Mignolet: Co zmieniło się od 2013
Od dwóch podróży za kontynent do awansu do Ligi Mistrzów przez Mistrzostwa Świata w Brazylii - okres, od kiedy Simon Mignolet przybył do klubu z Merseyside był pełen nowych doświadczeń dla belgijskiego bramkarza.
Belg pojawił się na Anfield w lipcu 2013 roku i natychmiastowo wpisał się w drużynę Brendana Rodgersa jako pierwszy bramkarz, inaugurując swoją grę dla klubu rzutem karnym obronionym w meczu ze Stoke City.
Jego zwinność i umiejętność bronienia strzałów była łatwo zauważalna na przestrzeni kampanii, w której liverpoolczycy zostali wicemistrzami Premier League, kwalifikując się tym samym do Ligi Mistrzów.
W lecie Simon nie miał czasu na spoczywanie na laurach, kiedy 26-latek udał się z reprezentacją swojego kraju na finały Mistrzostw Świata.
Teraz, po powrocie do Melwood i codziennych obowiązków w Premier League, Mignolet porównuje zmiany, jakie zaszły w jego życiu przez czternaście miesięcy, od których jest w Liverpoolu.
- Teraz wiem, co oznacza gra dla Liverpoolu - wyjaśniał oficjalnej stronie klubu. - Tamten rok był pełen nowych dla mnie rzeczy.
- Teraz, kiedy wróciłem tutaj z Mistrzostw Świata, znając otoczenie, ludzi i kolegów z drużyny, jest to dla mnie o wiele bardziej naturalne. Wchodzisz do środowiska, które znasz, wiedząc, jakie pełnisz w nim role.
- Liga Mistrzów będzie dla mnie czymś nowym; doświadczeniem, którego nie mogę się doczekać. Sądzę, iż każdym mecz w Premier League jest podobnie trudny, co starcia w Lidze Mistrzów.
- Granie z klubami z kontynentu, z największymi zespołami na świecie - być może z jednym z Belgii, nigdy nic nie wiadomo - jest czymś, na co warto czekać. Najważniejsze jest to, żeby pokazać się z dobrej strony zarówno w tych rozgrywkach, jak i w Premier League.
Mignolet nie pojawił się na boisku podczas meczów na mundialu w Brazylii, ustępując miejsca w bramce Thibautowi Courtois.
Jednakże bycie częścią młodego, rozwijającego się zespołu - typowanego na czarnego konia całej imprezy - było dla niego bardzo pozytywnym przeżyciem.
- Od dawna nie było nas, Belgów na dużym turnieju - przypomniał czternastokrotny reprezentant kraju.
- Mamy młodą drużynę, więc właściwie dla każdego było to coś specjalnego, trenując razem, będąc ze sobą przez tak długi okres czasu, podróżując i przygotowując się do meczów.
- Rozpoczynające się we wrześniu kwalifikacje do Mistrzostw Europy po prostu nie mogą zaszkodzić tej drużynie.
Po przerwie, która czekała na niego po powrocie z mundialu, Belg szybko dołączył do swoich kolegów z drużyny w Stanach Zjednoczonych.
Piłkarze Rodgersa zakończyli swoją pełną doświadczeń podróż meczem finałowym turnieju International Champions Cup w Miami, pozostawiając kolejne silne wrażenie na numerze 22.
- W zeszłym roku moja pierwsza podróż z drużyną - na Daleki Wschód, była niesamowita - dodał.
- Jadąc do Ameryki, na drugą stronę globu, widzisz, że klub jest traktowany w ten sam sposób. To nieprawdopodobne. Doświadczyć tego można tylko będąc tam i czując to na własnej skórze.
- Gra na Yankee Stadium w Nowym Jorku była świetnym doświadczeniem, nie mówiąc już o pozostałych amerykańskich stadionach. Wspaniale, że mogliśmy zaobserwować, jakim wsparciem darzą nas fani na całym świecie.
Komentarze (4)
Spokojnie Valdesa możemy podpisać w każdej chwili bo jest wolnym zawodnikiem i nie obowiązuje go okno transferowe+