Gerrard: Rozumiem decyzję Luisa
Steven Gerrard nie ukrywa, że z Luisem Suárezem w składzie Liverpool byłby w przyszłym sezonie faworytem w wyścigu o tytuł mistrzowski, jednak zdaje sobie sprawę, że odejście Urugwajczyka do Barcelony lub Realu Madryt było nieuniknione.
Mając w pamięci zeszłoroczną ofertę Arsenalu za Suáreza, Gerrard, choć niepocieszony zakończeniem współpracy z Urugwajczykiem, cieszy się, że napastnik ostatecznie nie odszedł do innego klubu z Premier League. Kapitan uważa, że Suárez ostatecznie dotrzymał słowa i dał klubowi jeszcze jeden rok szansy, a decyzja o dołączeniu do Barcelony jest zrozumiała.
– Gdybyśmy mieli Luisa, bylibyśmy faworytami rozgrywek – wyznał Gerrard.
– Jestem rozczarowany jego odejściem, ale jednocześnie cieszę się, że dostał to, na co zasłużył. Od pierwszego dnia w klubie na każdym treningu i meczu spisywał się fenomenalnie.
– Jego żona pochodzi z Barcelony, a on sam bardzo ciężko pracował, by spełnić swe marzenia. Nie możemy więc mieć mu tego za złe. Od początku wiadomo było, że jego największym marzeniem jest gra dla Realu Madryt lub Barcelony. Zeszłego lata, gdy trenował indywidualnie, odbyłem z nim rozmowę. Powiedziałem mu, aby nie odchodził do Arsenalu.
– Byłbym bardzo rozczarowany i zasmucony, widząc go w Arsenalu. Z całym szacunkiem, ale on był za dobry na ten klub. Powiedziałem, że jeśli strzeli dla nas 30 goli i zdobędzie tytuły Piłkarza Roku – a ja wiedziałem, że tak się stanie – Real i Barcelona na pewno się po niego zgłoszą.
– Uważam, że rok temu osoby z bliskiego otoczenia źle mu doradzały, mówiąc, że potrzebował gry w Lidze Mistrzów bez względu na to, w jakim zespole miałby wystąpić.
– Sam mam pewne doświadczenia związane z hiszpańskimi klubami i wiem, że jeśli grasz dobrze, pewnego dnia się po ciebie zgłoszą i nie odpuszczą. Wiedziałem, że wrócą po Luisa.
– Pomyślałem, że dla jego dobra najlepiej będzie, jeśli okaże kibicom szacunek i da nam przynajmniej jeszcze jeden sezon. Wielu ludzi nadal sądzi, że mógłby zostać na kolejny rok. Moim marzeniem była gra dla Liverpoolu – marzeniem zagranicznych piłkarzy są występy w barwach Realu lub Barcelony, takie są fakty.
Liverpool po raz ostatni zajmował drugie miejsce w latach 2002 i 2009, po czym w kolejnych sezonach klub notował drastyczny regres. Gerrard uważa jednak, że tym razem nie ma podstaw, by podobna sytuacja miała się powtórzyć.
– Wydaje mi się, że w tamtych dwóch przypadkach brakowało nam całkowitego przekonania, że możemy do samego końca walczyć o tytuł. Rok temu liczyliśmy się w wyścigu do ostatniej chwili i dzięki temu wierzymy, że naprawdę stać nas na triumf.
– Gdy kończysz na drugim miejscu i wiesz, że nigdy tak naprawdę nie było szansy, by po ten tytuł sięgnąć, jest inaczej, bo stale trzeba kogoś gonić. W tym roku graliśmy do końca i mogliśmy zwyciężyć.
Kapitan oprócz nadziei na tytuł, liczy również na przekonanie właścicieli do przedłużenia kontraktu. I chociaż menedżer, jak i klub zapewniają, że to tylko kwestia czasu, rozmowy jeszcze się nie rozpoczęły.
– Brendan wspominał o tym w wywiadach wielokrotnie, jednak żadne rozmowy nie miały miejsca. Wkrótce na pewno do rozmów zasiądziemy, ale na razie musimy poczekać na rozwój sytuacji. Oczywiście mam nadzieję, że spędzę tu jeszcze przynajmniej jeden rok. Najważniejszy jest dla mnie jednak nadchodzący sezon – zakończył.
Komentarze (2)
To zdanie brzmi trochę przerażająco... mam nadzieję że nikt nie pozwoli aby go skurwić jak Chelsea Lamparda i wysłać do USA czy cholera wie dokąd... nawet jak ma siedzieć na ławie to powinien być zatrzymywany do końca kariery.