemy, bo szansa gry na Anfield nie zdarza się zbyt często. Ta perspektywa bardzo działa na moich piłkarzy.
– Chrapkę na finał tych rozgrywek mają wszyscy w klubie. W Akademii pracuje wiele osób, które mają czynny udział w rozwoju moich chłopców. Jak najlepszy wynik w FA Youth Cup będzie znaczył dla nich bardzo wiele.
– Jesteśmy w ćwierćfinale, więc jeszcze całkiem długa droga do zrealizowania naszych marzeń, ale skłamałbym, gdybym nie myślał o finale.
– Nie powiem jednak, że dobrze wykonałem swoją pracę w przypadku, gdy wygramy ten puchar, ale żaden z moich piłkarzy nie wejdzie do pierwszej drużyny. Awans chłopaków z Akademii do seniorów jest dla mnie największą nagrodą i głównym celem.
Jutrzejszy rywal the Reds, Reading, odprawił takie drużyny jak Leeds United, Crewe Alexandra i Accrington Stanley, by w ćwierćfinale stanąć naprzeciw Liverpoolu w roli gospodarza.
W zeszłym sezonie Reading dotarło do finału rozgrywek U-18. Critchley zdaje sobie sprawę, że ćwierćfinałowe spotkanie nie będzie łatwe.
– Reading U-18 gra podobnie, jak ich drużyna U-21, która wygrała na Anfield. Wówczas zrobili na mnie duże wrażenie.
– Kilku piłkarzy, którzy zagrali w tamtym meczu, zobaczymy jutro na boisku. Wiem, że będziemy musieli dać z siebie wszystko, jeśli chcemy wygrać.
– Graliśmy już przeciwko Blackpool, Aston Villi i Watfordowi – wszystkie te drużyny grały innymi formacjami, zatem każdy z poprzednich meczów był dla nas nowym sprawdzianem.
– Im wyższa jest stawka, tym poważniejszy jest to sprawdzian mentalności moich piłkarzy. Chcę grać w tych rozgrywkach jak najdłużej, aby chłopcy jeszcze lepiej przygotowywali się do gry w pierwszej drużynie.
Piłkarze the Reds tacy jak 16-letni Jordan Rossiter i rok starszy Cameron Brannagan już posmakowali życia w seniorskiej drużynie Liverpoolu, gdy Brendan Rodgers powołał ich do meczowej kadry tuż po Świętach.
Według Critchleya te powołania udowadniają, że Rodgers ufa młodym piłkarzom i wiąże z nimi przyszłość klubu.
– Mamy szczęście, że Brendan ma tę odwagę i chęci, by powoływać moich chłopców. Jack Dunn, Brad Smith i Stephen Sama trenowali w Melwood przez dwa tygodnie, po czym wrócili do Akademii, by wykorzystać doświadczenie nabrane na treningach z seniorami.
– Na pierwszy rzut oka widać, że ich gra jest już na wyższym poziomie. To fantastyczna sprawa dla nich i dla nas. Inni piłkarze patrząc na nich mają większą motywację do ciężkiej pracy.
– Kiedy chłopaki widzą swoich kolegów trenujących w Melwood i siedzących na ławce rezerwowych, myślą: „Przecież tydzień temu grał ze mną w drużynie”. To wielka motywacja.
– Awans chłopaków do pierwszej drużyny jest również wielkim wydarzeniem dla sztabu szkoleniowego. To nagroda za ich ciężką pracę i potwierdzenie, że wykonali swoją robotę bardzo dobrze.
Wszystkie drużyny Liverpoolu imponują skutecznością w tym sezonie. Pierwsza drużyna prowadzi w rankingu strzelonych bramek. Podopieczni Aleksa Inglethorpe’a z ekipy U-21 mają już ponad 40 goli, a drużyna Critchleya strzeliła już 62 gole w zaledwie 27 meczach.
Najmłodsza drużyna the Reds jest niepokonana od czterech meczów, a w ostatnich dziesięciu potyczkach przegrała tylko raz. Critchley jest bardzo zadowolony z postępu:
– Jesteśmy coraz lepsi, coraz trudniejsi do pokonania. Tracimy mniej bramek i zwiększyliśmy siłę ataku. W porównaniu z pierwszą połową sezonu zdecydowanie się poprawiliśmy.
– Chcemy kontynuować grę w tym stylu i nadal tworzyć mnóstwo sytuacji bramkowych. Weszliśmy na właściwy tor.
Komentarze (0)