Jones: Wykorzystam szansę
Brad Jones jest zdeterminowany, aby wykorzystać swoją obecność w podstawowym składzie Liverpoolu do zajęcia stałego miejsca między słupkami i stać się podstawowym bramkarzem drużyny.
Australijski bramkarz zagrał ostatnie 3 mecze z rzędu w pierwszej jedenastce zastępując na tej pozycji Simona Mignoleta.
Teraz Jones chciałby zapewnić sobie miejsce w bramce na najbliższy mecz z Burnely podczas Boxing Day. Liczy on, że jego nazwisko znajdzie się w notesie Brendana Rodgersa.
- Świetnie było wrócić do zespołu. Zawsze chciałem grać więcej niż mogłem i w końcu dostałem taką okazję. Jestem szczęśliwy ze swojej pozycji i spróbuję dać z siebie co najlepsze, aby pomóc drużynie - powiedział.
- Nie popełniałem jakichś makabrycznych błędów w ostatnich meczach. Próbowałem grać na tyle na ile umiem i tak jak tego ode mnie wymaga menedżer.
- W futbolu warunki w jakich grasz dyktują ci sposób w jaki musisz grać, szczególnie w przypadku bramkarzy. Czasami możesz nie mieć nic do zrobienia przez cały mecz. Staram się grać poprawnie na wszystkich płaszczyznach.
Jones po raz pierwszy znalazł się w podstawowym składzie na mecz z Manchesterem United na Old Trafford.
- Spotkaliśmy się w szatni przed meczem i menedżer przedstawił piłkarzy, który zagrają w spotkaniu. Moje nazwisko było na jego kartce ze składem - wyjaśniał 32-latek jak dowiedział się o swojej nowej roli.
- To był dobry mecz, ale coś w nas nie zagrało, coś nam przeszkadzało przez cały czas. A trzeba było tylko wyjść na boisko i wykonać swoją pracę.
- Menedżer nie powiedział mi jak długo będę grał w pierwszym zespole. Nie przedstawił mi żadnej konkretnej daty czy też wydarzenia.
- Dla mnie, niech to trwa tak długo jak to tylko możliwe. Zobaczymy czy to będzie kilka tygodni, może kilka miesięcy. Za każdym razem muszę robić co do mnie należy.
Pomimo wypadnięcia Mignoleta ze składu w ostatnim czasie, Jones twierdzi, że pomiędzy bramkarzami nie ma żadnych sporów tylko tak jak zawsze zdrowa rywalizacja.
- Simon i ja mamy dobre relacje. Podchodzimy do tego profesjonalnie. Jesteśmy na tyle dorośli, że wiemy, że to nie jest nasza sprawa. Wszystko sprowadza się do decyzji menedżera - dodał.
- Po prostu musimy ciężko trenować i pracować nad sobą. Chcemy nawzajem zmobilizować się do większego wysiłku. Próbujemy wspólnie rozwijać się i polepszać swoje umiejętności. To nie zmieniło się ani trochę.
- Widziałem w moich byłych klubach jakie rzeczy potrafią się dziać między piłkarzami i jak bardzo psuje to atmosferę. Jednak my tak się nie zachowujemy, trzeba zachować się jak profesjonalista w tej sytuacji.
- Ktokolwiek z nas by nie grał naszym celem jest dobry wynik i awans w tabeli. Tak długo jak będziemy zdobywać trzy punkty i poprawiać swoją sytuację, wszyscy będą zadowoleni.
Komentarze (13)
"Nie popełniałem jakichś makabrycznych błędów w ostatnich meczach. Próbowałem grać na tyle na ile umiem i tak jak tego ode mnie wymaga menedżer." - Widzę, że Australijczykowi zebrało się na dowcipkowanie :)
Bezczelny typ!
Wierzę, że daje z siebie wszystko na co go stać, ale nie możemy liczyć że będzie ratował nam mecze (zwłaszcza z naszą obroną).
Ale te słowa o niepopełnianiu przez siebie błędów czy zacytowany już fragment ("To był dobry mecz, ale coś w nas nie zagrało, coś nam przeszkadzało przez cały czas. A trzeba było tylko wyjść na boisko i wykonać swoją pracę") płynące właśnie z jego ust już są kpiną, a wręcz mogłyby być całkiem przyzwoitym trollingiem.