Jon: To spełnienie moich marzeń
Śmiało można powiedzieć, że Jon Flanagan spełnia marzenie swojego dzieciństwa. Obrońca regularnie wychodzi w pierwszej jedenastce the Reds i pomaga im piąć się w górę tabeli.
Tymczasem poza boiskiem jego nazwisko jest śpiewane na the Kop w zamian za wytrwałość, jaką prezentuje młody wychowanek klubu. Występy Flanagana przywołują u Brendana Rodgersa wspomnienia związane ze Stevem Nicolem.
W następnym miesiącu miną trzy lata od jego debiutu w pierwszym zespole Liverpoolu. 21-latek wystąpił wtedy w wygranym 3:0 meczu przeciwko Manchesterowi City.
- Było kilka wzlotów i upadków, ale sam fakt, że tu jestem i gram w pierwszym zespole to spełnienie moich marzeń. Nie ma nic lepszego niż rywalizacja, jaka panuje na naszych treningach.
- Cieszę się z szansy, jaką dostaję i chcę iść dalej.
Nie trzeba daleko szukać potwierdzenia szacunku, jakim darzą go kibice Liverpoolu. W ostatnim spotkaniu na Anfield przeciwko Sunderlandowi the Kop skandowało imię Flanagana.
Fani w mediach społecznościowych nazwali go "Flanni Alves".
- Widziałem kilka pseudonimów na Twitterze, ale nie szukałem zbyt dużo! - uśmiecha się nieśmiało.
- Kiedy słyszę kibiców skandujących moje imię, czuję się jakbym był na szczycie świata. Nie ma nic lepszego od bycia częścią tej drużyny.
Obrońca mogący operować po obu stronach defensywy powrócił ostatnio na lewą flankę, jako że do składu powrócił Glen Johnson.
W ostatnich spotkaniach Flanagan częściej odbierał piłkę przeciwnikowi niż pozostali zawodnicy Liverpoolu.
- To jedno z zadań obrońcy, prawda? Moim głównym celem jest bronienie, odebranie piłki przeciwnikowi i dostarczenie jej przednim formacjom.
Wdrożenie w Liverpoolu formacji diamentu pozwala Flanaganowi na częstsze uczestniczenie w akcjach ofensywnych zespołu.
Jak na dodatkową odpowiedzialność zapatruje się zawodnik, który dotychczas odpowiadał głównie za obronę i odbiór piłki?
- Tak długo, jak gram w pierwszej drużynie, nie mam nic przeciwko temu. Kiedy gramy diamentem, na boisku jest dużo miejsca.
- Wszystko zależy od tego, czego ode mnie oczekuje menadżer. Kiedy mówi nam, jaką formacją mamy grać, musimy się do tego dostosować. Jak widać to działa, więc naszym zadaniem jest podporządkowanie się tym zadaniom.
Flanagan musiał wykazać swoje cechy podczas wygranego 2:1 spotkania z Sunderlandem. Czarne Koty strzeliły kontaktową bramkę w końcowej fazie meczu i sprawiły dużo trudności zawodnikom Liverpoolu, ale ostatecznie the Reds odnieśli siódme zwycięstwo z rzędu.
- Musieliśmy wygrać tamto spotkanie. Wiedziałem, że potrzebujemy trzech punktów, aby utrzymać się na czele tabeli. Może i straciliśmy głupią bramkę, ale twardo walczyliśmy. Ostatecznie udało nam się wygrać.
- Na tym etapie sezonu tylko to się liczy. Musimy po prostu regularnie zdobywać punkty i utrzymywać presję innych zespołów.
- Menedżer był zadowolony. Powiedział, że to ważne zwycięstwo i teraz musimy się skupić na niedzielnym spotkaniu.
Przed środowym meczem drużyna Brendana Rodgersa została przywitana przez fanów. Ich intencja podbudowania zespołu przed spotkaniem zadziałała idealnie.
- To było niewiarygodne. Każdy z nas miał gęsią skórkę. Wszyscy byli podbudowani.
- Oni mają ogromną rolę do odegrania. Zawsze są z nami i czujemy ich pomoc. Dzięki nim wygrywamy, więc mam nadzieję, że dalej będą nas tak wspierać.
Komentarze (0)