Boss: Wyciągniemy wnioski
Brendan Rodgers obiecał, że przeanalizuje mecz z Crystal Palace i wyciągnie wnioski szczególnie z ostatnich minut spotkania, gdy the Reds roztrwonili trzybramkowe prowadzenie.
Wydawało się, że przy wyniku 3:0 na Selhurst Park, Liverpool ma już trzy punkty w kieszeni.
Pewne prowadzenie dali: Joe Allen, który wykorzystując dośrodkowanie Stevena Gerrarda, strzelił swoją pierwszą bramkę dla Liverpoolu oraz Daniel Sturridge i Luis Suárez, którzy pokonali bramkarza Palace w odstępie kilkudziesięciu sekund.
To jednak nie wystarczyło. Gospodarze wrócili do gry i w ciągu 12 szalonych minut wyrównali stan meczu. Bohaterami CP stali się Damien Delaney oraz Dwight Gale, który dwukrotnie pokonał Simona Mignoleta.
Po meczu Rodgers, podobnie jak jego piłkarze, wyglądał na rozbitego i załamanego wypuszczeniem z rąk tak istotnych trzech punktów.
Menedżer Liverpoolu zapewnił jednak, iż jego drużyna wyciągnie wnioski z tego remisu i obiecał, że taki scenariusz już się nie powtórzy.
– Oddaliśmy zwycięstwo mimo naprawdę dobrej gry – powiedział. – Jeśli jednak obrona wygląda tak jak dziś, gole muszą paść. To mnie najbardziej rozczarowało.
– Mieliśmy trzy bramki przewagi i mogliśmy ją powiększyć. Ostatnie 12 minut w naszym wykonaniu pokazało, że nawet 3:0 nie wystarczy. Musimy uważnie przeanalizować tę grę, aby nasi kibice już nigdy nie musieli oglądać czegoś podobnego.
– Jeśli strzela się 99 bramek w sezonie, na wyjeździe prowadzi 3:0, a w końcówce rywale wyrównują, coś tu jest nie tak. Piłkarze dali z siebie wszystko, ale zadecydowały o tym błędy w obronie.
– Szczególnie w tym aspekcie musimy się bardzo poprawić. Zapewniam, że skupimy się na obronie.
Komentarze (16)
Już kilka razy wcześniej udawało nam się wygrywać mecze, tylko dlatego, że był jeszcze czas na odrabianie strat. Bardzo łatwo roztrwaniamy prowadzenie, nawet wysokie. Nie mamy żadnego planu B, ciągły atak. W piłce nieraz trzeba poświęcić kolejne rekordy strzeleckie na rzecz dowiezienia zwycięstwa do końca.
Postanowiłem założyć tu wreszcie konto, bo w tej trudnej chwili musimy być wszyscy razem :)
A teraz do sedna: w ostatnim meczu zawiodła obrona. Taktyka na mecz była jasna i oczywista - nie żadne 3 punkty, tylko wynik 5/6-0 by to samo powtórzyć z Newcastle. Brendan postawił wszystko na jedną kartę - sami załatwiamy sobie mistrza, nie oglądamy się na City. Podjął ryzyko, nie udało się. Obrona nie była w stanie zabezpieczyć tyłów szturmującej bramkę CP ofensywy. Stało się. No dobra, ale sezon wciąż trwa, mamy szansę na mistrza. IDIOCI i TCHÓRZE, którzy bali się wierzyć, woleli się poddać, a któzy ujawnili się w połowie meczu Liverpool FC - AC Milan w Stambule w 2005 roku zostali srogo skarani przez los. Dostali wtedy nauczkę - wierzy się do SAMEGO KOŃCA! Rozumiecie? Teraz jesteśmy w fatalnej sytuacji po porażce z Chelsea i remisie s CP, ale piłka jest wciąż w grze! Możemy ten mecz wygrać mimo straty paru bramek. Nie popełniajmy błędów wszystkich niedowiarków, którzy zwątpili w 2005. Nie takie cuda się działy, City też zdobyli mistrza ostatnim razem w ostatnim meczu. Głowy więc do góry, YNWA k***a i skończmy wszyscy trząść portami, WE ARE LIVERPOOL i wierzymy do końca! City przegra 1 mecz, zobaczycie...
Suarez, Sturridge, Sterling, Coutinho na 3 pozycje to trochę mało czyż nie? Nawet jak dokoptuje się tutaj Suso, Ibe i Borniego to wciąż zbyt mało jakości.
My potrzebujemy wzmocnienia wszystkich formacji. I nie półśrodkami. Chyba, że chcemy ten sezon traktować jako jednorazowy wyskok to starczą kolejne Aspasy i Luisy Alberto.
Faktem jest jednak również to że nasza obrona gra po prostu słabo, nie usprawiedliwia ich to że strzelają sporo bramek, wczoraj skrtel dał ciała strasznie przy 3 bramce, nie wiem dlaczego przy wyniku 3-2 nasi obrońcy grali tak wysoko a gayle miał tyle miejsca do strzału, to po części również wina Rodgersa bo nie zareagował przy stracie 1 bramki a po stracie 2 pewnie czuł to co ja czyli to że będzie remis, niestety ale czułem że będzie remis jak CP strzelili pierwszego gola, a nasi zamiast bronić wynik poszli po 4 gola co było największą głupotą tego meczu.
Rodgers mówił że Liverpool nigdy nie zagra jak Mou ale po stracie 1 gola powinien tak zagrać, dłużej trzymać piłkę przy nodze a nie wybijać na Suareza który nie miał już siły.
Jeszcze jedna sprawa, w jednej z kontr city suarez wrócił szybciej na pozycje stoperów niż Sakho i Skertel, strasznie mnie to zdziwiło ale po meczu już wszystko było wiadome.
Zemścił się na nas brak szacunku do rywala.
W taki sam sposób przegrywa w lidze Chelsea lub City ze słabszymi drużynami -tak samo to wygląda w Pucharze Anglii czy Ligi gdzie niejednokrotnie zespół z 3 czy 4 klasy rozgrywkowej daje klapsa potentatom z ekstraklasy.
Trzeba popracować nad psychiką i nie lekceważyć nikogo.
nie wiem czy zauważyłeś ale przed tym jak Suarez usiadł na bandzie to zdążył pobiec po naszej akcji za kontratakującymi rywalami pod nasze pole karne a potem ruszyć znów do ataku. Ma chłopak serce do gry i nigdy nie odpuszcza ale robotem nie jest. Więc nie wiem czy był to brak szacunku do rywala ;)