Mignolet: To nie mój pierwszy karny
Kiedy Simon Mignolet przeszedł wczoraj drogę z linii bramkowej na jedenasty metr boiska i obrócił się twarzą do the Kop, nie była to dla niego zupełnie nowa rola. Po tym, jak każdy z zawodników Liverpoolu wykonał rzut karny przeciwko Middlesbrough, cała odpowiedzialność spadła na belgijskiego bramkarza.
Czekając na gwizdek sędziego, w głowie Mignolet na pewno powróciły wspomnienia, gdy w kwietniu 2009 roku ostatni raz strzelał rzut karny.
Sint-Truiden, ówczesna drużyna Mignolet, grała mecz z Ronse w drugiej lidze belgijskiej. Kiedy w 88. minucie sędzia wskazał na jedenasty metr boiska, bramkarz podwyższył wynik meczu. Jego zespół wygrał aż 5:1.
Strzał Belga został obroniony, lecz dobitka okazała się już skuteczna.
Pięć lat później Mignolet pewnie wykonał rzut karny, pokonując Jamala Blackmana.
– Konkurs rzutów karnych zajął nam dłużej niż przewidywaliśmy – powiedział Mignolet dla liverpoolfc.com. – Mecz również trwał zbyt długo, ale jesteśmy w kolejnej rundzie i to jest najważniejsze.
– Podczas rzutów karnych należy w pełni pozostać skoncentrowanym. Na szczęście każdy z nas dobrze poradził sobie z tym zadaniem, łącznie ze mną!
– Już raz strzelałem jedenastkę, kiedy grałem w Belgii. Wygraliśmy wtedy 5:1. Wczoraj jednak po raz pierwszy trafiłem prosto do siatki.
– Podszedłem do tego jak każdy inny. Chciałem trafić w światło bramki, dodając przy tym trochę siły. Bramkarz nie wyczuł moich intencji, więc jestem zadowolony. Najważniejsze, że jesteśmy w kolejnej rundzie.
Simon Mignolet nie zdołał obronić rzutu karnego strzelanego przez Patricka Bamforda w ostatniej minucie dogrywki. Po bramkach strzelonych przez Rossitiera oraz Suso wydawało się, że mecz zakończy się wynikiem 2:1.
W konkursie rzutów karnych oglądaliśmy prawie 30 strzałów z jedenastego metra; piłkarze Boro dwukrotnie nie zdołali pokonać Mignoleta i to Liverpool świętował zwycięstwo 14:13.
– Wyszliśmy na prowadzenie, lecz niestety przeciwnicy zdołali wyrównać – powiedział bramkarz. – W dogrywce również prowadziliśmy, lecz wtedy sędzia podyktował rzut karny [po faulu Kolo Touré na Bamfordzie – przyp. red.].
– Każdy piłkarz walczył do ostatniej minuty. Byliśmy skoncentrowani przez cały mecz. Najważniejszą rzeczą w meczach pucharowych jest awans do kolejnej rundy i nam to się udało.
Komentarze (6)