Rodgers: Nie ma lepszego ode mnie
Brendan Rodgers jest przekonany, że jest w stanie sprowadzić swoją drużynę na właściwą drogę właśnie jutro, kiedy wybiera się z nią na Old Trafford. Menadżer Liverpoolu odpowiedział na rosnący krytycyzm dotyczący jego metod, oraz sugestię, że jego pozycja jest zagrożona, twierdząc, że nikt nie jest lepiej przygotowany do kierowania Liverpoolem.
Tuż przed bardzo ważną, jutrzejszą wizytą na Old Trafford, gdzie Liverpool zmierzy się Manchesterem United, Rodgers przeprowadził zdecydowaną obronę swych osiągnięć, które miały miejsce od chwili, gdy objął pozycję menadżera w 2012 roku, podkreślając zwłaszcza zeszłoroczną walkę o tytuł mistrzowski i historię rozwoju piłkarzy. Wszystko po to, by pokazać, dlaczego jego pozycja nie powinna być zagrożona.
Mimo iż przyznał, że 9 miejsce w tabeli, oraz zakończenie rozgrywek Ligi Mistrzów na fazie grupowej, to za mało jak na „jeden z największych klubów na świecie”, Rogers utrzymuje, że nie stracił nawet odrobiny wiary w to, że jest zdolny przywrócić Liverpool do standardów, jakie klub prezentował rok temu. Zgodził się jednak z tym, że dowodzenie sportową instytucją wiąże się z pewnym osamotnieniem.
– Myślę, że przesłanie jest jasne: nie sądzę, żeby ktokolwiek nadawał się lepiej na to stanowisko – powiedział Rodgers. – Siedem miesięcy temu byliśmy bliscy zdobycia mistrzostwa wbrew wszelkim oczekiwaniom. Miałem czas, by pracować z piłkarzami, by zabrać ich daleko poza miejsce, w którym znajdował się klub.
– Tym razem początek był trudny – nowi zawodnicy, mniej czasu na przygotowanie, młodzi piłkarze – właściwie wszystko zaczęło się od początku. Nie sądzę, żeby ktokolwiek był lepiej przygotowany na radzenie sobie w takiej sytuacji, ponieważ jestem tutaj od dwóch i pół roku, z doświadczenia wiem, czym jest ten klub, a także czego możemy oczekiwać od piłkarzy.
– Krytyka i wołanie o nowego menadżera są czymś naturalnym, kiedy nie wygrywa się meczów. W piłce nożnej czas jest bardzo ograniczony. Sześć miesięcy temu w ocenie tych samych ludzi nie mógłbym zrobić niczego źle. Będąc menadżerem trzeba pogodzić się z taką sytuacją i walczyć bardziej o sukces. Ja w siebie nie wątpię.
Różnice w strategiach transferowych Liverpoolu i Manchesteru United były ostatnio często przywoływane jako wyjaśnienie kontrastu między losem obu klubów. Podczas gdy Louis Va Gaal był w stanie sprowadzić renomowane talenty światowej klasy w osobach Ángela Di Maríi i Radamela Falcao, Rodgers został poproszony o przyjęcie i przeszkolenie zawodników z niższego poziomu. Różnica w podejściu jest widoczna w rezultatach – United radzi sobie lepiej niż jego rywale z południowego zachodu, mimo iż zeszły sezon zakończył 20 punktów za nimi.
– Myślę, że klub znajduje się w innym miejscu niż pozostali, ale to coś, co przyjmuję jako część mojej pracy tutaj, w Liverpoolu – powiedział Rodgers. – Zawsze będę walczył o klub i ludzi, próbując uczynić nas możliwie najlepszymi. Nie chcę być zarozumiały, ale klub zatrudnił kogoś, kto wierzy, że jest w stanie wydobyć to, co najlepsze z seniorów i juniorów, kogoś, kto potrafi pomnożyć talenty mu dane. Myślę, że udowodniłem to w zeszłym roku.
