Allen: Nie chcę powtórki Olympiakosu
Joe Allen jest pewien, że Liverpool może czerpać inspirację z bohaterskiej postawy Stevena Gerrarda w meczu z Olympiakosem, który odbył się przed dziesięcioma laty. Walijczyk ma jednak nadzieję, że dzisiejszy pojedynek o życie w Lidze Mistrzów będzie mniej dramatyczny.
W poniedziałek minęła dekada od niesamowitej nocy przed The Kop. The Reds wywalczyli sobie miejsce w fazie pucharowej turnieju, która zakończyła się w Stambule podniesieniem pucharu po raz piąty w historii klubu.
Gerrard strzelił niezwykle istotną bramkę, bombę sprzed pola karnego, zaledwie 4 minuty przed końcowym gwizdkiem, który przypieczętował zwycięstwo 3:1.
Rzut wolny Rivaldo z pierwszej połowy postawił Olympiakos w uprzywilejowanej pozycji, bo gospodarze potrzebowali aż trzech bramek, żeby awansować. Florent Sinama-Pongolle oraz Neil Mellor okazali się być asami w rękawie Beniteza. Weszli na boisko z ławki rezerwowych, zdobyli po bramce i pomogli swojemu kapitanowi zapewnić szeroki uśmiech na twarzach kibiców.
Allen przyznaje, że obecny skład może czerpać z tamtego wieczoru inspirację. Jednocześnie ma nadzieję, że piłkarze ani przez moment nie stracą kontroli na boisku, spokojnie pokonają FC Basel i awansują do najlepszej 16 Ligi Mistrzów.
- To była niesamowita chwila dla Stevena i całego klubu - Walijczyk przyznał w rozmowie z oficjalną stroną klubu.
- On nie raz wyciągał zespół z tarapatów, ale miejmy nadzieję, że tym razem nie będzie to tak trudne i dramatyczne zadanie. Możemy wziąć się w garść i sami dostać się do kolejnej fazy rozgrywek.
- Jestem podekscytowany. To jeden z tych meczów, w którym każdy zawodnik chce zagrać. Stawka jest ogromna. Klub posiada wspaniałą historię jeśli chodzi o ten rodzaj spotkań piłkarskich. Na Anfield miała miejsce nie jedna taka noc i nie możemy się doczekać na tą kolejną.
- Przeszłość zawsze może być inspirująca. Wiemy co mamy robić, wiemy, że musimy wygrać. Możemy potrzebować odrobiny cierpliwości i spokoju, ale chcemy też być pewni, że tłum na Anfield zgotuje Szwajcarom najcięższą noc w ich życiu.
Cierpliwość, o której wspomina Allen, może okazać się kluczowa, jeśli The Reds nie zdołają złamać obrony FC Basel w początkowych minutach spotkania.
- Oczywiście, będziemy wypruwać sobie żyły od samego początku meczu i spróbujemy ich zepchnąć do obrony, jednak wszystko może wymagać też odrobiny cierpliwości.
- Nie ma znaczenie, kiedy zdobędziemy bramkę, najważniejsze, żebyśmy cieszyli się z końcowego zwycięstwa. Tylko to się naprawdę liczy.
Liverpool przystępuje do starcia bez porażki w ostatnich czterech spotkaniach. W ich trakcie piłkarze zaprezentowali pewniejszą postawę obronną. Według Allena to może podbudować pewność siebie w zespole.
- Może kilka razy w tym sezonie byliśmy zbyt skupieni na zdobyciu bramki i zapominaliśmy o obronie, zbyt łatwo otwieraliśmy drogę do naszej bramki. Jednak ostatnio to poprawiliśmy. Jesteśmy spokojniejsi o nasze szyki defensywne i koncentrujemy się na strzelaniu goli.
- Jestem pewien, że mamy możliwości i umiejętności do wygrywania meczy. Pokazywaliśmy to nie raz. Jesteśmy pewni swego i to tylko kwestia czasu, kiedy wrócimy na tamten poziom. Solidna forma z kilku ostatnich meczów, pozwoli nam poprawić jeszcze bardziej naszą grę.
Liverpool i Bazylea już rozegrali jeden mecz w ramach rozgrywek grupy B Ligi Mistrzów. W październiku tego roku.
Tamtej nocy na St. Jakob-Park gospodarze zgarnęli pełną pulę trzech punktów dzięki jedynej bramce meczu autorstwa Marco Strellera.
- Nie mamy zamiaru ich lekceważyć. To była dla nas bolesna lekcja. Jednak ruszyliśmy do przodu i jesteśmy lepsi niż wtedy.
- Musimy uwierzyć w siebie. Jesteśmy wystarczająco dobrzy, by ich pokonać. Sprostamy każdemu wyzwaniu, przed którym nas postawią.
Joe wierzy, że magia europejskiego wieczoru i hałas na Anfield poniosą The Reds do wielkich czynów. Pomocnik nie może się już doczekać nadchodzącego pojedynku.
- W meczach jak ten, kibice odgrywają jedną z najważniejszych ról i mają ogromny wpływ na zawodników. W tym sezonie miałem pierwszą okazję, żeby posmakować Ligi Mistrzów na Anfield i to naprawdę jest niesamowite przeżycie.
- Będziemy wdzięczni tłumom na trybunach za każdą odrobinę wsparcia. Chcemy zmusić piłkarzy FC Basel do jak najszybszego zapomnienia tego meczu.
- Byłem niezwykle dumny z debiutu w Lidze Mistrzów w barwach The Reds. Rozgrywki okazały się cięższe niż się spodziewaliśmy, ale najważniejsze jest to, że wciąż mamy szanse na awans z grupy. To niezwykle ekscytujące i osobiście jestem bardzo zadowolony, że mogę być częścią tej drużyny.
Komentarze (1)