Owen: Klimat na Anfield może pomóc
Chciałbym bardzo, żeby Liverpool zdobył mistrzostwo i sądzę, że uda mu się, mimo iż w tym momencie ze względu na to, jak blisko siebie są zespoły o nie walczące, trudno wskazać pewnego zwycięzcę.
Myślę, że dla wielu ludzi stali się tym drugim zespołem. Myślę, że „neutralni” kibice chcą, żeby to Liverpool wygrał Premier League. Głupotą byłoby twierdzić, że nawet fani Manchesteru United myślą w ten sposób, jednak Liverpool zdobył wielu wielbicieli ze względu na sposób, w jaki gra, a także dlatego, że na wyobraźnię wielu zadziałało to, iż widzą giganta światowego futbolu, który wrócił do biznesu.
Jest tak nie tylko ze względu na historię i dziedzictwo, ale także ze względu na to, jaki futbol prezentują. Znam wiele osób, które posiadają karnety na Anfield i część z nich mówi: „Oczywiście, że chcielibyśmy wygrać, ale miłe jest już samo to, że można pójść na Anfield i znowu uczestniczyć w futbolowej uczcie”.
Są podekscytowani, ponieważ ponownie oglądają ekscytujący futbol i myślę, że właśnie to jest istotą tej gry.
Jest w tym coś romantycznego. Liverpool jest jak stary mistrz boksu, który został zdetronizowany, ale teraz powraca. To piękna historia, która pociąga większość tych „neutralnych„”.
Wciąż uważam, że Manchester City ma najlepszą drużynę. To będzie jak rzut monetą między tymi dwoma klubami. Jednak Liverpool wygląda na zespół niepokonany u siebie, a i City, i Chelsea muszą zagrać na Anfield.
Oni tam zdmuchują zespoły, stanowią zagrożenie, kiedykolwiek tylko atakują, a atmosfera jest elektryzująca. To jest najlepsze ze wszystkich rzeczy, które widziałem od dekad. Gdybym miał zaryzykować głową, powiedziałbym, że Liverpool wygra oba te spotkania, co da im wyjątkową szansę na zdobycie tytułu.
Ludzie mówią o presji, jaką teraz odczuwa Liverpool i z całą pewnością oczekiwania wzrosły, skoro jest teraz na szczycie tabeli, jednak ja nie widzę w tym problemu. To nie fart, że się tam znajduje, zwłaszcza z piłkarzami takim jak Steven Gerrard, Luis Suárez i Daniel Sturridge, którzy są do takiej presji przyzwyczajeni. Oczywiście ta presja jest teraz bardziej odczuwalna i istnieje niebezpieczeństwo, że może mieć negatywny wpływ, kiedy się o niej za dużo myśli, sądzę jednak, że tak się nie stanie.
Kiedy byłem na boisku, nigdy nie miałem problemu z presją. Ona pojawia się przed meczem, jeśli jednak jest się urodzonym i wychowanym po to, by grać w piłkę, znika w momencie, kiedy zaczyna się grać. Taką właśnie postawę widzę u najważniejszych piłkarzy Liverpoolu. Ich kluczowi zawodnicy przyzwyczajeni są do tego rodzaju presji. Są pewni swych umiejętności i nie widzę w nich żadnego strachu.
W sierpniu mówiłem, że tytuł zdobędzie Chelsea. Zrobiliśmy program na BT Sport, w którym wyjaśnialiśmy, dlaczego tak właśnie sądzimy. Uważałem, że Manchester City ma najlepszy zespół i skład na papierze, jednak myślałem, że José Mourinho to zrównoważy.
W przeciwieństwie do tego, co większość ludzi myśli, najlepszy zespół nie zawsze wygrywa ligę. Wygrywa ją zespół najbardziej efektywny i najbardziej wydajny.
Dalej wierzę, że City jest najlepszym zespołem, jednak myślę, że Liverpool ma ten istotny pęd. Ma niesamowite indywidualności oraz menadżera, który wydobywa z graczy to, co najlepsze i który umie zmieniać taktykę i formacje, ciągle wygrywając mecze.
