BR: Na ten dzień pracowaliśmy
Brendan Rodgers przyznaje, że będzie przepełniało go poczucie bezbrzeżnej dumy, kiedy wprowadzi Liverpool z powrotem do Ligi Mistrzów we wtorkowy wieczór – jednak przede wszystkim z uwagi na kibiców, którzy gwarantują niezrównane wsparcie dla drużyny.
The Reds zakończą pięcioletnią absencję w tych rozgrywkach, kiedy rozpoczną rywalizację w grupie B meczem na Anfield z Łudogorcem Razgrad.
Rodgers zdaje sobie sprawę, że kierowanie Czerwonymi w tym turnieju będzie zaszczytem i jest zachwycony, że Kopites będą mogli znów wyruszyć na wyjazdy po całej Europie, towarzysząc swojej drużynie podczas kolejnych spotkań.
Menedżer na przedmeczowej konferencji na Anfield powiedział: – Jestem więcej niż zaszczycony, że mogę w tym uczestniczyć ze względu na kibiców, jeśli mam być szczery.
– To część mojej drogi jako trenera, rzecz jasna – to poziom, na który każdy menedżer chce pracować. Jednak dowodzenie tak specjalnym klubem i wprowadzenie go z powrotem do Ligi Mistrzów? Jestem niezwykle zaszczycony, że mogę to zrobić.
– Tu nie chodzi o mnie, tylko o kibiców i zawodników.
– Wywalczyłem sobie prawo, by być w tym miejscu. Pracowaliśmy bardzo ciężko przez ostatnie dwa lata i teraz musimy nadal się rozwijać, musimy utrzymać poziom naszych osiągów i musimy go stale poprawiać.
– To będzie coś niezwykłego. Pamiętam moje pierwsze spotkanie w roli menedżera tego klubu. To chyba jeden z niewielu meczów, z których zachowałem koszulkę, a był to pierwszy mecz eliminacyjny do Ligi Europy [przeciw FK Homel na Białorusi]. Był to dla mnie niezwykły moment, bo ten mecz był pierwszym pojedynkiem o stawkę.
– Wtorkowy wieczór będzie niesamowity – to przecież Liga Mistrzów i do tego tutaj, na Anfield.
– Każdy dzień to niezwykły zaszczyt, że mogę prowadzić Liverpool i jutro [konferencja odbyła się w poniedziałek – przyp. red.] tak właśnie będzie.
Rodgers kontynuował: – Jesteśmy bardzo podekscytowani. Pięć lat to szmat czasu – ostatni mecz w Lidze Mistrzów rozegrano na Anfield w grudniu 2009 roku.
– Sukcesem będzie wyjście z grupy. Nie będziemy wybiegać w przyszłość, skupiamy się tylko na najbliższym meczu. Pierwsze spotkanie gramy u siebie i skupiamy się na tym, by dobrze się zaprezentować i zdobyć trzy punkty.
– Naszym nadrzędnym celem jest na początku wyjście z grupy i gra dalej.
Seria spotkań z kibicami w jego biurze w Melwood uświadomiła Rodgersowi jak istotny jest związek Liverpoolu z Pucharem Europy.
Wraz z rosnącym poziomem podniecenia przed pierwszym meczem z Łudogorcem, menedżer pragnie zapewnić the Reds pod swoją batutą regularne miejsce w tych rozgrywkach.
– Przez kilka ostatnich dni, kiedy mecz się zbliżał i na treningu pojawiły się piłki Ligi Mistrzów, stało się jasne jak długa była absencja klubu w tych rozgrywkach. Prawdopodobnie zbyt długa – stwierdził Rodgers.
– Kiedy przyszedłem tu, awans był moim głównym celem – musieliśmy wrócić na ten poziom. To klub, który po prostu musi być na tym poziomie, zarówno ze względu na siebie, jak i na piłkę nożną w ogóle. To jedna z futbolowych potęg, a Liga Mistrzów to rozgrywki dla takich właśnie drużyn.
