Allen: Czuję się silniejszy
Joe Allen zdaje sobie doskonale sprawę z faktu, że w swoim trzecim sezonie w Liverpoolu czeka go najcięższa jak dotąd walka o miejsce w składzie. I chociaż Walijczyk cieszy się z rywalizacji, nie zamierza łatwo się poddawać.
– Zawsze chce się grać u boku najlepszych, dlatego też jeśli zespół się wzmacnia, wpływa to pozytywnie na każdego z nas – przyznał Allen.
– Rywalizacja odbywa się na wszystkich poziomach, nie chodzi tylko o miejsce w pomocy. I tak powinno być. Walczymy o znalezienie się w czołówce i ważne jest, aby mieć odpowiednie zabezpieczenie w postaci wielu piłkarzy. Chcemy mieć silny i utalentowany zespół, co pomoże wydobyć z nas wszystko, co najlepsze.
– Najbardziej skupiałem się na pracy nad swoim ciałem. Gdy często trapią cię kontuzje, dużo czasu spędzasz na siłowni i ćwiczenia stają się swego rodzaju rutyną. Potrzebowałem tego i wiele się pod tym względem u mnie poprawiło.
– Teraz jest zdecydowanie lepiej, lecz wciąż czuję, że jest jeszcze sporo do zrobienia. Rozmowy z fachowcami od przygotowania fizycznego i dietetykami okazują się być właśnie tymi małymi szczegółami, które przynoszą wiele korzyści, mogących mieć na ciebie naprawdę duży wpływ.
Wskutek kontuzji ścięgna podkolanowego i pachwiny, w zeszłym sezonie Allen rozpoczął jedynie 17 spotkań w pierwszym składzie. Pozostał również ból, po tym jak Liverpool mimo ogromnej szansy nie zdołał wywalczyć mistrzostwa. Walijczyk zapewnia jednak, że nikt nie będzie rozpamiętywał tego, co się wydarzyło.
– Byliśmy zawiedzeni takim obrotem spraw, ale w tym sezonie znów spróbujemy powalczyć. Nie sądzę, by ta utracona szansa miała na nas negatywnie wpłynąć. Wielu ludzi nie spodziewało się, że w ogóle będziemy się liczyć w walce o tytuł.
– Teraz patrzą na to pozytywnie, a my jako piłkarze zamiast myśleć o rozczarowaniu, postaramy się wykorzystać to doświadczenie i na bazie tego coś zbudować.
– Ubiegły rok dał nam ogromną pewność siebie. Po każdym meczu pięliśmy się w górę tabeli, co stanowi olbrzymi postęp, który z pewnością nam w tym sezonie pomoże. Teraz możemy myśleć o pójściu o krok dalej.
Aby to osiągnąć, potrzebny jest udany początek sezonu. Tymczasem w Liverpoolu wszyscy stawiają sobie pytanie, czy the Reds są w stanie poradzić sobie bez najlepszego strzelca ubiegłych rozgrywek, Luisa Suáreza.
– Straciliśmy światowej klasy piłkarza, to jasne, i na pewno będzie nam brakowało nam tego, co dawał tej drużynie.
– Klub jednak usiłuje wypełnić powstałą po nim lukę i inwestuje w skład. Jak dotąd sprowadziliśmy kilku naprawdę utalentowanych graczy. Musimy dalej być konsekwentni i dostosować się do tej sytuacji.
– Nasze nowe nabytki nas wzmocniły i mam nadzieję, że kibice dostrzegą pozytywne zmiany w naszym zespole.
W tym sezonie 24-latek będzie miał okazję po raz pierwszy sprawdzić się w Lidze Mistrzów, po tym jak Liverpool przerwał bolesny, bo aż pięcioletni rozbrat z tymi rozgrywkami.
– To moje wielkie marzenie i nie mogę się już doczekać, by tego doświadczyć. Gdy podpisywałem kontrakt z klubem, pragnąłem zagrać w Lidze Mistrzów. Liverpool ma bardzo bogatą historię występów w tych rozgrywkach.
Allen w zeszłym miesiącu poślubił swoją wieloletnią dziewczynę i prywatnie uchodzi za cichego i skromnego człowieka. Podczas ostatnich dwóch lat, zamieniwszy Swansea, klub, w którym się wychował, na wystawione na blask reflektorów Anfield, często brakowało mu pewności siebie. Cena – 15 milionów funtów – jak również przydomek „walijski Xavi” także raczej były przeszkodzą, aniżeli pomocą.
Walijczyk cieszy się jednak stałym wsparciem od Brendana Rodgersa i czuje się komfortowo w obecnym środowisku.
– Niełatwo jest zasłużyć sobie na porównanie do Xaviego, ale ja nie biorę tego typu uwag na poważnie. Wielu pewnie używało tego określenia w negatywnym kontekście, ale według mnie takie porównania powinny ci schlebiać i inspirować do stawania się tak dobrym jak on.
– Nie wiem, co ludzie o mnie mówią, ale ja czułem w ubiegłym sezonie, że w końcu wracałem do poziomu gry, którego od siebie wymagałem. Chociaż nie odegrałem tak ważnej roli jak niektórzy, byłem częścią wspaniałego sezonu. Jestem z tego dumny, a ceną, jaką za mnie zapłacono, czy innymi podobnymi sprawami niech zajmują się inni.
– Zawsze czułem, że jestem na swoim miejscu. Oczywiście coś w przeszłości mogło ułożyć się lepiej, ale generalnie od pierwszego dnia czuję się częścią tego klubu i jestem zaszczycony możliwością reprezentowania Liverpoolu.
– Niecierpliwie wyczekuję każdego dnia, by trenować – zawsze daję z siebie sto procent i tego nikt mi nie odbierze.
Dwa lata temu Allena ominął okres przygotowawczy w Stanach Zjednoczonych. Tym razem w końcu poleciał z zespołem za Atlantyk i cieszy się z korzyści, jakie zdążył zaczerpnąć po tygodniu obozu w Bostonie.
W sobotę the Reds polecieli do Chicago, a Walijczyk zapewne wystąpi w sercu pomocy Czerwonych, gdy przyjdzie im zmierzyć się z Olympiakosem.
– Zawsze chcesz przepracować z zespołem cały okres przygotowawczy. Wszystko przebiega zgodnie z planem. Na mojej pozycji jest ogromna konkurencja, lecz mi to odpowiada. Muszę z pokorą dalej ciężko pracować i zrobić wszystko, co w mej mocy, by wywalczyć sobie miejsce w składzie.
– Chcę mieć znaczący wpływ na grę zespołu, pragnę tego od pierwszego dnia w klubie. Za mną bardzo ważny rok, jednak tutaj każdy rok taki jest. Drużyna przeżywa dobry okres, jesteśmy z powrotem w Lidze Mistrzów. Pragnę zasłużyć się dla Liverpoolu i być częścią jego sukcesów – zakończył.
Komentarze (0)