Blood Red: Gorycz porażki powraca
Boss Chelsea, José Mourinho, bardzo dobrze zna gorycz porażki na Anfield. W 2005 i 2007 roku przegrał z the Reds w półfinale Ligi Mistrzów. Tym razem kibice Liverpoolu również chcieliby ujrzeć, jak tytuł mistrzowski oddala się od drużyny Portugalczyka.
Special One wydaje się być przerażony nadchodzącym spotkaniem z ekipą Brendana Rodgersa. Ostatnie tygodnie przeminęły mu pod znakiem ciągłych wymówek. Najpierw wykrył spisek sędziów, a następnie zagroził wystawieniem rezerwowego składu na pojedynek na Anfield.
Mourinho nie zwrócił uwagi tylko na to, że Atlético Madryt ma mniej czasu na przygotowanie się na rewanżowe spotkanie w ramach Ligi Mistrzów, gdyż jutro o czwartej grają z Valencią.
Portugalczyk w jakiś niewiadomy sposób zachował powagę, kiedy na wczorajszej konferencji prasowej powiedział, że Chelsea należy się więcej szacunku.
Mourinho nie wydaje się być typem człowieka, który zna znaczenie tego słowa. Był czas, kiedy jego postawa aktora, okraszona nutką angielskiego futbolu, była ciekawa, lecz teraz stało się to nudne.
Jego zachowanie od czasu powrotu na Stamford Bridge stało się żenujące; od krytykowania „XIX-wiecznej piłki nożnej” West Hamu, aż do ciągłych pretensji do sędziów.
Angielska federacja piłkarska dwukrotnie wysłała Mourinho na trybuny oraz ukarała grzywną. Stało się tak po meczach z Aston Villą i Cardiff. Jeszcze nic nie wiadomo o karze za sarkastyczne słowa w kierunku Mike’a Deana oraz Mike’a Riley’ego.
To była rozpaczliwa próba odciągnięcia uwagi od pierwszej porażki na własnym stadionie w obecnym sezonie. Nie można także zapominać o decyzjach sędziów, które pozwoliły Chelsea pozostać w walce o tytuł. Wystarczy wspomnieć sędziowanie Howarda Webba, który w grudniu zignorował wyraźny faul Samuela Eto’o na Luisie Suárezie oraz Jordanie Hendersonie.
Przypomnijmy także pojedynek z West Bromwich, który niesprawiedliwie rozstrzygnął się na korzyść the Blues.
Mourinho ciągle ubolewa nad brakiem odpowiedniej siły ognia w ofensywie. Ale kto kazał wysyłać mu swojego najlepszego napastnika na wypożyczenie do Evertonu?
Wielokrotnie przywoływał fakt, że Liverpool nie gra w europejskich pucharach i dlatego odnoszą z tego tytułu wiele korzyści. To śmieszne.
Chelsea oraz Manchester City wydali tyle pieniędzy na transfery, że mogą ze spokojem rywalizować na kilku frontach.
Bolesną rzeczywistością dla Mourinho jest fakt, że pokonać zamierza go człowiek dla którego jeszcze niedawno był mentorem. Rodgers zabrał cały połysk Portugalczyka i uznawany jest za trenera, który zmienia swój zespół jak za pomocą czarodziejskiej różdżki. Jeśli ma się ego tak wielkie, jak Mourinho, to musi boleć. Stąd te wszystkie wymówki.
Komentarze (0)