Javier: Musimy uwierzyć w nasz styl

Javiel Manquillo uważa, że choć wciąż dostosowuje się do nowej formacji wprowadzonej przez Liverpool w zeszłym miesiącu, to zmiana ustawienia będzie mogła pomóc zespołowi w osiągnięciu udanej końcówki ligowej kampanii.

System 3-4-3, który zdominował taktykę Liverpoolu w ostatnim czasie, zadebiutował 14 grudnia w meczu przeciwko Manchesterowi United. Brendan Rodgers wystawił wtedy trzech środkowych obrońców, a Jordan Henderson i Alberto Moreno pełnili rolę cofniętych skrzydłowych operujących na zewnątrz Stevena Gerrarda oraz Joe'ego Allena. W ataku najbardziej wysuniętemu Raheemowi Sterlingowi towarzyszyli Adam Lallana i Philippe Coutinho.

Choć United było tego dnia zbyt silne - Czerwone Diabły wygrały 3:0 - to w grze the Reds można było dostrzec potencjał. W następnym spotkaniu przeciwko AFC Bournemouth nowy system w pełni go wykorzystał.

Po obiecującym meczu z Arsenalem Liverpool zmierzył się w okresie świątecznym z Burnley i Swansea wychodząc z tych konfrontacji zwycięsko. Zespół Rodgersa został zatrzymany dopiero przez waleczną postawę graczy Leicester City, którzy wydarli mu remis.

Manquillo brał udział w pogromie Łabędzi na Anfield, do meczowego składu wrócił dopiero w czwartej rundzie Pucharu Anglii, w której the Reds zwyciężyli AFC Wimbledon. Teraz marzy mu się miejsce w wyjściowej jedenastce przeciwko Sunderlandowi.

- W Hiszpanii nigdy wcześniej nie grałem w tego typu systemie - powiedział Liverpoolfc.com. - Pracujemy ciężko na treningach, aby się do niego przyzwyczaić, idzie nam całkiem nieźle.

- Sunderland jest trudny do pokonania, zupełnie jak każdy inny zespół w Premier League. Wszyscy gramy na tym samym wysokim poziomie, to właśnie to czyni ligę angielską tak wyrównaną.

- Musimy uwierzyć w siebie i grać w swoim stylu. Jeśli wszystko pójdzie dobrze, będziemy wygrywać, to zależy tylko od nas. Powinniśmy trzymać się tego, co robimy przez kilka ostatnich tygodni, a przede wszystkim wierzyć w siebie. Myślę, że czeka nas wspaniały mecz.

- Oczywiście mamy w składzie kilku nowych graczy, wszyscy potrzebowaliśmy nieco czasu, aby się tu zadomowić. Myślę, że teraz zespół krok po kroku zaczyna grać coraz lepiej. Ciężko pracujemy na treningach, żeby piąć się w tabeli coraz wyżej.

Hiszpan zadebiutował w FA Cup i już po minucie gry na Kingston-upon-Thames popisał się tradycyjnie angielskim ostrym wślizgiem.

The Dons byli nieustępliwi. Udało im się odebrać prowadzenie wypracowane przez dokładne podanie Manquillo w kierunku Gerrarda, który zamienił je na przepiękną główkę. Potem przyszło wyrównanie Adebayo Akinfenwy, ale to Captain Fantastic musiał mieć ostatnie słowo w tym meczu. Jego idealny rzut wolny pokonał bezradnego Jamesa Shea i zapewnił udział Liverpoolu w czwartej rundzie pucharu.

- To był trudny mecz - powiedział Manquillo. - W Anglii niczego nie możesz być pewnym, nawet jeśli mierzysz się z zespołem z niższej ligi. To wspaniałe, ponieważ każdy może pokonać każdego. FA Cup to wyjątkowe rozgrywki. Dzięki nim mniejsze kluby mają szansę zdobyć tytuł, właśnie to czyni je świetnymi.

Od początku grudnia Liverpool wygrał cztery spośród pięciu meczów na wyjeździe. Jedyną porażką było starcie na Old Trafford.

Zwycięstwa nad Leicester i Bournemouth poprzedziły trudne spotkanie w Boxing Day z Burnley na Turf Moor. Imponujący miesiąc dla the Reds zakończyło zwycięstwo z Wimbledonem zainspirowane przez Stevena Gerrarda.

- Zawsze łatwiej jest grać u siebie, kiedy stoją za tobą kibice - stwierdził Manquillo. - Jednak z drugiej strony trzeba przyznać, że nieźle radzimy sobie na wyjazdach. Musimy się upewnić, że będziemy kontynuować dobrą grę i dzięki niej zaczniemy wspinać się w górę tabeli.