Mølby: Simon to nie jedyny problem
Rozwiązaniem problemów Liverpoolu nie może być zwykła wymiana bramkarza. To nie jest tak proste, ponieważ problemy The Reds sięgają głębiej niż to. Poza tym jak łatwe będzie znalezienie zastępstwa dla Simona w trakcie styczniowego okienka transferowego? Powiedziałbym, że to nie będzie bułka z masłem.
Simon Mignolet jest ponownie na świeczniku po błędzie jakiego dopuścił się przeciw Łudogorcowi, a także w świetle jego ogólnej postawy przy wyjściach do dośrodkowań, kiedy żadnego nie osiąga.
On, tak samo jak reszta drużyny, cierpi z powodu braku pewności siebie, ale Brendan Rodgers nie ma możliwości dokonania zmiany na jego pozycji, bo bramkarze rezerwowi nie są wcale lepsi. Można przypuszczać, że Rodgers przeszukuje rynek transferowy w poszukiwaniu dostępnych opcji, ale to nie jest łatwe.
Petr Cech jest silnie łączony z przeprowadzką na Anfield. Oczywiście, Cech został zdegradowany do roli drugiego bramkarza na Stamford Bridge, ale czy będzie miał ochotę zamienić je akurat na Anfield? Czy Chelsea w ogóle rozważy możliwość przeprowadzenia interesów z The Reds? Czy amerykańscy właściciele klubu zgodzą się zatrudnić 32-latka, który zarabia bardzo duże pieniądze? Czy po wydaniu 120 milionów funtów Fenway Sports Group ma ochotę na dalszą rozrzutność w styczniu? Jest tyle pytań.
Bez wątpienia Cech wciąż jest jednym z 5 najlepszych bramkarzy na świecie i byłby świetnym zakupem dla The Reds, ale zbyt wiele pytań pozostaje bez odpowiedzi jeszcze przed jakąkolwiek próbą kontaktu w sprawie transferu.
Jak powiedziałem, problemy Liverpoolu sięgają głębiej niż słaba forma bramkarza. A jeśli w klubie jest chęć do zastąpienia Mignolet, to znalezienie odpowiedniego kandydata będzie niezwykle trudne. Belg, tak samo jak cały Liverpool i Brendan Rodgers, musi zacząć walczyć o przełamanie fatalnej formy i udowodnienie swojej wartości. The Reds muszą zacząć wygrywać i to już od pojedynku ze Stoke.
Liverpool będzie faworytem, gdy 9 grudnia FC Basel przyjedzie na Anfield
W pojedynku Ligi Mistrzów, którego zwycięzca zabiera wszystko, zespół z Premier League powinien pokonać szwajcarskiego przeciwnika. Ale jeśli Liverpool chce wykorzystać swoją ostatnią szansę na awans do fazy pucharowej Ligi Mistrzów, to musi przed tym meczem odnaleźć swoją formę.
Mimo, iż wszystko potoczyło się w ten sposób, Brendan Rodgers powinien być zadowolony, że przyszłość The Reds w tych rozgrywkach leży w ich własnych rękach. Jednak drużyna musi trzymać się razem i zdobyć maksymalną ilość punktów przeciw Stoke, Leicester i Sunderlandowi, przed przyjazdem Szwajcarów do Merseyside.
Widziałem Stoke w dwóch wspaniałych wyjazdowych pojedynkach z Manchesterem City i Tottenhamem, trzeba przyznać że jest to drużyna nastawiona na kontrataki. Niedziela, więc nie będzie łatwa dla The Reds. Pewne jest, że Stoke nie przyjedzie na Anfield zwiedzać, będą szukać swojej szansy.
W przeszłości, kiedy Liverpool nie dawał sobie rady, Steven Gerrard w pojedynkę potrafił wyciągnąć drużynę z marazmu. Nie jestem jednak pewien czy jeszcze kiedykolwiek może to się zdarzyć. Poprzednicy Brendana Rodgersa mogli usiąść i czekać, aż Steven weźmie Liverpool za kark i poprawi sytuację. Obecny menedżer nie posiada już tego luksusu.
Gerrard, którego forma nie jest najwyższa, wydaje się być teraz w sytuacji, gdzie może być czyimś asystentem w wykonywaniu roli 'zbawiciela', ale prawdopodobnie sam już nim nie będzie. Ale kto może zostać tym zawodnikiem? W środowy wieczór Raheem Sterling powrócił do świata żywych po swojej asyście, ale kto jeszcze może go wspomóc?
The Reds nie potrafią być na prowadzeniu
Może być jeszcze odrobinę za wcześnie by twierdzić, że Liverpool jest na drodze do odrodzenia. Racja, w meczu z Łudogorcem nie które z aspektów gry były dużo lepsze niż w ostatnich tygodniach, ale wciąż jest wiele niepokojących sygnałów. Menedżer wybrał jedenastkę solidnie wyglądającą na papierze, ale oni przegrywali już 0:1 zanim ten mecz na dobre się rozpoczął.
W tym momencie największym zmartwieniem Liverpoolu jest brak umiejętności utrzymania prowadzenia. Nie jestem przekonany, że The Reds są w tym momencie wystarczająco dobrzy, by udowodnić, że moje przypuszczenia są błędne. Łudogorec wyglądał jakby skończyły mu się pomysły na atakowanie i po prostu wciąż dośrodkowywał piłki w nadziei, że coś uda się trafić. Ostatecznie Liverpool zagapił się na moment i stracił trzy punkty.
Jan Mølby
Komentarze (2)
ale potem troche glupoty zaczął gadać Molby, bo:
pierwsze primo, nie jesteśmy faworytem przeciwko Basel
drugie primo, jaka droga do odrodzenia? przeciwo Ludogorcowi nie było zadnych symptomów poprawy.
trzecie primo, Sterling który jak ktos zauważył od pół roku nie wygrał dryblingu i ciagle próbuje WYMUSZAĆ karne miałby nas pociągnąć ? na jakiej podstawie można tego oczekiwać?
Jedynymi graczami ofensywnymi, którzy coś chcą pokazać w tym sezonie są Lallana i Coutinho. I to im dałbym szansę a dał wreszcie odpocząć temu zajechanemu Sterlingowi.