Oczywiście nie można zupełnie skreślić City. Z pewnością nie będę zaskoczony, jeśli za miesiąc zdobędą koronę mistrzów. To fascynująca potyczka, naprawdę fascynująca.
Myślę, że do końca sezonu każdy zespół straci jakieś punkty, uważam jednak, że mecze na Anfield dają Liverpoolowi istotną przewagę.
City ma najlepszą kolekcję indywidualności i ich szanse zwiększa seria dobrych rezultatów, jednak Liverpool posiada złote samorodki w osobach Suáreza, Gerrarda, Sturridge’a i Sterlinga – ze względu na to, jak ci zawodnicy grają w tym momencie.
Wyglądają na zespół nie do zatrzymania i właśnie dlatego są w stanie pokonać każdego, zwłaszcza u siebie, czyli tam, gdzie zagrają z Chelsea i City.
Chelsea nie ma najlepszego zespołu. Myślałem, że będzie najskuteczniejsza; do tego mają menadżera, który wie, jak wygrać i zrobi wszystko, by wygrać. Co więcej, jeśli chodzi o taktykę, jest bardzo przebiegły.
Zacząłem z Chelsea i wypadam paskudnie opuszczając ich w tym momencie, myślę jednak, że gdyby mieli napastnika najwyższej klasy, poprowadził ich on do mistrzostwa. Będziecie musieli przyznać, gdy nie wygrają ligi, że taki napastnik stanowiłby niesamowicie istotny czynnik, jeśli chodzi o strzelanie bramek w trudnych meczach.
Mimo to, nie współczuje Mourinho. W styczniu miał możliwość kupienia napastnika. W porządku, powiecie, że to nie jest najlepszy okres na zakupy i jest niewiele dostępnych zawodników, jednak pieniądze przemawiają. Gdyby zaoferowali odpowiednio duże pieniądze, to teraz przyciągaliby uwagę ludzi.
W Premier League są napastnicy, którzy by ich wzmocnili. Mourinho nie będzie pechowcem, który przegrał walkę o tytuł, bo nie miał napastnika – była okazja, żeby się tym zająć i nie zrobił nic. Jednak nie popełni tego samego błędu latem.
Myślę, że bardzo pomaga Liverpoolowi to, że w tym sezonie mogą skupić się tylko na jednym – na lidze. Dzięki temu skierowali całą energię i uwagę na te rozgrywki. To idealna sytuacja.
Chelsea to jedyny zespół, który ciągle gra w Lidze Mistrzów i to zmusza ich do rozłożenia sił. To ma znaczenie, jednak wielkie kluby mają wielkie zespoły i powinny być w stanie pokonać mniejsze kluby z Premier League, pozwalając na odpoczynek jednej, czy dwóm gwiazdom. Nie sądzę, że to może być wytłumaczeniem, ponieważ najlepsze zespoły są w stanie wygrać swoja ligę i dobrze radzić sobie w Europie.
Michael Owen
Komentarze (14)
A co do jego wyjątkowego talentu...szybkość,spryt i pewność siebie,niezbędna napastnikom.Miał ją kiedy był tu,otoczony uwielbieniem,to sprzężenie zwrotne,on gra dobrze-wszyscy(fani,koledzy z drużyny,trener,miejscowe media...)go kochają,wieża i wspierają,nawet kiedy trafi się dołek. Jeśli się trafi,wtedy on z tego czerpie i w razie potknięć,korzystając z wsparcia,prędko się podnosi.Kiedy zmienia otoczenie i pojawiają się trudności,widać jakie to istotne,zobaczył to on,do dziś widzi Torres.
Kiedy z wiekiem i kontuzjami,stracił jeszcze szybkość,nie wiele mu zostało.
Ja to samo jak zobaczyłem Owena na mundialu 98 zaczołem kibicować LFC. za to co zrobił powinienem go nienawidzic ale możecie mnie teraz zjechac, ale ja mimo wszystko darze go szacunkiem
oceniajcie artykuł, a nie Owena