García: Mourinho znów nie da rady
Luis García ostrzegł José Mourinho, że w niedzielne popołudnie po raz kolejny odczuje „moc Anfield” w kluczowym pojedynku tych zespołów odnośnie mistrzostwa Anglii. Minęło niemalże dziewięć lat od pamiętnego meczu w Lidze Mistrzów, kiedy półfinałowy gol Luisa Garcíi zapewnił the Reds zwycięstwo i awans w starciu z Chelsea.
Portugalski szkoleniowiec zawsze powtarzał, że piłka nie przekroczyła linii bramkowej, jednak fakty pozostały takie, że to Liverpool zagrał w Stambule przeciwko Milanowi.
Niesamowity doping publiczności zgromadzonej na Anfield poprowadził wówczas Liverpool do zwycięstwa. Hiszpański pomocnik uważa, że historia powtórzy się w niedzielę wobec niesamowitych oczekiwań sukcesu społeczności Merseyside.
– Od momentu, kiedy tylko pojawiliśmy się placu gry, atmosfera wokół była elektryzująca – wspomina pamiętny półfinał z 2005 roku García.
– Fani prowadzili głośny doping cały czas, od pierwszej do ostatniej minuty. Było to jeden z największych i najprzyjemniejszych piłkarsko meczów, w którym brałem udział na przestrzeni swojej kariery.
– Oczywiście strzelenie bramki w takim meczu sprawiło, że będę go pamiętać przez całe życie. Fantastycznie było dać ludziom tę chwilę szczęścia.
– Długie tygodnie później Mourinho wciąż się żalił dziennikarzom, iż piłka nie przekroczyła linii bramkowej. Myślę, że Chelsea i tak wyszła na tym lepiej, gdyż w innym wypadku straciliby bramkarza, a my otrzymalibyśmy jeszcze rzut karny.
– Doping na Anfield jest niezwykle odczuwalny dla zawodników Liverpoolu i stanowi dla nich wielkie wsparcie. Tłum pomaga ci w ciężkich chwilach iść naprzód i przezwyciężać problemy.
– Kibice ponownie zrobią swoje w niedzielne popołudnie. To najważniejsze spotkanie w sezonie, a oni pomogą w odniesieniu zwycięstwa, którego Liverpool potrzebuje.
Luis García miał kilka dni temu okazję znów zaprezentowania się publiczności zgromadzonej na Anfield, wobec meczu „Celebration of the 96”.
– Pięknie było tu wrócić. Niesamowitym uczuciem było pojawienie się na tej murawie po raz kolejny. Bardzo mi się podobało, grając dla licznie zgromadzonej publiczności. W żadnym innym miejscu na świecie nie spotkasz tylu ludzi zgromadzonych na trybunach na tego typu meczu charytatywnym.
– Brakuje mi wielu kwestii związanych z Liverpoolem. Życia w mieście, fanów i tej całej społeczności, dlatego ten mecz był dla mnie wyjątkowo miłym przeżyciem.
– Mam fantastyczne wspomnienia związane z kibicami the Reds, którzy zawsze mnie wspierali i dobrze traktowali.
– Zawsze, gdy tylko mam możliwość, oglądam poczynania Liverpoolu. Wiem, że wciąż śpiewają o mnie piosenkę! Zawsze muszę wtedy podgłośnić telewizor, by słyszeć to bardzo wyraźnie w całym domu.
García, który strzelił 30 bramek w 121 występach w barwach Liverpoolu w latach 2004–2007, jest świadkiem prawdziwego odrodzenia klubu pod wodzą Brendana Rodgersa.
Zwycięstwo w niedzielnym meczu, byłoby 12. z rzędu w Premier League, co stanowiłoby wyrównanie rekordu z 1990 roku.
The Reds są coraz bliżej zakończenia 24-letniego okresu oczekiwania na tytuł mistrza Anglii.
– Jak każdy fan Liverpoolu jestem bardzo szczęśliwy widząc to, co dzieje się w tym sezonie.
– Mają okazję przejść do historii i wierzę, że będą w stanie sięgnąć po tytuł mistrza kraju.
– Było wiele osób, które jeszcze kilka miesięcy temu w nich wątpiło, czekając na potknięcia Liverpoolu. Tak się jednak nie stało. Nawet wtedy, gdy nie byli w najwyższej dyspozycji, potrafili wygrywać. Zasługują na tytuł, ponieważ grają najbardziej konsekwentnie na przestrzeni całego sezonu.
– Spotkałem Brendana Rodgersa po raz pierwszy przed meczem legend. Powiedział do mnie „Cześć Luis! Jak się masz?”.
– Poczułem się jakbyśmy byli starymi przyjaciółmi! To ważna cecha menedżera. Jako trener musisz skupić się na ciężkiej pracy z zawodnikami, ale ważne jest też odpowiednie, ludzkie podejście do swoich piłkarzy.
– Rozumiem, dlaczego piłkarze chcą dla niego grać i dają z siebie wszystko wychodząc na boisko.
– Widzę, że tworzy się tu coś niezwykłego. Liverpool wkracza w nową erę pod wodzą Brendana. Mam nadzieję, że będą regularnie w czołówce ligi na przestrzeni najbliższych lat, walcząc o trofea.
Hiszpan był częścią sukcesów Liverpoolu z 2005 i 2006 roku, kiedy podopieczni Rafy Beníteza sięgali po Puchar Europy i Puchar Anglii.
W tych dwóch spotkaniach kluczową rolę odegrał inspiracyjny kapitan the Reds – Steven Gerrard. Luis García ma nadzieję, że wychowanek klubu nareszcie spełni swoje ogromne marzenie o tytule mistrza Anglii.
– Widzisz, jakie to ma znaczenie dla Stevena, obserwując jego boiskowe poczynania.
– Jest na ostatnim etapie swojej kariery i może nie mieć już wielu okazji na sięgnięcie po mistrzowski tytuł.
– Ma teraz ogromną szansę i na pewno zasługuje na to trofeum. Jest jednym z najlepszych piłkarzy w historii futbolu i nie myślę tutaj wyłącznie o Liverpoolu.
– To niesamowite, jak ważnym jest piłkarzem dla Liverpoolu na przestrzeni wielu lat. Był kluczową postacią w Stambule i wciąż nią jest!
– Słyszałem, co powiedział niedawno Zizou na temat Stevena. Według niego Gerrard to najbardziej kompletny pomocnik w całej Europie i znalazłby dla siebie miejsce w każdym zespole.
– Ma rację i wie, co mówi. Każdy chciałby takiego gracza w swoim zespole, dlatego też Steven naprawdę bardzo zasługuje na tytuł mistrzowski – podsumował García.
Komentarze (0)