Carra: Suárez może nie błyszczeć
To już oficjalne: Luis Suárez ruszył drogą Michaela Owena i Fernando Torresa, by szukać nowych wyzwań po tym, jak rozświetlił Barclays Premier League w czerwieni Liverpoolu.
Podczas moich 16 lat z Liverpoolem Suárez, Torres i Owen byli trzema najlepszymi napastnikami, z którymi grałem (Robbie Fowler nie był u szczytu swej kariery, kiedy ja starałem się wejść do pierwszego składu), ale Suárez jest na samej górze tej listy gwiazd. Luis robił na boisku rzeczy tak zuchwałe, że można się było tylko śmiać w zdumieniu.
Pora jednak zadać pytanie: czy na Camp Nou spotka się z takim samym uwielbieniem jak na Anfield? A może skończy tak jak Owen i Torres, którzy szukali ciepłych uczuć i nie byli w stanie skopiować tej niszczycielskiej średniej bramek na mecz, którą mieli na Merseyside?
Jest pewna przyczyna tego, że ani Owen, ani Torres nigdy nie powtórzyli tego, co zrobili dla Liverpoolu. Nasz zespół był zbudowany wokół nich, a w osobie Stevena Gerrarda mieli kogoś, kto zaopatrywał ich morderczymi podaniami; ich szybkość była idealna dla Gérarda Houliera i Rafy Beníteza, którzy lubili niszczyć zespoły z kontrataku.
Suárezowi pozwolono, by mógł być traktowany podobnie. Nie zapominajmy, że Brendan Rodgers wyrzucił Andy’ego Carrolla za burtę zaraz po swoim przybyciu w 2012 roku i zbudował zespół wokół swojego numeru „7”. Suárez był dla Rodgersa dobry ze względu na bramki, które strzelił, równocześnie Rodgers był dobry dla Suáreza, ponieważ dał mu licencję na swobodne wędrowanie.
Oczywiście Suárez może być gwiazdą w Barcelonie. Jest w stanie zagrać razem z każdym piłkarzem i odnosić sukcesy w każdym klubie, jednak nie ma gwarancji, że pojawi się w Katalonii i powtórzy to, co robił dla Liverpoolu.
Ze względu na wszystko to, dla czego uwielbiamy Barcelonę, wszystko to, co zadziwiało nas, kiedy patrzyliśmy na tiki-takę i to jak zmieniła ona nasze spojrzenie na to, jak powinno się grać w piłkę, nie są oni zespołem, dla którego łatwo jest grać. Nie wystarczy założyć tej charakterystycznej koszulki, by dołączyć do zabawy, zwłaszcza kiedy jest się napastnikiem.
Popatrzmy na kogoś takiego, jak Thierry Henry. Jest on prawdopodobnie największym piłkarzem Premier League, a z pewnością najlepszym przeciwko jakiemu grałem, jednak po opuszczeniu Arsenalu nigdy nie był już tym samym „niesamowitym czynnikiem”. Tak, zdobył siedem trofeów, wliczając w to Ligę Mistrzów, jednak wyznaczono mu bardzo ścisłą rolę grania na lewym skrzydle.
Napastnicy którzy są sprowadzani do Barcelony, nie maja możliwości operowania przez środek, ponieważ jest to domena Lionela Messiego. On jest królem, człowiekiem wokół którego dana drużyna jest budowana, a inni muszą w odpowiedni sposób dopasowywać swoją grę.
Pomyślmy o tym: Zlatan Ibrahimović, Neymar, Alexis Sánchez – wszyscy to wspaniali napastnicy, niekwestionowani „zwycięzcy meczów”, ale nikt z nich nie rozkwitał u boku Messiego. Nawet David Villa, mimo całej swej świetności i trofeów, które zdobył, był sfrustrowany pod koniec swego czasu w Barcelonie, ponieważ grał drugą rolę – po Messim.
To system ma znaczenie i widać to po decyzji, pozwalającej Cescowi Fàbregasowi, który wydawał się naturalnym następcą Xaviego, by dołączył do Chelsea.
Gdzie więc wpasuje się Luis? Atakująca trójka Suáreza, Messiego i Neymara wygląda tak, jakby została żywcem wzięta z komputerowego Football Managera, jednak fascynujące jest to, jak Luis Enrique, nowy menedżer na Camp Nou, poradzi sobie z tym wszystkim, kiedy pojawi się Luis.
Pozycja Messiego nie podlega dyskusji, a Neymar, podobnie jak Suárez, gra na lewej stronie. Czy to znaczy, że Suárez pójdzie na prawą stronę? Luis okazjonalnie dla Liverpoolu grał na skrzydłach i dobrze mu to wychodziło, miał jednak świadomość, że tak nie będzie co tydzień, a do tego miał swobodę poruszania się.
Czy granie na ściśle określonej pozycji, będzie czymś, co Suárez zaakceptuje i do czego się dostosuje, czy może pozbawi go spontanicznej, odruchowej błyskotliwości?
Sądziłem, że przenosiny do Realu Madryt będą dla niego bardziej naturalne. Tak, Ronaldo jest gwiazdą, jednak Luis jest lepszym piłkarzem niż Karim Benzema, a do tego grałby na swojej pozycji – czyli przez środek.
Liverpoolowi na pewno będzie go bardzo brakować, nie ma co nawet na ten temat dyskutować, jednak był to odpowiedni czas, by odszedł. Klub dostał największe pieniądze, jakie mógł, podobnie jak to było w przypadku Torresa, kiedy odszedł on do Chelsea w styczniu 2011 roku.
Liverpool będzie jednak musiał upewnić się, że nie wpadnie w tę samą pułapkę, w jaką wpadł Tottenham dwanaście miesięcy temu, który wydał większość pieniędzy na piłkarzy, co do których nikt nie jest pewien, gdzie powinni grać i co właściwie robią. Trzeba zużyć te pieniądze tak, by budować na fundamentach, które Suárez pomógł położyć w zesżłym sezonie.
Jamie Carragher
Komentarze (10)
@roxcod - owszem, Luis to nie Torres, za to Messi, to Messi. Suarez będzie mógł go przyćmić, jeśli sam Argentyńczyk mu na to pozwoli. Na pewno jednak nie w sercach kibiców Barcy nie zajmie miejsca Messiego.