Więcej niż sam potencjał
Debiutancki sezon Lazara Markovicia w Portugalii był bardzo udany, czego jednak mogą od młodego Serba oczekiwać kibice Liverpoolu w bardziej wymagającej Premier League?
Początek
Lazar Marković od zawsze był zawodnikiem, na którego warto było zwrócić uwagę. Już na początku swojej kariery w Partizanie był uważany za jeden z największych talentów. W swoim pierwszym sezonie w seniorskiej piłce, w wieku 17 lat, został wybrany przez fanów Partizana graczem sezonu i znalazł się w najlepszej jedenastce rozgrywek SuperLigi.
Kolejny imponujący sezon i druga z rzędu nominacja do najlepszej drużyny serbskiej SuperLigi wzbudziły zainteresowanie gigantów europejskiego futbolu. Latem 2013 roku młody Serb opuścił swoją ojczyznę i dołączył do portugalskiej Benfiki Lizbona, która wciąż zbierała się po fatalnym zakończeniu rozgrywek, kiedy to oddali tytuł mistrza kraju FC Porto w doliczonym czasie gry, przegrali finał Ligi Europejskiej z Chelsea – również po bramce w doliczonym czasie gry, oraz polegli w finale pucharu Portugalii z Vitorią Guimarães.
Chelsea również była zainteresowana Markoviciem. W styczniu 2013 roku, przed transferem do Benfiki, odwiedził on nawet siedzibę londyńskiego klubu. Chelsea udało się podpisać z Benficą i superagentem Pini Zahavim – który posiadał 50% praw do gracza – umowę, na mocy której mogli w każdej chwili pozyskać młodego Serba za kwotę 15 mln €. Jeśli wierzyć doniesieniom portugalskiej prasy, Chelsea próbowała skorzystać z tej opcji, jednak Marković odrzucił ich ofertę, gdyż bał się o brak odpowiedniej liczby minut na boisku i zdecydował się dołączyć do Liverpoolu. Wielu ekspertów spodziewało się, że kwota transferu będzie wyższa niż 25mln €, które zapłacił Liverpool, Benfica jednak została postawiona pod ścianą przez ofertę Chelsea i zgodzili się sprzedać Markovicia za 25 mln €, by uniknąć oddania go za jeszcze mniejszą kwotę.
Sezon w barwach Benfiki
Po imponującym okresie przygotowawczym, Marković zadebiutował w barwach Benfiki w drugiej kolejce ligi portugalskiej przeciwko Gil Vicente. Wszedł na boisko z ławki rezerwowych i zdobył wyrównującą bramkę w doliczonym czasie gry, a Benfica ostatecznie wygrała spotkanie 2:1. Kolejny występ przyszedł w następnej kolejce, w derbach przeciwko Sportingowi. Benfica przegrywała, a Marković ponownie uratował swoją drużynę, strzelając zapierającą dech w piersi bramkę dającą Benfice remis w spotkaniu z odwiecznym rywalem. Wtedy nie było już żadnych wątpliwości, Benfica miała w swoich rękach prawdziwy diament. Młody Serb rozegrał mniej niż 80 minut i już zdążył strzelić dwie bardzo ważne bramki, z czego jedną w podobnym stylu, który można było podziwiać u Maradony czy Messiego.
Marković popisał się jeszcze jedną piękną bramką w meczu z Académicą na początku listopada, jednak był krytykowany przez niektórych kibiców za swoje lenistwo i brak formy pod koniec roku kalendarzowego. Serb szybko jednak się podniósł po chwilowym spadku formy i rozegrał fantastyczną drugą połowę sezonu, zaczynając w meczu przeciwko FC Porto na początku 2014 roku. Jego najlepsze występy niewątpliwie przychodziły w „wielkich” meczach, zwłaszcza we wspomnianym wcześniej spotkaniu z FC Porto czy też spotkaniach Ligi Europejskiej przeciwko Tottenhamowi i Juventusowi w półfinale rozgrywek. Za swoje dobre występy Marković został nagrodzony nagrodą gracza miesiąca ligi portugalskiej w styczniu i lutym.
W lutym dołożył jeszcze jedną bramkę, która kandydowała do miana najładniejszego trafienia sezonu, kiedy pięknym lobem ominął bramkarza Guimarães i umieścił piłkę w siatce. Pomimo tego, że przez głupią (i niezasłużoną) czerwoną kartkę nie mógł wystąpić w finale Ligi Europejskiej, Marković ukończył sezon rozgrywając 49 spotkań (30 od początku), strzelając 7 goli, przy 5 asystując i dopisał do swojego CV 3 trofea. Odegrał wielką rolę w przerwaniu przez Benficę passy mistrzowskich tytułów FC Porto i zdobycia historycznej potrójnej korony (mistrzostwo, puchar Portugalii oraz puchar ligi). Spisywał się dużo lepiej niż bardziej doświadczeni i ograni w lidze zawodnicy tacy jak Filip Đuričić, Miralen Sulejmani czy Ola John. Nie tak źle jak na nastolatka (skończył 20 lat w marcu) w swoim pierwszym sezonie w nowej lidze, grając poza swoją ulubioną pozycją.
