Mignolet: Sunderland pokazał siłę
Simon Mignolet wyszczególnił bezbramkowy remis Sunderlandu z liderującą w tabeli Chelsea, jako najlepszy przykład, dlaczego Czarne Koty będą stanowić poważne wyzwanie na Anfield dzisiejszego popołudnia.
W środku tygodnia drużyna Gustavo Poyeta doznała porażki z zespołem Manchesteru City, który zainspirowany bezwzględną grą Sergio Aguero, doprowadził do wyniku 1:4. Jednak to Sunderland był niepokonanym zespołem przez cały listopad.
Ich finałowym pojedynkiem zeszłego miesiąca był mecz na Stadium of Light z podopiecznymi Jose Mourinho. Czarne Koty zajadle broniły dostępu do własnej bramki i mogły wygrać to starcie, ale w chaotycznej końcówce spotkania nie wykorzystali swoich bramkowych okazji.
Osiągnęli remis 0:0 i zaimponowali wszystkim swoją grą. Były gracz Sunderlandu, Simon Mignolet, ostrzega przed zagrożeniem jakie stanowić mogą goście, którzy przyjadą dziś do Merseyside.
- Wiem, że Sunderland będzie ciężko pokonać - powiedział Mignolet oficjalnej stronie klubu.
- Wypracowali bardzo dobry rezultat na swoim stadionie przeciwko Chelsea i będą się starać zrobić wszystko co w ich mocy, by zdobyć tak samo dobry wynik przeciwko nam. Musimy patrzeć na siebie i zagrać dobre spotkanie.
- Jeśli damy radę tego dokonać, to nie widzę powodów dlaczego nie możemy zainkasować trzech punktów. Stawka spotkania jest wysoka, ale nie możemy wybiegać wzrokiem zbyt daleko i w tym momencie wszyscy są skoncentrowani na Sunderlandzie.
- Musimy skupiać się na każdym kolejnym meczu. Krok po kroku. I wtedy zobaczymy jak daleko zajdziemy w rozgrywkach, w których bierzemy udział. Jesteśmy Liverpool Football Club i za każdym razem, kiedy wychodzimy na boisko, chcemy wygrać. Chcemy grać jak najlepiej dla klubu i to staramy się robić.
Mignolet jest zdeterminowany, by przedłużyć passę dwóch zwycięskich meczów w Barclays Premier League, poprzez pokonanie swojego byłego klubu.
Belg zaliczył 101 występów dla Sunderlandu w trakcie swojego trzyletniego kontraktu i został ważną postacią między słupkami na Stadium of Light.
Przyznaje, że to zawsze specjalne wydarzenie, kiedy jego starzy znajomi pojawiają się w mieście, ale podkreśla, że teraz liczy się dla niego zdobycie kolejnych trzech punktów pod wodzą Brendana Rodgersa.
- To mój były klub i wciąż mam tam wielu znajomych, z którymi utrzymuję kontakt - powiedział bramkarz.
- To klub bliski mojemu sercu. Zawsze miło jest przeciwko nim zagrać.
- Jednak, kiedy pierwszy gwizdek sędziego się rozlegnie, przyjaźń zejdzie na dalszy plan, a w mojej głowie będą liczyć się trzy punkty i zwycięstwo.
- Pamiętam nasze pojedynki z nimi w zeszłym sezonie. To zawsze coś wyjątkowego dla mnie. Mecz inny niż wszystkie.
- Teraz sytuacja jest trochę inna, jako że jestem w Liverpoolu już od dwóch lat. I jak już powiedziałem, kiedy rozpocznie się mecz, sentymenty zejdą na dalszy plan i zwycięstwo The Reds będzie priorytetem.
Komentarze (0)