Mellor: Jak pomagać młodym
W swojej kolumnie na łamach oficjalnego magazynu Liverpool FC Neil Mellor dzieli się spotrzeżeniami na temat tego, jak jego zdaniem pomagać młodym piłkarzom, aby rzeczywiście wypełniali swój potencjał.
Gdy zadebiutowałem w barwach Liverpoolu przeciwko Ipswich w ramach League Cup na Anfield, zarabiałem 500 funtów tygodniowo i jeździłem Renault Clio. Gra dla Liverpoolu była szczytem moich ambicji. Moje ówczesne zarobki mogły być uznane za niezłe i aż nadto wystarczały na prowadzenie zdrowego trybu życia. Sądziłem, że jestem najszczęśliwszym człowiekiem na ziemi.
Gdybym obecnie przebijał się do pierwszego składu, to jest 12 lat później, zastanawiam się, jak wyglądałby mój kontrakt. Nie mam wątpliwości, że w kwestii finansowej byłby bardziej lukratywny. Nie oznacza to jednak, że koniecznie działałoby to na moją korzyść w dłuższej perspektywie. Doceniałem wtedy – tak samo jak i teraz – jak wiele szczęścia miałem, będąc opłacanym za robienie czegoś, co kochałem. Pozostawałem także dzięki temu nienasycony, ponieważ zdawałem sobie sprawę z tego, jak daleko mi jeszcze do regularnie występującego w pierwszej drużynie piłkarza.
Ostatnio wskutek wczesnego odpadnięcia reprezentacji z Mistrzostw Świata wiele mówi się o stanie angielskiego futbolu. Obecnie nie ma dostatecznie wielu młodych piłkarzy, którzy mogliby rozwinąć się na tyle, aby stać się jednymi z najlepszych zawodników. Jest wiele przyczyn takiego stanu rzeczy i wszystkie połączone są jednym nadrzędnym czynnikiem – pieniędzmi wraz z nastawieniem względem nich.
Gdy byłem nastolatkiem grającym w młodzieżówkach Liverpoolu, przesłanie było jasne: jeśli grasz dobrze, rozwijasz się odpowiednim kierunku i dasz się zauważyć, zostaniesz ostatecznie nagrodzony. W tym znaczeniu piłka nożna była uczicwą dziedziną. W ostatniej dekadzie pęd sportu w kierunku biznesu był powalający. Wiele klubów starało się kupować młodych zawodników i sprzedawać ich w wieku 29 – 30 lat w celu osiągnięcia zysku, tuż po osiągnięciu przez nich szczytu swoich możliwości. Podczas gdy takie zachowanie zapewnia klubom bezpieczeństwo finansowe, ma ono również negatywne skutki.
Kluby są przerażone perspektywą przeoczenia talentu, tak więc oferują swoim wschodzącym gwiazdom nagrody. Dość często jest to zbyt wiele i zbyt wcześnie. Przy odpowiednim prowadzeniu kilku – tak jak Raheemowi Sterlingowi – nadal udaje się rozwinąć i stać się takim piłkarzem, jakim spodziewali się zostać. Jednak na każdego Sterlinga przypada wielu, którym brakuje motywacji do podążania ścieżką, która kiedyś wydawała się oczywista. Cała uprzednio wykonana praca jest marnowana.
Każda osoba ma prawo zarabiać pieniądze. Jednak lepiej byłoby dla piłki, gdyby wprowadzono limit, dzięki czemu piłkarze mogliby zarabiać maksymalnie określoną kwotę do momentu ustabilizowania się i rozegrania np. 100 meczów. Byłoby przydatnym mieć kontrakty, na mocy których wynagrodzenie jest uwstecznione. Utrzymywałoby to motywację u sportowców w prawdziwym przedziale wiekowym przeznaczonym na dorastanie, tj. 18–21 lat, kiedy to dojrzewają i poznają odpowiedzialność związaną z byciem piłkarzem.
Kultura zwalniania menedżerów także nie pomaga. Wymaganie natychmiastowych rezultatów poskutkowało tym, że niewielu menedżerów mogło dać szansę młodym zawodnikom. Gdy czasy są ciężkie, sprawdzoną i zaufaną metodą jest oparcie się na doświadczeniu, które pozwoli na wydostanie się z dołka.
Dlatego właśnie kibice mają dużo szczęścia, że to właśnie Brendan Rodgers jest menedżerem drużyny, a sam klub zarządzany jest silną, solidną ręką. Rodgers rozwinął młodych piłarzy bardziej niż jakikolwiek inny szkoleniowiec u sterów brytyjskiego futbolu. Sterling jest tego przykładem. Był najciekawszym piłkarzem reprezentacji Anglii na mundialu, jednak łatwo jest zapomnieć, jak trudno przez ostatnie 18 miesięcy było go osadzić w szeregach pierwszej drużyny po tym, jak podpisał nowy kontrakt. Były sytuacje, w których inni trenerzy zrezygnowaliby z niego, jednak Rodgers upierał się przy nim i teraz klub, zawodnik oraz kraj wielce na tym korzystają.
Rodgers podjął tę decyzję z pełnym wsparciem właścicieli, którzy zdali sobie sprawę, że sukces nie nastąpi natychmiast. Z poczuciem tej pewności zarówno piłkarz, menedżer, jak i zespół byli w stanie się rozwijać.
Neil Mellor
Komentarze (3)