Mocne i słabe punkty oraz pozycje na boisku
Głównymi atutami Markovicia są jego szybkość, technika i doskonała umiejętność połączenia tych dwóch cech, którą zaledwie kilku piłkarzy na świecie opanowało lepiej od niego. Przez kolegów z Benfiki był nazywany „A Barboleta” (Motyl po portugalsku) ze względu na jego drobną posturę i fakt, że jest właściwie niemożliwy do złapania.
Marković potrafi również dobrze podać czy dośrodkować piłkę. Gra dobrze obiema nogami, chociaż preferuje prawą. Wielu graczy ma dar bycia szybkim i/lub wyszkolonym technicznie, jednak niewielu z nich potrafi przełożyć to na konkrety. Nie jest to jednak problem dla Markovicia, potrafi dobrze podać jak i strzelić, wie gdzie posłać piłkę w odpowiednim momencie.
Menedżer Benfiki, Jorge Jesus, jest bardzo wymagającym trenerem i pomimo tego, że daje swoim skrzydłowym dużo swobody, chce, aby cały czas wspomagali oni swoich kolegów z defensywy. Był to jeden z elementów gry, z którymi Marković miał problemy na początku swojej przygody w Portugalii, jednak w drugiej połowie sezonu radził sobie z tym już dużo lepiej.
To, jak młody Serb dostosował się do ligi portugalskiej tak szybko, nawet grając poza swoją ulubioną pozycją, było niesamowite. Nawet pomimo tego, że zaliczył on spadek formy pod koniec pierwszej połowy sezonu, początek jego kariery w Benfice był imponujący. Nie każdy zawodnik potrafi się tak dobrze przystosować. Wystarczy spytać Juana Quintero, który miał problemy dostać się do grającego poniżej oczekiwań składu FC Porto.
Pomimo tego, że Marković preferuje grę jako cofnięty napastnik bądź na lewym skrzydle, w Benfice ustawiany był na prawej flance; nie okazało się to jednak większym problemem dla 20-latka. Potrafi on również grać na środku, jako ofensywny pomocnik. Kiedy występuje na skrzydle, nie gra tak jak klasyczni skrzydłowi, którzy biegną do linii końcowej i dośrodkowują piłkę w pole karne. Raczej wbiega do środka i stara się zrobić miejsce dla bocznych obrońców, po czym posyła prostopadłe podanie albo sam stara się wykończyć akcję. Jego uniwersalność da Rodgersowi wiele opcji.
Marković to inteligentny zawodnik, na boisku jak i poza nim jest raczej cichym, spokojnym facetem. Zdarza mu się czasem „znikać” w trakcie spotkań i musi popracować nad swoją regularnością, są to jednak typowe cechy dla młodych graczy. Kiedy podasz mu piłkę, nigdy nie możesz przewidzieć tego co z nią zrobi, ale jednego możesz być pewny – nie będziesz tego żałować.
Podsumowanie
Lazar Marković nie jest tylko zakupem na przyszłość, wzmocni on skład Liverpoolu od samego początku. W kwestii umiejętności jest tak samo dobry jak Raheem Sterling i dużo lepszy niż którykolwiek z piłkarzy, których miał do dyspozycji Liverpool na ławce rezerwowych. Odejście Markovicia to wielka strata dla Benfiki i przy dobrym prowadzeniu kariery, młody Serb szybko może udowodnić, że jest wart więcej niż 25mln €, które zapłacił za niego Liverpool.
Obserwuję bacznie portugalską piłkę od czterech lat i z ręką na sercu mogę powiedzieć, że nigdy nie widziałem w portugalskim futbolu lepszego nastolatka jeśli chodzi o potencjał i umiejętności. Bruma, Tiago Ilori, Carlos Mané, André Gomes, Juan Iturbe i James Rodríguez. Lazar Marković jest lepszy od każdego z nich.
Jan Hagen
Komentarze (13)
Rodgers prawie Sterlinga na treningu w USA wywalił, więc raczej nie martwiłbym się o jego nastawienie do treningu.
Tak czy siak, mam nadzieję, że Marković będzie się przykładał i da nam dużo radości. Bardzo wierzę w tego gracza i niesamowicie mnie intryguje.