Mølby: City nie podoła the Reds
Jestem pewny, że Liverpool nie zmieni swojego stylu na mecz z Manchesterem City w niedzielę. Przez cały sezon drużynie fantastycznie wychodziła gra ofensywna, więc dlaczego Brendan Rodgers miałby teraz cokolwiek zmieniać?
Liverpool od raz ruszy do ataku tak, jak było to w spotkaniach z Arsenalem i Evertonem. Oczywiście w niedzielę na the Reds czeka dużo lepszy przeciwnik. Od 1989 roku, kiedy Liverpool mierzył się z Arsenalem, nie było czuć takiego podekscytowania na kilka kolejek przed końcem rozgrywek.
Manchester City jest pod wielką presją. Biorąc pod uwagę pieniądze, jakie wydali na transfery, oczekuje się od nich zwycięstwa w lidze. Cokolwiek się stanie, Liverpool będzie mógł zaliczyć ten sezon do udanych.
W niedzielę nie rozstrzygnie się jeszcze walka o tytuł, lecz zwycięstwo Liverpoolu byłoby dla tej drużyny olbrzymim krokiem naprzód; the Reds zwiększyliby swoją przewagę do siedmiu punktów, a City miałoby w zanadrzu jeszcze mecz na Goodison.
Oglądałem w zeszłym tygodniu mecze obydwu drużyn i City wyglądało w spotkaniu z Southampton, jakby w głowach mieli już starcie z Liverpoolem. Bez piłki wyglądali przeciętnie, co daje the Reds nadzieję.
Z West Hamem zrobiliśmy to, co do nas należało. Jeśli w tak dużym stopniu dominuje się w drugiej połowie, nie ma szans, aby w końcu nie trafiła się szansa na zdobycie pełnej puli punktów. Dwa albo trzy ostatnie spotkania były wygrane przez nas właśnie w takim stylu. Nie można grać świetnie w każdym tygodniu, strzelając cztery lub pięć bramek i prezentując piękny futbol. Zarówno Sunderland i West Ham dzielnie się bronili, lecz Liverpool znalazł drogę do zwycięstwa. W niedzielnym będzie już inaczej - the Citizens będą chcieli wykorzystać swoje umiejętności ofensywne.
Z Nasrim, Navasem i Silvą mogą pogrążyć Liverpool. Ciekawe, jak będzie wyglądać powrót Sergio Agüero z kontuzji. Mam nadzieję, że wystąpi w tym meczu. Miał ciężkie trzy miesiące, a kiedy wrócił ostatnim razem, nie grał za dobrze.
Jeśli Džeko wystąpi w tym meczu, możemy być świadkami zupełnie innej postawy. Jest groźny w powietrzu, ale rzadko sam kreuje sytuacje na strzelenie goli.
To raczej nie będzie wojna taktyczna. Uważam, że City nie poradzi sobie z tempem naszej gry. Jesteśmy w tym lepsi. Spodziewam się zwycięstwa Liverpoolu.
W niedzielę atmosfera na Anfield będzie zapewne porównywalna do tej z roku 2005, kiedy Liverpool grał w półfinale Ligi Mistrzów. Wyobrażam sobie stadion wypełniony po brzegi już na 20 minut przed rozpoczęciem meczu. W tych czasach rzadko to się zdarza. To będzie nowe doświadczenie dla większości graczy Liverpoolu, lecz jestem przekonany, że dzięki temu będą czuli się wielcy.
Niedzielne popołudnie zapowiada się ekscytująco również ze względu na obchody 25. rocznicy tragedii Hillsborough. W tym czasie rodziny ofiar potrzebują najwięcej wsparcia.
Wielu byłych piłkarzy wystąpi w towarzyskim meczu na Anfield w poniedziałek wielkanocny. Również zagram w tym meczu i ostatnio wyruszyłem na misję szpiegowską, aby podpatrzeć w Melwood drużynę Kenny’ego Dalglisha.
Czego się nauczyłem? Cóż, szkoda że nie przyszło mi kiedyś grać z Ronniem Whelanem!
Sprzedano już na ten mecz 35 tysięcy biletów. Zainteresowanie pierwszą drużyną Liverpoolu przeniosło się również na inne inicjatywy w klubie.
Brendan Rodgers musi podjąć kilka ważnych decyzji przed niedzielnym pojedynkiem.
Czy Daniel Agger powinien wrócić do składu, a może znów postawić na Mamadou Sakho i Martina Škrtela? Tych dwóch środkowych obrońców bardzo dobrze poradziło sobie w zeszłym tygodniu z Andym Carrollem, więc przed trenerem naprawdę poważna decyzja.
Forma Aggera wzrasta z każdym meczem. Ma więcej doświadczenia i jest wicekapitanem drużyny, co daje mu ogromną przewagę.
Jeśli chodzi o kwestię pomocy, to Lucas Leiva dobrze poradził sobie z West Hamem, lecz myślę, że znów rozpocznie mecz z ławki rezerwowych.
W pierwszym składzie wyjdą Raheem Sterling i Philippe Coutinho. Jeśli na boisku zacznie robić się nerwowo, wejdzie Joe Allen lub Lucas.
Jan Mølby
Komentarze (0)