Brendan: Starcia w środku kluczowe
Brendan Rodgers mówi, że starcia w środku pola mogą być kluczowe w jutrzejszym meczu Liveerpoolu z Manchesterem City. Dwie najlepiej strzelające drużyny ligi zmierzą się przed the Kop. To musi być wielki mecz.
Menedżer the Reds wierzy, że każdy pojedynczy pojedynek może mieć wpływ na końcowy rezultat, ale wskazuje środkową strefę jako główne miejsce akcji.
Z jednej strony Steven Gerrard, Jordan Henderson, Philippe Coutinho, Joe Allen i Lucas Leiva, a z drugiej Yaya Touré i spółka. Rodgers nie może się doczekać ekscytujących batalii.
– To swego rodzaju dżungla. Będzie się tam dużo działo. Występuje tam wielu utalentowanych zawodników – odpowiedział trener Liverpoolu na pytania w Melwood.
– Piłkarzem światowej klasy w szeregach City jest Yaya Touré. Obserwowałem go bardzo długo podczas jego kariery. W Barcelonie był jednym z czołowych zawodników defensywnych formacji.
– Grał czasem jako środkowy obrońa. Teraz jednak sieje spustoszenie w ataku. Jest niesamowitym piłkarzem.
– Poza tym mają jeszcze Fernandinho, który zadziwił wszystkich tym, jak dobrze odnalazł się w pomocy. David Silva w roli dziesiątki jest jednym z najlepszych na świecie.
– Im dłużej się nad tym zastanawiam, tym bardziej przekonuję się do tego, że musimy zdominować ten obszar tak, jak robiliśmy to w innych meczach. Wtedy możemy myśleć o pozytywnym rezultacie.
Dzięki ewentualnemu zwycięstwu Liverpool odskoczyłby City w tabeli na kolejne trzy punkty i miałby już siedem oczek przewagi nad rywalami. Obywatele mają do rozegrania jednak jeszcze dwa zaległe mecze.
Drużyna Rodgersa wspięła się na szczyt Premier League dwa tygodnie temu dzięki serii dziewięciu wygranych z rzędu. Menadżer oczekuje, że jutro jego zespół zostanie poddany trudnemu testowi.
– Przede wszystkim będziemy szanować przeciwnika – powiedział północnoirlandzki menedżer. – City ma w składzie wspaniałych piłkarzy i menadżera klasy światowej. Odnalazł się w Anglii bardzo dobrze
– Jest bardzo pokorny i wielce doświadczony. W Villareal zrobił coś niesamowitego, a w Máladze pracował w trudnych warunkach, ale i tak poradził sobie świetnie.
– W Realu miał świetny sezon, ale miał też pecha. Teraz jest w Manchesterze City. Ma piłkarzy najwyższej próby i może wygrywać mecze i trofea. Uważam, że radzi sobie bardzo, bardzo dobrze.
– Szanujemy ich jako klub i jako zespół. Skupiamy się jednak na sobie. Gramy na Anfield, myślimy o zwycięstwie.
– Gdy gramy u siebie, to czujemy się jakby kibice byli dodatkowym zawodnikiem. Mam nadzieję, że przeciwnicy poczują się przytłoczeni. Dzięki temu Anfield jest tak trudnym miejscem do gry w piłkę, gdy nie jesteś z Liverpoolu.
Komentarze (2)