Carra: Moje wspomnienie o Steviem
O pierwszym treningu z dorosłą kadrą, o starciu z Paulem Ince’em, o tym co wniósł do zespołu i o mentalności jaka zaprowadziła na sam szczyt Stevena Gerrarda opowiedział jego były kolega z drużyny, filar defensywy the Reds, a obecnie ekspert Sky Sports i wzięty felietonista – Jamie Carragher.
29 listopada 1998 roku Steven Gerrard zadebiutował w barwach Liverpoolu. W końcówce meczu z Blackburn Rovers zastąpił Vegarda Heggema.
Jamie Carragher opowiedział m.in. o tym jak chudy dzieciak z Huyton podpadł ówczesnemu kapitanowi – Paulowi Ince'owi a z czasem pozbawił go opaski kapitańskiej, jak stał się filarem w pomocy i o łatwości rozrzucania piłki po wszystkich sektorach boiska.
Opowieść Carraghera miała na celu zobrazowanie jak Gerrard od najmłodszych lat był gotowy na to, co spotka go w dalszej karierze, o miejscu jakie zajmuje Anfield w sercu kapitana the Reds i o znaczeniu potwornie ciężkiego wysiłku na treningach w drodze na sam szczyt piłkarskiego świata.
– Koledzy z zespołu opowiadali mi kiedy po raz pierwszy ujrzeli jakość Stevena Gerrarda – ten zestaw umiejętności jakie pokazywał kibicom w trakcie swojego 16-letniego pobytu na Anfield – powiedział Carragher.
– Jest jedna historia o tym jak podczas jednego z pierwszych swoich treningów z pierwszym zespołem powalił Paula Ince'a a po chwili podał perfekcyjną piłkę do wychodzącego kolegi w formacji ofensywnej.
– Stevie miał wtedy 18 lat, a Ince był ówczesnym kapitanem, także w kadrze Anglii, a wcześniej grał we Włoszech [w Interze Mediolan – przyp. red.]. Dla mnie jednak prawdziwą klasą zawodnika jest to, co pokazuje podczas spotkań.
– Jak miałem 16 lat, Steve Heighway – trener naszej kadry młodzieżowej – powiedział, że jestem wystarczająco dobry, aby grać w dorosłej kadrze. Nie myślałem o jednym pełnym meczu, a 10, 100 i więcej spotkań nawet mi się nie śniło.
– W piłce nożnej nie ma pewników. To ode mnie i od Stevena zależało, aby ulepszać umiejętności i zostać w Liverpoolu. Patrząc na Steviego pewne było, że będzie grał w pierwszym składzie od początku.
Steven wykorzystał świetnie swoją szansę. Grając u boku lepszych zawodników, z większymi możliwościami i umiejętnościami stał się wspaniałym zawodnikiem i szybko wpasował się w czołówkę najlepszych piłkarzy na świecie.
– Będąc piłkarzem Liverpoolu konieczne są umiejętności. Ale, aby zostać tutaj przez wiele lat, albo jak w przypadku Stevena przez całą karierę, konieczna jest najtwardsza z możliwych psychika i mentalność.
– Towarzyszą nam ogromne emocje. Jesteśmy świadomi historii i tradycji klubu takiego jak Liverpool. Wychodzimy na murawę, aby przedłużyć tę wspaniałą tradycję. Bycie kapitanem the Reds przez tak długi czas jest prawdopodobnie największym sprawdzianem dla psychiki, charakteru i siły piłkarza.
Gerrard zadebiutował zmianą w 90. minucie w meczu z Blackburn Rovers, ale już sześć dni później dostał szansę w pierwszym składzie w meczu z Tottenhamem na White Hart Lane. Zagrał pełne 90 minut.
– Pamiętam, że Stevie miał wtedy za sobą ciężki wieczór, bo grał na prawej obronie i musiał pilnować Davida Ginolę. Ten był uważany wtedy za jednego z najlepszych skrzydłowych w Premier League.
– Trzy dni później graliśmy z Celtą Vigo na Anfield [w drugim meczu trzeciej rundy Pucharu UEFA – przyp. red.]. Ince i Steve McManaman byli zawieszeni po spotkaniu z Valencią i Gérerd Houllier miał problem w obsadzeniu pomocy Liverpoolu.
– Celta była wtedy rewelacją La Liga. W pierwszym meczu tej fazy pokonali nas przekonująco w Hiszpanii, a w składzie mieli w drugiej linii takich piłkarzy jak Aleksandr Mostowoj, Walerij Karpin, Claude Makélélé i Mazinho.
– Gerrard miał przed sobą nie lada wyzwanie. To był pierwszy pełny występ przed Anfield pozwolił na chóralne śpiewy i zasłużył na wyrazy uznania u kibiców.
– Przez całe spotkanie napędzał akcje Liverpoolu. Podawał z ogromną pewnością, zaciekle atakował rywali i odbierał piłki. Wszystko co robił było poparte ogromną wiarą w siebie i piłkarską arogancją.
– To był ten typ pewności siebie jaki kojarzony jest z zawodnikami wychowanymi w Liverpoolu za najlepszych lat. Wayne Rooney i Ross Barkley cechują się czymś podobnym. Wiara w siebie, męstwo i technika spotykały się u Stevena Gerrarda.
– Nic i nikt nie mógł mu przeszkodzić. Nigdy nie oddawał walki, a pojedynki z nim nie należały do najłatwiejszych i najprzyjemniejszych. Tamtej nocy przegraliśmy z Celtą, ale Gerrard pokazał coś niesamowitego i unikalnego. Mieliśmy za kim podążać. Mimo swojego młodego wieku wskazał nam cel.
Gerrard z Carragherem posmakowali zarówno wzlotów i upadków. Występowali razem od 1998 roku do 2013, kiedy to były stoper Liverpoolu postanowił zakończyć piłkarską karierę.
Od Stambułu i Aten, finałów i porażek w ostatnich minutach, duet Carrager – Gerrard był bijącym sercem Liverpoolu – piłkarzy wychowanych w mieście Beatlesów – w szeregach the Reds.
Jamie Carragher twierdzi, że pasja Gerrarda mogła być najbardziej widoczna w meczach derbowych – z Evertonem. Były stoper the Reds mówi, że uwielbiał te spotkania, zwłaszcza, gdy czerwoni wygrywali, a Gerrard w tych spotkaniach ciągle nękał rywali swoim ciągiem na bramkę.
– Wielu za wzór na wpływ Gerrarda uważa spotkanie z Olympiacosem w sezonie 2004/2005 – powiedział Carra.
– Steven pokazał też ogromną klasę w meczach w Stambule i finale FA Cup z West Hamem w 2006 roku. Moim zdaniem z najlepszej strony pokazywał się w spotkaniach derbowych.
– W sezonie 2003/2004 grał jako jedyny pomocnik mając przed sobą Vladimíra Šmicera, Harry’ego Kewella i El-Hadjiego Dioufa. Miał mnóstwo pracy w defensywie i na 23-letnim wychowanku ciążyła ogromna odpowiedzialność. Poradził sobie z wszystkim znakomicie i w tym sezonie wygraliśmy 3:0 na Goodison Park – zakończył Carragher.
Zdjęciowe wspomnienie kariery Stevena Gerrarda na Anfield.
Komentarze (3)