Aldridge: Świetny mecz the Reds
W swoim najnowszym artykule John Aldridge w ciepłych słowach wypowiada się między innymi na temat ostatniego występu the Reds, który jego zdaniem pozwoli drużynie zapomnieć o niepowodzeniu w spotkaniu z Manchesterem City.
Cóż za cudowna odpowiedź Liverpoolu na porażkę z City! Tottenham był na fali, jednak tym wspaniałym zwycięstwem sprowadziliśmy ich na ziemię. Pokazaliśmy, że mamy wielką siłę ognia w ataku nawet pomimo braku Luisa Suáreza.
Nasza gra była dużo bardziej zrównoważona aniżeli w poprzednich dwóch spotkaniach. Sprawdziło się ustawienie z Danielem Sturridge'em i Mario Balotellim z przodu, oraz ustawioną za nimi w diamencie linią pomocy.
Patrząc na rywali, z jakimi przyszło nam się dotychczas mierzyć, wywalczenie pięciu punktów byłoby świetnym wynikiem. Skończyło się na sześciu, a przewaga, jaką City miało nad nami, prysła po ich porażce ze Stoke.
W niedzielę mogliśmy podziwiać niezwykle udane występy Jordana Hendersona, Sturridge'a czy Alberto Moreno. Muszę jednak przyznać, że to, co pokazał Raheem Sterling, było absolutnie fantastyczne.
Każdy wiedział, że po tym, jak zaliczył tak wielki postęp w drugiej połowie ubiegłego sezonu, ten będzie w jego wykonaniu wspaniały. Odnalazł się w środkowej strefie, a rywale byli wobec niego bezradni.
Styl, w jakim zdobył pierwszą bramkę, przywiódł mi na myśl zespół Liverpoolu z 1988 roku, którego byłem częścią. Henderson bardzo mądrze wybiegł do piłki, Sturridge podał z iście chirurgiczną precyzją i w końcu to znakomite podanie na długi słupek... Sterling już na nie czekał i doskonale wykończył tę akcję. To był futbol w najlepszym wydaniu, gol po prawdziwie zespołowej akcji.
W pierwszej połowie nie było jednak łatwo, niekiedy w oczy rzucała się niepewna gra naszych obrońców. Po stracie gola Tottenham powrócił do gry. Pomagaliśmy im często popełniając błędy, jednak ostatecznie, w przeciwieństwie do meczu z City, udało nam się z nimi poradzić.
Zdarzały się sytuacje, kiedy to Dejan Lovren i Mamadou Sakho biegli do tej samej piłki. Komunikacja pomiędzy Chorwatem, Francuzem i dwoma Hiszpanami po bokach rzeczywiście stanowiła problem. Jednakże im więcej będą razem grali, tym lepiej się poznają. Cieszy czyste konto, jako że nie możemy się pochwalić ich zbyt dużą liczbą. Miejmy nadzieję, że ta wygrana doda naszej defensywie pewności siebie. Tuż przed przerwą znakomitą interwencją przy strzale Nacera Chadliego popisał się Simon Mignolet. W spotkaniu z Obywatelami Belg miał problemy z ustawianiem się, ale z Kogutami wszystko to zrekompensował. Gdyby wówczas padł gol, cały mecz mógł potoczyć się zupełnie inaczej. To był bardzo ważny moment.
Mignolet jest najlepszy w lidze jeśli chodzi o bronienie strzałów, jednak są pewne elementy, które powinien poprawić. Jak na bramkarza wciąż jest młody. John Achtenberg razem z menedżerem będą wiedzieli, nad czym Belg musi pracować. W meczu ze Spurs dostrzegłem w jego poczynaniach mniej paniki, co przełożyło się na dokładniejsze podania.
Dość dużo dyskusji wywołał rzut karny, lecz moim zdaniem sędzia podjął słuszną decyzję. Nie wolno popychać rywala we własnym polu karnym. Jeśli obrońca jest na tyle głupi, by to zrobić, atakujący ma pełne prawo się przewrócić.