– Bardzo dobrze zdaję sobie sprawę z tego, w jakim miejscu jesteśmy. Oczywiście wyczuwalna jest pewna frustracja związana z tym, gdzie znajdowaliśmy się przez kilka lat i tym, że w pewnym sensie musimy zacząć wszystko od nowa. Odpowiedzialność za to spada na mnie. W zeszłym roku, kiedy wszystko było dobrze, wiązano to z piłkarzami – i słusznie. Nabytki są dobre i wszystko w klubie jest ok.
– Kiedy zespołowi nie idzie, to wina menadżera – taki jest futbol i trzeba nauczyć się sobie z tym radzić. Musze dać radę z piłkarzami, których mam i bez tych, którzy są kontuzjowani, muszę znaleźć sposób na to, by ponownie pokazać nasz talent i nasz futbol. To pragnienie jest ze mną każdego dnia i nie spocznę, aż to odzyskam.
Poprzednim razem, kiedy autokar drużyny Liverpoolu zatrzymał się na parkingu przy Old Trafford, ci, którzy w nim byli, starali się zwęszyć nie tylko krew, ale i chwałę. Zwycięstwo nad United, zdemoralizowanym i uciśnionym, było w zasięgu ręki, podobnie jak tytuł mistrzowski. Jutro, zaledwie 9 miesięcy po tym niezapomnianym popołudniu, Rodgers i jego piłkarze wysiądą z autokaru w tym samym miejscu, starając się zatamować krwawienie. Myśliwy stał się zwierzyną.
– Poprzedni raz? Jaki to był miesiąc... marzec? W tym czasie po prostu unosiliśmy się – powiedział Jordan Henderson. – Jechaliśmy tam z głęboką wiarą, że mogliśmy wygrać mecz i wygraliśmy.
To było wtedy, a teraz jest teraz. Radość wywołana wiosną odeszła razem z Luisem Suárezem, a zastąpiła ją jedna z najostrzejszych zim.
Oba zespoły dzieliło czternaście punktów po ich poprzednim spotkaniu. Zwycięstwo 3:0 pozwoliło Liverpoolowi zwiększyć jeszcze bardziej przewagę nad wielkim rywalem i zbliżyć się do Chelsea, która była liderem. Miesiąc później David Moyes został zwolniony. Tym razem, jeśli United dokona aktu zemsty i uzyska dziesięciopunktową przewagę nad klubem z Merseyside, to pozycja Rodgersa zostanie poddana wnikliwej obserwacji.
Nawet najbardziej zagorzali fani Liverpoolu obawiają się sytuacji, w której to właśnie na Old Trafford zostanie zdefiniowany ten sezon. Jednak Henderson widzi w tym szansę, którą należy wykorzystać.
– Nie można tam jechać z takim nastawieniem. Nie możemy tam pojechać myśląc, że jeśli przegramy, to będzie tylko gorzej. Jeśli wygramy, nagle wszystko się zmieni.
Komentarze (43)
Tylko takie słowa muszą być poparte czynami. 3 punkty bądź remis po koncertowej grze. Chcę zobaczyć to ego na boisku wśród piłkarzy.
Rodgers nie potrafi przyznac sie do bledow, przez co, dalej wystawia tuzy typu Lovren, Johnson i Enrique. Ktos kiedys wrzucil opis sytuacji, z jednego z pierwszych klubow BR w karierze, tam tez nic nie zmienial, bo "przeciez musi wypalic". A jak, po prostu jego pomysl na gre jest zly?
Tak, pieprzone ego...
Tak, tamten zespół miał mentalność. Nie licząc Suareza mieliśmy wyraźnie mniej jakości. A mimo to wszyscy grali lepiej. Henderson grał lepiej, Sterling grał lepiej, Coutinho grał lepiej, Allen grał lepiej. Czemu? Bo się czuli wielcy i zapieprzali, ryzykowali. Teraz wystarczy spojrzeć na ich twarze i wiadomo, jak będzie wyglądał mecz. Gdy ktoś wybiega na pozycję Coutinho, Sterling czy Hendo boją się podać prostopadle, wybierają BEZPIECZNE opcje, bo nie wierzą w to, że to dojdzie. Rok temu dlatego lepiej podawali, bo wiedzieli, że dojdzie, bezczelne ego napędzało ich grę. To spory problem. Można pierdzielić o zakupach w lecie. Były dobre? Nie. Ale pieprzyć to. Aston Villa ma jeszcze gorszy skład, a nam wpieprzyła. Bo nie składem się wygrywa tylko i wyłącznie, a często zwyczajnie mentalnością. I tego brakuje u nas, pieprzonej arogancji.
