Agger: Nie mam słów, by to opisać
Obrońca Liverpoolu, Daniel Agger nie wiedział co powiedzieć, gdy został poproszony o podsumowanie wsparcia kibiców the Reds podczas wczorajszego powrotu drużyny Brendana Rodgersa na Anfield.
Dla Duńczyka ten pokaz wsparcia w momencie, gdy autobus przewożący zawodników zespołu został przywitany przez szpaler fanów Liverpoolu, był powrotem do pamiętnych europejskich nocy na L4.
Kibice the Reds wypełnili ulicę trzymając flagi i transparenty, nawiązując tym samym do meczu z Tottenhamem w 2010 roku.
Wtedy był to gest jedności w obliczu kryzysu, w jakim znalazł się Liverpool.
– Przypomina mi to trochę czasy Ligi Mistrzów. To było niesamowite.
– To tylko pokazuje, jak świetnych mamy kibiców. Musimy dawać z siebie wszystko, by wygrywać kolejne mecze, ponieważ gdy dostajesz takie wsparcie… To trudne do opisania.
Przywitanie piłkarzy the Reds, którzy ostatni raz grali na Anfield 23 lutego było kontynuowane na stadionie. Kibice dopingowali zawodników w czasie rozgrzewki i śpiewali You’ll Never Walk Alone.
Steven Gerrard odpowiedział na to wsparcie, strzelając piękną bramkę z rzutu wolnego. Gola na 2:0 strzelił Daniel Sturridge dając tym samym spokój. Niestety w końcowej fazie spotkanie kontaktowe trafienie zaliczył Ki Sung-yong, co zwiastowało nerwowość w grze the Reds.
Ostatecznie Liverpool wygrał 2:1 i wrócił na drugie miejsce w tabeli Barclays Premier League ze stratą tylko jednego punktu do Chelsea.
– Zdobyliśmy trzy punkty i tylko to się liczy. Chcieliśmy zakończyć ten mecz wcześniej, ale czasami musisz bronić tego, co masz.
– Nie utrzymywaliśmy się przy piłce tak dobrze, jak w pierwszej połowie. Myślę, że podczas pierwszych 45 minut kontrolowaliśmy spotkanie i powinniśmy to samo zrobić w drugiej części meczu. Jednak to jest piłka nożna.
– Każde spotkanie chcemy wygrywać, ale nie możemy wybiegać zbyt daleko w przyszłość. Patrzymy na każde kolejne spotkanie.
– Mamy wielu dobrych zawodników, nie tylko w pierwszej jedenastce, ale w całej kadrze. Myślę, że tego nam kiedyś brakowało. Teraz każdy, kto wchodzi na boisko, może zmienić obraz gry.
Komentarze (1)
To by się zgadzało, z ławki wchodzą tylko Sterling/Coutinho/Allen :D