BR: Tytuł sprawą otwartą
Brendan Rodgers powątpiewa, czy Manchester City zdoła wygrać swoje dwa ostatnie mecze w tym sezonie. Jednocześnie twierdzi, że prześcignięcie Obywateli pod względem bilansu bramkowego – a więc i zdobycie tytułu – nie jest niemożliwe.
City po niedzielnym zwycięstwie 3:2 nad Evertonem dołączyło do Liverpoolu na poziomie 80 punktów, zaś zwycięstwa nad Aston Villą w środę oraz West Hamem w niedzielę mogą, wedle wszelkiego prawdopodobieństwa, zapewnić zespołowi Manuela Pellegriniego drugi tytuł w ciągu trzech lat. Jednak menedżer Liverpoolu podtrzymuje swoje zdanie, że przed końcem sezonu czeka nas jeszcze jeden zwrot w tym pasjonującym trzyzespołowym wyścigu o mistrzowską koronę, który może przynieść pierwszy od 1990 roku tryumf The Reds.
Abstrahując od potencjalnej wpadki City, Liverpool musi dziś pokonać Crystal Palace oraz Newcastle United w niedzielę, odrabiając wynoszący aktualnie dziewięć oczek deficyt w bilansie bramkowym – dzięki temu również może liczyć na ostateczną wiktorię. Rodgers zaś nalega na to, że zwycięstwo na Goodison Park oraz w dwóch pojedynkach na własnym stadionie w ciągu dziewięciu dni może nadwyrężyć siły Obywateli, z których składu w trakcie meczu z Evertonem wypadł Sergio Agüero.
– To trudne zadanie dla City – powiedział menedżer Liverpoolu. – Zagranie trzech meczów na tym etapie sezonu to naprawdę nie byle co, bardzo trudne zadanie. Aston Villa to zespół bardzo groźny w kontrach i lepiej grają na wyjeździe niż u siebie, zaś West Ham – jeśli ma swój dzień – potrafi być bardzo groźnym przeciwnikiem.
– Manchester City musi wygrać wszystkie swoje mecze, co będzie oznaczało, że mieliby serię pięciu wygranych meczów z rzędu, a coś takiego zdarzyło im się w tym sezonie tylko raz, więc to będzie dla nich coś nowego. Zdecydowanie to jeszcze nie koniec. Jeśli zdołamy wygrać nasze dwa pozostałe spotkania, kwestia wygrania ligi może jeszcze nie być rozstrzygnięta. Jednak póki co skupiamy się na starciu z Crystal Palace.
– Wynik City [z Evertonem] nie popsuł nam nastrojów, bo wiemy, że żeby liczyć na cokolwiek, musimy wygrać z Palace. Wiemy, że musimy wygrać z Palace i wygrać z Newcastle. Nic w tej kwestii się nie zmieniło.
Zarówno City, jak i Liverpool strzeliły po 96 bramek w tym sezonie a Rodgers nie przekreśla szans swoich podopiecznych na prześcignięcie rywali w grze o tytuł pod kątem bilansu bramkowego, mimo iż City straciło w tym wyścigu o dziewięć bramek mniej.
Przyznaje, że na Selhurst Park celem nie będą wyłącznie trzy punkty. Menedżer Liverpoolu, który spodziewa się powrotu do pełnej sprawności Daniel Sturridge’a na mecz z podopiecznymi Tony’ego Pulisa, powiedział: – Jeśli jakikolwiek zespół potrafi strzelać bramki i odwrócić tę sytuację, to jesteśmy to my. Bez dwóch zdań. To będzie nasz cel. Bez wątpliwości. Widywałem już takie rzeczy. Chelsea pokonała Wigan 8:0 w ostatnim meczu sezonu [w 2010 roku, kiedy Chelsea sięgnęła po tytuł]. Z całym szacunkiem do Newcastle, jednak jeśli jakiś zespół pokazał, że potrafi strzelać bramki, to właśnie my. Nie jesteśmy zespołem „1:0”. Graliśmy tak na początku sezonu, jednak od tego czasu pokazaliśmy, że potrafimy zdobywać bramki.
– Manchester City wygrał ligę dzięki bilansowi bramkowemu dwa lata temu. To dlatego, gdy przyszedłem do klubu, mówiłem o zespole potrafiącym strzelać gole. Bo koniec końców może dojść do takich właśnie sytuacji. W zeszłym roku strzeliliśmy 47 bramek, a teraz mamy ich już 96. To właśnie daje nam szansę. Moglibyśmy nastawić się na bronienie i nie dać rywalom nic strzelić, jednak jesteśmy drużyną, która by wygrać, strzela bramki.
Porażka z Chelsea w zeszłą niedzielę zakończyła passę 11 kolejnych zwycięstw Liverpoolu, jednak Rodgers, który dał swoim zawodnikom cztery dni odpoczynku po tym zawodzie, jest pewien forma jego zespołu oraz koncentracja nie została zachwiana. – W zeszłym tygodniu spotkało nas spore rozczarowanie: zawodników, członków sztabu, kibiców. Po takim meczu przez kilka dni chodzi się smutnym, jednak mistrzów można poznać po tym, że nie załamują się i pracują dalej. I mam nadzieję, że zaszczepiłem to drużynie. Do tego dążę. Dało nam to szansę, by psychiczne okrzepnąć, „przywrócić ustawienia fabryczne” i iść dalej. Nie można rozpamiętywać takich spotkań.
– Z meczu z Chelsea wyciągniemy tylko pozytywne doświadczenia. Dostrzegłem to podczas treningu. Zawodnicy ponownie są naładowani energią i kiedy ponownie przyjdzie nam się zetknąć z taką sytuacją na boisku, będziemy wiedzieli, jak lepiej sobie z nią radzić. Wyjdzie nam to na dobre.
Andy Hunter
Komentarze (12)