Aldo: Sterling jest najlepszy

W swojej najnowszej kolumnie legenda Liverpoolu John Aldridge wypowiada się na temat młodej gwiazdy the Reds, kwestii związanej z Simonem Mignoletem oraz nadchodzącym wyzwaniom.

Nie mogę uwierzyć, że niektórzy kibice naskoczyli na Raheema Sterlinga za to, że zmarnował kilka sytuacji w niedzielę. Pomimo ogromnie rozczarowującego rezultatu w meczu z United, można było wyciągnąć parę pozytywów, ale to Sterling był największym z nich.

Był świetny.

Jest ogromna różnica między Sterlingiem, a resztą drużyny. Jego sposób poruszania się, dryblingi były wyśmienite. Jednak nie jest naturalnym łowcą bramek. Wszystko czego brakowało to wykończenia okazji, które powstały dzięki jego sprytnemu przemieszczaniu się. Najbardziej zaimponowało mi to, że nie schował głowy w piasek. Ciągle ustawiał się pozycjach i starał się stworzyć zagrożenie pod bramką przeciwnika.

Podczas meczu z każdą zepsutą szansą jest coraz trudniej. Sam byłem w takich sytuacjach i moja rada dla Raheema byłaby następująca: ustawiaj się tak dalej, strzelaj mocno i nisko, a jeśli będziesz tak robić to bramki same zaczną wpadać.

Trzeba przyznać, że nie w każdy weekend będzie stawać naprzeciwko tak klasowego bramkarza jakim jest David De Gea. Hiszpan ma wyjątkowy sezon i Sterling nie jest jedynym piłkarzem, którego zatrzymał. W niektórych okazjach wystarczyło parę centymetrów dalej i młodzian byłby bohaterem.

Nigdy nie widziałem, żeby Liverpool w meczu z Manchesterem United tak łatwo dochodził do sytuacji strzeleckich. Nawet kilka lat temu, gdy wygraliśmy 4:1, nie stworzyliśmy tylu okazji. Przystąpienie do spotkania bez typowego środkowego napastnika było sporym ryzykiem Brendana Rodgersa, ale mimo tego, że nie zdobyliśmy bramki to stworzyliśmy więcej okazji niż w kilku ostatnich tygodniach.

To był jeden z najdziwniejszych meczów Premier League, które widziałem ostatnim czasem. Szczerze nie mogę pojąć, jak United wygrało sześć spotkań pod rząd, naprawdę nie są tacy dobrzy. W niedzielę różnicę sprawił bramkarz i siła ognia w ostatniej tercji boiska. Ich bezwzlędność pod bramką przechyliła szalę na ich korzyść. Oczywiście po raz kolejny popełniliśmy ogromne błędy w grze obronnej.

Błędy można wytykać obronie, a nie naciskać na Sterlinga. Ma dopiero 20 lat i wciąż brak mu odpowiedniego doświadczenia. W trakcie swojej kariery nauczy się z tym radzić. Jednak teraz nie można oczekiwać, że sam tydzień w tydzień będzie ciągnąć drużynę.

Niewiele brakowało, a zostałby bohaterem. Dużo większym problemem byłby brak wykreowanych przez niego sytuacji. Raheem Sterling jest wciąż naszą najjaśniejszą gwiazdą.

Zmiana bramkarza była dla mnie dziwna

Trzeba przyznać, że nie spodziewałem się posadzenia na ławce Simona Mignoleta i wstawienie w jego miejsce Brada Jonesa. Mignolet nie rozgrywa najlepszego sezonu, ale kilka jego ostatnich spotkań nie było takich złych. Jego gra nogami budzi wątpliwości, ale nie oszukujmy się, Brad Jones nie posiada techniki skrzydłowego!

Belg dobrze broni strzały przeciwnika, nawet jeżeli popełnia błędy w innych aspektach bramkarskiego rzemiosła, to wolałbym postawić na bramce kogoś, kto dobrze broni strzały a gorzej pracuje nogami, niż kogoś kto jest nie najgorszy w obu względach.

Nie wiem czy coś wydarzyło się za kulisami, ale jestem pewien, że nie zyskaliśmy na tej zmianie.

Chęć występu na Wembley musi nas zainspirować

Bournemouth wygląda trochę jak Liverpool z zeszłego sezonu w wersji Championship. Żadna inna drużyna w czterech klasach rozgrywkowych strzeliła więcej goli od podopiecznych Eddiego Howe’a. W sobotę przeciwko Cardiff strzelili pięć, a stracili trzy gole.

Howe wykonuje kawał dobrej roboty i mogą nam zagrozić w naszych marzeniach o zagraniu po raz kolejny na Wembley. Jeżeli ich pokonamy to Wembley będzie na wyciągnięcie ręki. Grałem w finałach Pucharu Ligi i Anglii i trzeba przyznać, że dla piłkarzy to fantastyczne przeżycia.

Skromne 1:0 z Arsenalem biorę w ciemno

W poprzednim sezonie na Anfield widziałem, prawdopodobnie najlepszy pokaz futbolu w swoim życiu. Kanonierzy zostali zmiecieni z powierzchni Ziemi. Teraz jestem w stanie postawić swoje pieniądze, że nie będzie powtórki 5:1, ale z chęcią zobaczę ciężko wywalczone trzy punkty.

Arsenal w meczach z Anderlechtem, West Bromich, Sunderlandem czy Aston Villą pokazał, że potrafi wygrywać na wyjazdach, ale przegrywali ze Stoke i Swansea. Trzeba postarać się, żeby dopisać się do tej drugiej listy.

Trzeba wygrać Ligę Europy

Losowanie fazy pucharowej Ligi Europy nas nie rozpieściło. Mecze z Beşiktaşem będą wymagające, ale same rozgrywki są w tym momencie bardzo ważne.

Nie skończymy sezonu w pierwszej czwórce, chyba, że druga połowa sezonu będzie dużo lepsza lub w styczniu dokonamy poważnych wzmocnień.

Wygrana w Lidze Europy da nam możliwość gry w Lidze Mistrzów w przyszłym sezonie, więc należy postarać się ze wszystkich sił, by wygrać te rozgrywki.

Bezbłędna gra z Beşiktaşem będzie prawie niemożliwa, ale Stadionie Atatürka przywołuje wśród kibiców the Reds wiele dobrych wspomnień i miejmy nadzieję, że w lutym będzie można dodać kolejne.

John Aldridge