Kelly: Zostawię koszmar za sobą
Martin Kelly doskonale wie, że w futbolu fortuna kołem się toczy. Dwa lata temu obrońca Liverpoolu był na fali. Znakomita końcówka sezonu 2011/2012 zaowocowała powołaniem od Roya Hodgsona na Mistrzostwa Europy w Polsce i Ukrainie, a przedsezonowe występy Anglika zapewniły mu miejsce w wyjściowym składzie drużyny Rodgersa.
Niestety rozwój Martina został brutalnie zatrzymany przez kontuzję więzadła podczas wrześniowej porażki z Manchesterem United.
Droga do pełnej sprawności okazała się długa i bolesna. Od momentu, kiedy ostatni raz kopnął piłkę, minęło dwanaście miesięcy. Poprzedni sezon tylko go sfrustrował – obrońca zaczął mecz w wyjściowej jedenastce zaledwie dwa razy, zaliczając przy tym sześć wejść z ławki rezerwowych.
Teraz Kelly wierzy, że jego koszmar nareszcie się skończył i czeka go walka o powrót do punktu, w którym niegdyś się znalazł.
– Gdybyśmy rozmawiali dwa lata temu, powiedziałbym, że znajduję się w planach menedżera Liverpoolu oraz dostałem powołanie do reprezentacji Anglii – wyjawił w wywiadzie dla Echo.
– Kontuzja takiego kalibru była dla mnie potężnym, trudnym do przezwyciężenia ciosem, ale trzeba pamiętać o tym, że nie traci się przez nią talentu, a jedynie sprawność.
Obrońca przyznaje, iż został spisany na straty w zeszłym sezonie, w którym musiał wyleczyć zarówno fizyczne jak i psychiczne blizny.
– Chodziło o wygranie z kontuzją sprzed roku – dodał. – Wróciłem do treningów, gdy przebywaliśmy w Azji, ale nie wykonywałem pełnoprawnych odbiorów.
– To niezbyt korzystne dla zawodnika tak elitarnego klubu jak Liverpool, nie można się wahać w takich sytuacjach. Musiałem nad tym popracować. Kiedy problem jest za tobą, jedyne czego potrzebujesz, to seria rozegranych spotkań.
– Nie jest to najprostszym zadaniem, zwłaszcza bez pucharów, tak jak w zeszłym roku. Przeważnie graliśmy jeden mecz tygodniowo.
– Było mi ciężko wrócić do pełnej sprawności właśnie z tego względu. Podczas treningu nie da się odtworzyć sytuacji czekających na piłkarzy w prawdziwych spotkaniach.
– Właśnie dlatego obecne przygotowania przed sezonem są dla mnie takie ważne. Czuję się dobrze i chcę grać w meczach. Mam nadzieję, że dzięki temu uda mi się wystartować.
Rodgers poszukuje na rynku transferowym przynajmniej jednego bocznego obrońcy, co sprawia, że Kelly’ego czeka bitwa o regularne występy w jego drużynie Jednak 24-letni wychowanek Liverpoolu, który od czasów meczu z PSV Eindhoven w Lidze Mistrzów w 2008 roku rozegrał 62 mecze w koszulce z liverbirdem, bynajmniej nie sądzi, że jego dni na Anfield są policzone.
Przykład Jona Flanagana daje mu nadzieję. Kolega z Akademii nie grał w Premier League przez prawie 18 miesięcy, ale obrońcy nie przeszkodziło to w powrocie do drużyny Rodgersa w zeszłym sezonie. Scouser odegrał kluczową rolę w pamiętnej kampanii i walce o tytuł mistrza Anglii.
– Nadal jestem zawodnikiem Liverpoolu, myślę, że okazja do przebicia się do zespołu jest tuż przede mną. Taki jest futbol – powiedział Kelly.
– Mam dopiero 24 lata. Nie wyglądam daleko w przyszłość, wiem, że czeka mnie jeszcze co najmniej dziesięć lat kariery.
– Gdziekolwiek wtedy będę, ważne, bym cieszył się graniem w piłkę – to najważniejsze.
– Chcę wrócić do punktu, w którym byłem, kiedy przyszedł Brendan. Aby tego dokonać, potrzebuję regularnych występów.
– Obecne przygotowania przedsezonowe to dla mnie ogromna szansa. Moje umiejętności nie zniknęły, potrzebuję po prostu przygotowania fizycznego. Nie będzie do tego lepszej okazji niż następne spotkania.
– Nie rozmawiałem jeszcze z menedżerem na temat mojej przyszłości. Koncentruję się na swojej grze i chwytaniu nadchodzących możliwości.
– Spójrzcie, co w zeszłym sezonie stało się z Flanno. Zasłużył na ogromny kredyt zaufania ze względu na cierpliwe nastawienie. Dostał i wykorzystał swoją szansę.
– Był dla drużyny powiewem świeżego powietrza, czapki z głów. Jest jednym z moich najbliższych przyjaciół z zespołu i cieszę się z jego sukcesu.
Podczas rozmowy Kelly przykładał torebkę z lodem na opuchniętą prawą nogę – skutek ostrego wejścia Adama Lallany na treningu – jednak nie powstrzyma go to przed występem w środowym meczu z Romą na Fenway Park.
– Naprawdę czekam na to spotkanie – dodał Anglik.
– Na treningach jest gorąco, przez co są ciężkie, ale wspaniale jest być znowu w Bostonie.
– Nasze tournée to dla mnie znakomita okazja, by przygotować się fizycznie i nabrać ogrania, którego tak zabrakło mi w ostatnich dwóch sezonach. Wykorzystam każdą szansę, którą otrzymam.
Komentarze (2)