Rodgers: Widać postęp
Brendan Rodgers podkreślił, że jego piłkarze sukcesywnie dążą do poprawy jakości swojej gry po tym, jak w ładnym stylu awansowali do półfinału Pucharu Ligi, w którym zmierzą się z Chelsea.
The Reds w dużej mierze powrócili do swojego stylu z najlepszych czasów, kiedy to do zwycięstwa poprowadził ich Raheem Sterling, a jego szybkość i instynkt wspierali równie obiecująco prezentujący się zawodnicy jak Philippe Coutinho czy Lazar Marković.
- Przyjeżdżając tu nastawialiśmy się na trudny mecz - powiedział Rodgers tuż po ostatnim gwizdku. - Znam dobrze Championship i Eddiego Howe'a, wiem, że jego drużyny są naprawdę ciężkimi do przejścia rywalami.
- Bournemouth grało dobrze, dominacja nad taką drużyną i strzelenie trzech bramek sporo dla nas znaczy.
- Cofając się jeszcze do meczu z Manchesterem United i pomijając wynik, już wtedy widziałem obiecujące przebłyski w grze. Stworzyliśmy mnóstwo okazji, co jest indykatorem powrotu na stare, ale jakże dobre tory.
- Powoli poprawiamy naszą grę, z czasem będzie lepiej, póki co wielu piłkarzy ciągle asymiluje się w drużynie.
- Widzieliście sami Markovicia wczoraj. Zagrał wybornie. Szukam niesztampowych rozwiązań na uruchomienie w Liverpoolu kreatywności w grze, bo tego nam brakuje w tym sezonie.
- Pracujemy też ciężko nad posiadaniem i przemieszczaniem się po boisku. Sporo czasu zabrało nam złapanie wiatru w żagle, ale moi piłkarze pracowali i pracują nad sobą non stop.
- Pierwsza bramka strzelona wczorajszego wieczora to naprawdę idealny przykład przymiotów, o których wcześniej wspomniałem. Dobrze panowaliśmy nad piłką, penetracja przebiegła bez zarzutu, mimo że Bournemouth starało się nie zostawiać nam wolnych przestrzeni i tworzyć szczelny blok obronny.
- Właśnie przez to musieliśmy przerzucać futbolówkę z jednej strony na drugą, żeby powoli przebić się przez ich defensywę. Cierpliwość się opłaciła.
Sterling dzielił i rządził na pozycji środkowego napastnika, zapuszczając się między piłkarzy Wisienek i ogrywając ich dzięki swojej szybkości.
- On żyje piłką nożną. Na Old Trafford nie miał szczęścia i nie zdobył bramki, aczkolwiek stwarzał tam poważne zagrożenie. Wydaje mi się, że dobrze wszedł w rolę głównego atakującego. Trochę jak Sanchez, który gra na tej pozycji w Arsenalu.
- To nie jest typowy napastnik, którego zadaniem jest tylko i wyłącznie strzelanie goli. Jego zadaniem jest sprawianie problemów defensywie przeciwnika dzięki swojej szybkości, to samo robił wczoraj Raheem, aktywując się wybitnie przy kontratakach i grze kombinacyjnej.
Liverpoolowi nie udało się zachować czystego konta. Nieuwagę w polu karnym wykorzystał Gosling, były piłkarz Evertonu.
- Nie dość, że nie zablokowaliśmy podania, to popełniliśmy błąd w polu karnym, co pozwoliło im na zdobycie bramki. Nieważne, jaki jest wynik, nie można dopuszczać do takich sytuacji.
- W przerwie rozmawialiśmy o tym, że trzeba utrzymać koncentrację przez cały mecz i nie dać się rozproszyć.
- Rywal miał też sporo pecha uderzając w poprzeczkę, ale nie wybiło nas to z rytmu. Mogliśmy zakończyć to spotkanie z większą cyferką po naszej stronie na tablicy wyników, ale te trzy gole również mnie cieszą.
Kolejnym rywalem Liverpoolu w Capital One Cup będzie Chelsea, z którą zmierzy się najpierw u siebie 19 stycznia, a potem wpadnie w odwiedziny na Stamford Bridge 26 dnia tego samego miesiąca.
- Na kogokolwiek nie trafilibyśmy w półfinale, byłoby to duże wyzwanie. Nie można unikać naprawdę groźnych przeciwników na poziomie półfinału czy finału, i takich trzeba pokonywać. To dwumecz, wszystko może się zdarzyć.
W przerwie wczorajszego spotkania z boiska zdjęty został Dejan Lovren, a w jego miejsce wszedł Mamadou Sakho. Jak się okazało, zmiana wymuszona była przez problemy z pachwiną Chorwata.
- Dzisiaj dokładnie go obejrzymy. Miał niewielkie rozcięcie na pachwinie, zobaczymy, jak bardzo jest to groźne.
Komentarze (8)