– To wyśmienite uczucie być tu na powrót, a możliwość szybkiej rehabilitacji po porażce jest dla nas jeszcze ważniejsza, bo taki mecz nie mógł przyjść przedwcześnie. W minionym sezonie musieliśmy czekać cały tydzień.
– Myślę, że kibicom naprawdę się to spodoba. Kilkoro z nich było u mnie w biurze w ostatnim tygodniu czy dwóch i mówili o meczach grupowych i wszystkim z tym związanym, a na co bardzo czekają.
– Tak więc dla nich – wiem to z pierwszej ręki – czymś, czego bardzo wyczekują, będą ponowne podróże po Europie. Właśnie po to to robimy – robimy to dla kibiców.
Rodgers odniósł się również do sobotniej porażki 0:1 z Aston Villą, co – jak stwierdził trener – powinno dać impuls do lepszego występu w Lidze Mistrzów.
Gabriel Agbonlahor wykorzystał niepewność w szeregach the Reds podczas rzutu rożnego i zdobył jedyną bramkę meczu już w 9. minucie – Rodgers zdaje sobie sprawę, że jego podopieczni mają pole do poprawy.
– Musimy być lepsi w tych sytuacjach – powiedział. – W weekend byliśmy rozczarowani – to był taki mecz, w którym masz przewagę w posiadaniu piłki, jednak nie potrafisz zdobyć bramki. Wówczas przynajmniej chcesz zdobyć jeden punkt. Jesteśmy rozczarowani tym rzutem rożnym i tym, w jaki sposób straciliśmy bramkę.
– To nieustanna praca. Sprowadziliśmy zawodników, którzy wiedzą, w jaki sposób pracujemy, jednak nadal potrzebujemy odrobiny czasu.
– W weekend czterech zawodników po raz pierwszy grało na Anfield, a zgranie wymaga czasu. Z Tottenhamem większość składu stanowili zawodnicy, którzy są z nami już dłuższy okres.
– Nasze nastawienie zawsze będzie pozytywne, jednak na pewno musimy podciągnąć się w niektórych obszarach.
Cóż więc wiemy o Łudogorcu, mistrzu Bułgarii, który zakwalifikował się do rundy grupowej w najbardziej niewiarygodnych okolicznościach z możliwych, kiedy to środkowy obrońca Cosmin Moți został klubową legendą, kiedy to jako tymczasowy bramkarz obronił dwa rzuty karne w wygranym boju ze Steauą Bukareszt?
– Jak każdy mecz na tym poziomie, będzie to dla nas trudny sprawdzian – powiedział Rodgers. Są jednym z najlepszych zespołów w Bułgarii; obserwowaliśmy ich i wykonaliśmy sporo pracy, odkąd dowiedzieliśmy się, że zagramy z nimi w grupie.
– Grają otwarta i ofensywną piłkę. Grają 4-2-3-1 z dwoma bocznymi obrońcami zapuszczającymi się daleko do przodu. Mają dwóch środkowych pomocników, którzy kontrolują grę, „10-kę”, która dobrze się porusza i skrzydłowych, którzy grają bliżej linii bocznych, niż zazwyczaj można to dziś zaobserwować.
– To zespół, który chce atakować i dobrze mu to wychodzi. Wydaje mi się, że obecnie są w swojej lidze na czwartym miejscu i w ostatnich siedmiu meczach nie przegrali ani razu, więc przyjadą na Anfield pewni siebie, bazując na swoich występach w Bułgarii.
– Musimy rozpocząć skoncentrowani, jednak gdy gramy na Anfield, musimy głównie myśleć o sobie samych. Musimy dobrze rozpocząć i być bardzo agresywni w pressingu, podkręcając nieco tempo podań. To poderwie kibiców, którzy są wyśmienici, odkąd tu jestem. Wiemy, że to nie będzie proste spotkanie.
Komentarze (0)