Boss: Komitet nie jest przeszkodą
Brendan Rodgers pochwalił pracę, jaką wykonuje dla klubu komitet transferowy i liczy, że latem wspólnymi siłami uda się sprowadzić do klubu odpowiednich zawodników. 41-latek podkreślił przy tym, że ostatnie słowo w kwestii transferów zawsze należy do menedżera.
W skład komitetu oprócz Rodgersa wchodzą dyrektor zarządzający Ian Ayre, kierownik ds. rekrutacji Dave Fallows oraz główny analityk, Michael Edwards. Za powstaniem komitetu stoją właściciele z Fenway Sports Group, którzy dwa lata temu zrezygnowali z zatrudnienia dyrektora sportowego.
Rodgers musi uzyskać zgodę komitetu i przekonać ich, że dany zawodnik spełnia wymogi klubu i jest wart starań o podpis. Boss zaznaczył jednak, że jego współpracownicy stanowią dla niego pomoc, a nie przeszkodę.
– Oczywiście jestem w ogromnym stopniu zaangażowany w rozpracowywanie profilu danego gracza – powiedział Rodgers. – Głównym założeniem było, że kiedy przybędę do klubu, jak każdy menedżer zarówno pierwsze, jak i ostatnie słowo będzie należało do mnie. Mówię, czy zawodnik jest na tyle dobry, że warto go dalej obserwować i w końcu przeprowadzić transfer.
– W międzyczasie ma miejsce ważna praca. W nowoczesnym futbolu trzeba ufać ludziom, z którymi pracujesz. My to robimy i stąd źródło naszych sukcesów. Szczegółami zajmują się Ian, który wykonuje fantastyczną robotę, oraz pozostali członkowie komitetu, dbający o sprawy kontraktów. Zawsze wiem, na jakim etapie pracy się znajdujemy.
– Nigdy nie sprowadzimy gracza, którego menedżer nie chciałby mieć w składzie. Należy pochwalić za to właścicieli i pozostałych ludzi w klubie. Co warte podkreślenia, ściśle ze sobą współpracujemy. Właśnie dzięki temu stanowimy jedność.
– Przygotowujemy się już poważnie do nowego sezonu. Odbyłem kilka owocnych spotkań z naszym komitetem, jesteśmy w jednej drużynie.
Negocjowaniem kwoty transferów i warunków kontraktów zajmują się Ayre i Fallows, którzy w ostatnich tygodniach w pocie czoła pracują nad pozyskaniem Adama Lallany i Emre Cana. Rodgers tego lata chce postawić na jakość i planuje wzmocnić skład pięcioma lub sześcioma zawodnikami, którzy pozwolą klubowi rywalizować w większej liczbie spotkań - mowa przede wszystkim o Lidze Mistrzów.
Menedżer the Reds tym razem jednak nie zamierza rozglądać się za zawodnikami dostępnymi do wypożyczenia - ostatni z nich, Victor Moses i Aly Cissokho nie sprawdzili się na Anfield i powrócili do macierzystych zespołów. Z kolei dwa lata temu do klubu przybył z Realu Madryt Nuri Şahin, jednak on również nie przekonał do siebie menedżera i klub zdecydował się skrócić okres wypożyczenia.
– Mam nadzieję, że tego lata nie będziemy musieli od nikogo wypożyczać zawodników. Zawsze chodzi jednak o dostępność piłkarzy i jeśli nie jesteś zadowolony ze swojego składu i czujesz, że potrzeba wzmocnień, należy wziąć pod uwagę wszelkie możliwe rozwiązania. W moich pierwszych sezonach dysponowaliśmy bardzo wąskim składem i dlatego zmuszeni byliśmy to robić.
– Nie mogliśmy kupić piłkarzy, których chcieliśmy, ale mamy nadzieję, że tym razem będzie już inaczej. Zapominamy o tym i otwieramy nowy rozdział.
– Liczymy, że będziemy teraz sprowadzać więcej zawodników na stałe, ale nie mogę wykluczyć całkowicie możliwości wypożyczeń. Może się przecież zdarzyć, że pewien zawodnik będzie dostępny, kupimy go i okaże się, że jest w stanie nas wzmocnić – zakończył.
Komentarze (4)
To tylko czysty PR. BR nigdy nie powie publicznie, że jego głos liczy się jedynie jako jeden z wielu, bądź nawet ma najmniejszy wpływ na transfer z całego komitetu.
Były już na forum przytaczane słowa zaufanych dziennikarzy o tym, którzy piłkarze prawdopodobnie przyszli z woli komitetu, a nie Rodgersa.
Nie zachowujmy się jak młode pelikany. Nie łykajmy każdego wywiadu jak leci, bez zastanowienia.
Poza tym akurat kilka wpadek transferowych było, więc jeśli każdy zawodnik był popierany to nie ma się czym chwalić.