JH: Wejdźmy na drogę do Wembley
Jordan Henderson podkreślił swoją determinację, by powrócić na Wembley - miejsce, które pamięta jeden z jego najwspanialszych momentów w jego karierze w Liverpoolu. Dziś wieczorem the Reds rozpoczną kampanię w FA Cup meczem przeciwko AFC Wimbledon.
Drużyna wyjechała na południe, aby zmierzyć się z ekipą Neala Ardley'a w ramach trzeciej rundy rozgrywek. Henderson przewiduje, że klub z League Two dokładnie przetestuje pucharowe aspiracje Liverpoolu.
Podczas pierwszego sezonu w czerwonej koszulce pomocnik odwiedził Wembley trzykrotnie. W 2012 roku Kenny Dalglish pokierował the Reds do finałów obu angielskich pucharów.
Za pierwszym razem Henderson pomógł pokonać w emocjonującym pojedynku Cardiff City, dzięki czemu Liverpool mógł zapisać na swoje konto ósmy Puchar Ligi Angielskiej. Mecz zakończył się konkursem rzutów karnych.
Półfinały FA Cup przyniosły klubowi z Merseyside jeszcze więcej radości - the Reds pokonali rywali zza miedzy, Everton. Niestety nadzieje na zdobycie pucharowego dubletu zaprzepaściła majowa porażka z Chelsea. Londyńczycy zwyciężyli w finale 2:1.
- W moim pierwszym roku w Liverpoolu wygraliśmy Carling Cup, to było wspaniałe - powiedział Henderson w wywiadzie dla BBC Football Focus. - Potem dotarliśmy do finału FA Cup pokonując Everton na Wembley. Porażka z Chelsea była bardzo trudna do przyjęcia.
- Doświadczyłem już tego wcześniej, cudownie jest dotrzeć do półfinałów lub finału i móc zagrać na Wembley przed rzeszą kibiców. To niezwykłe. Myślę, że dzień, w którym zdobyłem pierwsze trofeum dla Liverpoolu jest jednym z najlepszych w mojej karierze. Mam nadzieję, że wywalczymy jeszcze kilka kolejnych.
- Te rozgrywki to ogromna rywalizacja, każdy pragnie podnieść puchar dla siebie, tak to działa w sporcie. Pragniesz wygrać każde starcie, każdy mecz, a na końcu zwyciężyć w finale.
Podczas wywiadu Henderson nie był świadomy, że 30 maj, będący datą tegorocznego finału FA Cup, jest zarazem dniem 35. urodzin Stevena Gerrarda. Młody pomocnik stwierdził, iż ewentualna wygrana na Wembley byłaby hołdem dla legendarnego kapitana the Reds.
- Wspaniale byłoby sięgnąć po trofeum, nie tylko dla nas jako zespołu - choć bardzo tego potrzebujemy - ale przede wszystkim dla Stevena. Grał tyle lat dla Liverpoolu, w pełni na to zasługuje.
Wimbledon zajmuje 12. miejsce w czwartej lidze angielskiej, jednak Henderson studzi entuzjazm i przypomina o wielu przykładach porażek wielkich klubów z niżej notowanymi rywalami. Według niego Liverpool musi być bezwzględny już od pierwszego gwizdka, aby nie dopuścić do rozczarowania.
- Musimy się tam udać z właściwą mentalnością - powiedział 24-latek. - To będzie ciężki mecz, rywal zrobi wszystko by nas powstrzymać. Przypomnijmy sobie spotkanie z Bournemouth, zagrajmy dobrze i upewnijmy się, że przekonująco zwyciężymy.
- Wielokrotnie widziałem sytuacje, w których wielki zespół jedzie na boisko zespołu z niższej ligi, po czym wyjeżdża stamtąd na tarczy lub wywozi zaledwie remis. Musimy się upewnić, że pojedziemy tam z odpowiednim nastawieniem i że zrobimy wszystko, co możemy, by przygotować się przed meczem.
- Pomijając występ z Leicester, który ostatecznie nas rozczarował, idzie nam coraz lepiej. Gramy jako zespół i momentami wyglądamy naprawdę dobrze.
- Najlepiej wypadł mecz ze Swansea. Mam nadzieję, że będziemy dalej szli tą drogą.
Komentarze (5)