Cudowny gol Moreno postawił kropkę nad „i", a przecież nasz dorobek mógł być jeszcze bardziej okazały. Nie mogliśmy w lepszych nastrojach udać się na przerwę reprezentacyjną.
Mario musi zachować standardy
Wyraźnie było widać, że Mario Balotellemu brakuje nieco rytmu meczowego. Stanął przed szansą na ustrzelenie hat-tricka, ale nawet mimo zmarnowanej szansy było na co patrzeć. Zaprezentował się z dobrej strony i jest to minimum, jakiego oczekujemy od niego w każdym meczu.
Nie ma niczego łatwiejszego od ciężkiej pracy. Kreowanie i zdobywanie goli jest już trudniejsze, ale Mario dysponuje odpowiednimi umiejętnościami. Musi chwycić byka za rogi. Na Anfield nie toleruje się jednego - bezcelowego snucia się po boisku. Jeśli pokaże, że mu zależy i zacznie strzelać, the Kop go pokocha. Na pewno będzie jeszcze lepszy, jednak nie może pozwolić sobie na obniżenie standardów.
Cudowny występ Jordana Hendersona
Od czasu pierwszego, trudnego sezonu w Liverpoolu, kiedy zebrał mnóstwo krytyki, przebył Henderson bardzo długą drogę. To profesjonalista w każdym calu. Ciężko pracuje i uosabia wszystko, czego Brendan Rodgers oczekuje od swoich podopiecznych. Jordan stał się niezwykle ważnym trybem w tej maszynie. Do wypełnienia kontraktu pozostały mu dwa lata, więc Liverpool powinien jak najszybciej tę sprawę załatwić.
Po tym, czego dokonał na przestrzeni ostatnich 12 miesięcy, w pełni zasługuje na nową, długoterminową umowę. Rodgers może jednak spać spokojnie, ponieważ Henderson nie jest typem gracza, którego zapał zależny jest od kontraktu.
Liverpool postąpił słusznie, spełniając życzenie Aggera
Przykro, że Daniel Agger odchodzi, kibice przecież go uwielbiają. Z pewnością jest wart o wiele więcej niż te zapłacone przez Brøndby 3 miliony. Z drugiej strony cieszę się, że Liverpool pozwolił mu powrócić do byłego klubu. To swego rodzaju ukłon w stronę Aggera i podziękowanie za wszystko, co zrobił podczas tych prawie dziewięciu lat. Spisywał się tu dobrze, a teraz Liverpool ładnie się wobec niego zachował. List do fanów był pokazem klasy z jego strony. W sercu na zawsze pozostanie kibicem Liverpoolu.
Najmilsze wspomnienie, jakie wiążę z Aggerem, to jego bramka z półfinału Ligi Mistrzów przeciwko Chelsea w 2007 roku. Szkoda jedynie, że zastopowały go kontuzje. Życzę mu wszystkiego najlepszego.
Kapitan pozostaje królem rzutów karnych
Przyznam, że nie mogłem patrzeć na wykonywany przez Stevena Gerrarda rzut karny... To był przecież tak ważny moment meczu! Oczywiście nie powinienem był się martwić, ponieważ w takich sytuacjach nasz kapitan zawsze zachowuje zimną krew.
Posłał piłkę do siatki pewny swego, co oznaczało, że było już praktycznie pozamiatane. Trafił do bramki z 11 metrów po raz 43., wyprzedzając tym samym w klubowej klasyfikacji najlepszych wykonawców "jedenastek" Jana Mølby'ego.
Pewnie z chęcią do rzutów karnych pochodziłby Balotelli, jednak wygląda na to, że będzie musiał poczekać. Dopóki w tym względzie wszystko działa jak na leży, nie ma potrzeby, by cokolwiek zmieniać.
John Aldridge
Komentarze (0)