Lallana: To był strzał na zwycięstwo
Adam Lallana mówi, że w momencie, gdy uderzał piłkę lewą nogą z półwoleja w drugiej połowie meczu z Chelsea w Capital One Cup, był pewny, że ten strzał da przewagę the Reds przed drugim spotkaniem półfinałowym.
Anfield było areną niesamowicie emocjonującego pojedynku półfinałowego Pucharu Ligi Angielskiej. The Reds absolutnie zdominowali większość z 90 minut spotkania, jednak po końcowym gwizdku na tablicy wyników widniał rezultat 1:1.
Eden Hazard pewnie wykorzystał jedenastkę podyktowaną za faul Emrego Cana na Belgu i do przerwy to the Blues schodzili do sztani z przewagą jednego gola. Bramka byłego piłkarza Lille nie zmniejszyła intensywności ataków Liverpoolu, który w drugiej połowie udokumentował przewagę i doprowadził do wyrównania za sprawą Raheema Sterlinga.
The Reds mieli świetną okazję do podwyższenia rezultatu, ale Steven Gerrard mimo dużej przestrzeni zostawionej przez obrońców the Blues, trafił tylko w słupek bramki Courtois.
Chwilę później przed swoją szansą stanął wprowadzony w drugiej połowie Adam Lallana. Anglik powracający do składu po kontuzji z około 20 metrów oddał wydawałoby się idealny strzał z półwoleja. Courtois, który tego dnia dał znakomity popis umiejętności i tym razem nie zawiódł kibiców the Blues. Belg wyciągnął się jak struna i końcami palców obronił strzał Lallany.
– Nie mogę uwierzyć, że on to wyciągnął – powiedział po spotkaniu Adam Lallana. – Jeszcze w momencie gdy piłka leciała w światło bramki widziałem ją w siatce i już cieszyłem się z gola dającego prowadzenie.
– To była znakomita interwencja i pewnie jeden z powodów dlaczego Courtois został uznany najlepszym zawodnikiem spotkania. To bramkarz światowej klasy, a Chelsea to światowej klasy zespół.
– Zeszliśmy z boiska nieco rozczarowani, ale nadal jesteśmy w grze. Przed nami mecz na Stamford Bridge i jesteśmy przekonani, że awansujemy do finału na Wembley.
– Uważam, że w pierwszej połowie graliśmy bardzo dobrze, ale za łatwo daliśmy im wywalczyć rzut karny. Wyrównując stan rywalizacji, chłopcy pokazali charakter. W przerwie powiedzieliśmy sobie, że musimy grać cierpliwie i że trzeba nadal stwarzać sytuacje.
– Siedząc na ławce niemal przez godzinę, a zwłaszcza w trakcie pierwszych 15 minut drugiej połowy wiedzieliśmy, że uda nam się wrócić do gry i stwarzać okazje. W końcu trafiliśmy na 1:1.
Wyrównanie przyszło za sprawą Raheema Sterlinga, który zrobił to, czego każdy kibic Liverpoolu od niego oczekuje. Pokazał szybkość, świetne wykończenie i świeżość, jaką dała mu ostatnia przerwa od gry.
20-latek utrzymał piłkę przy nodze i w asyście kilku zawodników the Blues pobiegł w kierunku pola karnego Chelsea. Tam mimo obecności Cahilla, Terry’ego i interweniującego Courtois umieścił piłkę w prawym, dolnym rogu bramki.
– Raheem pokazał dojrzałość. W ostatnim czasie nie gra na swojej nominalnej pozycji, co – jak widać – nie sprawia mu kłopotu – dodał Lallana.
– Doskonale sobie poradził w polu karnym Chelsea. Jeszcze przed strzałem prowadził piłkę, a we właściwym momencie strzelił nie do obrony swoją słabszą nogą.
Wtorkowy rezultat to już dziewiąty mecz z rzędu, w którym Liverpool nie odniósł porażki we wszystkich rozgrywkach. Ekipa Brendana Rodgersa nadal ma ogromne szanse na zdobycie pierwszego trofeum w sezonie 2014/2015.
Do rywalizacji w Capital One Cup Liverpool powróci po spotkaniu z Bolton Wanderers w ramach FA Cup. Według Lallany, drużyna przystąpi do tego pojedynku w dobrych nastrojach.
– Mieliśmy bardzo trudny początek sezonu, ale menadżer ukształtował właściwą jedenastkę. W każdym meczu stawiamy trudne warunku drużynom przeciwnym.
– W zespole jest duża pewność siebie. Philippe jest w szczytowej formie, Raheem i Steven powrócili do pełnej dyspozycji. Szkoda, że kapitan strzelił w słupek po jednej z akcji. Defensywnie wyglądamy znakomicie i ciągle staramy się wzmacniać jako drużyna – zakończył Lallana.
Komentarze (5)
Dają mu dyktafon pod dziób to gada ile mu rozkażą.