@sokol
Tak, Rodgers nie potrafi publicznie przyznać się do błędów. Łapię się za głowę za każdym razem, gdy w składzie widzę Johnsona, Enrique i Lovrena. Choć Chorwat na szczęście w końcu usiadł.
Jeżeli on pokazuje że jest przekonany co do potencjału piłkarzy oraz swojego, że wszystko w końcu odpali i on nie spocznie póki tak się nie stanie, daje jasny sygnał piłkarzom, że walczymy o powrót na właściwe tory, pokazując swoją pewność siebie, dzięi czemu będą bardziej wierzyć zarówno w niego, jak i w siebie. Brak pewności siebie jest aż zanadto widoczny w naszych szeregach.
A i jeszcze jedno, to już od dłuższego czasu zauważyłem: Brendan weź się do roboty zamiast gadać.
Hahaha, Rodgers zamiast isć do roboty idzie do dziennikarzy ;D Naturalne jest że przed meczami i po meczach odbywa się konferencja prasowa w której uczestniczy manager zespołu, ma na niej siedzieć cicho i rysować plany taktyczne na kartce?
Generalnie nie mogę na BR patrzeć, uważam że błędem było jego zatrudnienie ale powoli widac poprawę. W meczu z Ludogorcem w momencie kiedy potrzebowaliśmy bramki zdjął napastnika. Może nie był to najbardziej trafiony pomysł ale przynajmniej coś zrobił, wpadł na jakiś pomysł, a w ostatnich tygodniach właśnie tego najbardziej brakowało. Teraz takie butne wypowiedzi - spoko, oby zaraził tym zawodników.
Swoją drogą ilustracją trafności zakupów jest to, że nawet grając z ogórkami groźniejsi jesteśmy bez napastnika, ba, nawet w dziesiątkę, niż z Rickym Lambertem na boisku. Oby BR zaczął faktycznie wyciągac wnioski i nie bał się odważnych decyzji. Przyznać się do błędu to nie wstyd, za to sztuką jest potrafić ten błąd naprawić. Nawet jak konieczne będą ofiary.
Od naszego Brendziucha,
- Ja nikogo się nie boję!
Choćby Van Gaal... to dostoję!
City?... Ja ich całą zgraję
Pozabijam i pokraję!
Te Hazardy, te Lamparty
To są dla mnie czyste żarty!
A Sroki i Tygrysy
Na sztyk wezmę u swej spisy!
Big Sam!?... Cóż Big Sam jest?! - Kociak duży!
Naczytałem się podróży!
I znam tego jegomości,
Co zły tylko, kiedy pości.
Joe (C)Hartl,?... Straszna nowina!
To jest tylko większa psina!...
Mou mijam zaś z daleka,
Bo nie lubię, gdy kto szczeka!
Komu zechcę, to dam radę!
Zaraz na Old Traford jadę
I nie będę Brendziem chyba,
Jak nie chwycę wieloryba!(van Gaal)
I tak przez dzień boży cały
Zuch nasz trąbi swe pochwały
Wtem się budzi niespodzianie.
Patrzy, aż tu jakieś zwierzę
Do śniadania mu się bierze.
To są słowa Rodgersa, dokładny cytat.
Nie tylko u nas został ten cytat wykorzystany jako główny lead:
https://pbs.twimg.com/media/B4sEqMEIYAA0Sfs.jpg:large
Zapewniam jednak, że tytuł był konsultowany i były jego dwa warianty. Został wybrany ten. Mam nadzieję, że nie będzie to odebrane jako nadużycie.