Martin: Musimy iść dalej
Martin Škrtel twierdzi, że Liverpool nie może sobie pozwolić na zbyt długie rozpamiętywanie przestrzelonego rzutu karnego w meczu z Besiktasem, a zamiast tego Czerwoni powinni skupić się na przygotowaniach do niedzielnego meczu z Manchesterem City na Anfield.
The Reds zostali wyeliminowani z Ligi Europejskiej po tym jak Tolgay Ali Arslan w 72. minucie rewanżowego spotkania wyrównał wynik dwumeczu. Do wyłonienia zwycięzcy nie wystarczyła półgodzinna dogrywka. Rozstrzygnięcie miała przynieść dopiero seria rzutów karnych.
Liverpool wykorzystał 4 z 5 jedenastek natomiast podopieczni Slavena Bilicia byli bezbłędni.
Decydującego karnego strzelał Dejan Lovren, który miał przed oczami znakomite strzały Turków w poprzednich kolejkach. Jednak jego strzał poszybował wysoko ponad poprzeczką bramki Cenka Gonena.
Škrtel, który dowodził zespołem pod nieobecność Stevena Gerrarda i Jordana Hendersona był jednym z pierwszych, którzy zaczęli pocieszać swojego kolegę podczas gdy piłkarze Besiktasu świętowali już awans do najlepszej szesnastki rozgrywek.
Po mecz Słowak czuł oczywiście rozczarowanie. Jednak według niego teraz dla Liverpoolu najważniejszą sprawą jest mecz z City w nadchodzącej kolejce Barclays Premier League.
- Jesteśmy rozczarowani, ale sądzę, że teraz musimy już zapomnieć o tym spotkaniu, bo za dwa dni mamy wielki mecz w lidze i musimy się przede wszystkim na nim skoncentrować - powiedział Škrtel dla Liverpoolfc.com.
- Pojechaliśmy tam z myślą o awansie do następnej rundy. Dobrze się broniliśmy i próbowaliśmy strzelić bramkę z kontrataku, ale niestety nie udało się. W dodatku straciliśmy gola.
- Wszyscy jeszcze są pod wpływem emocji, ale zaczynając od jutra musimy zacząć myśleć tylko o następnym meczu i skupić się na tym co jeszcze przed nami.
Swoje rzuty karne na Ataturk wykorzystali Rickie Lambert, Adam Lallana, Emre Can i Joe Allen, ale to nie wystarczyło do wyeliminowania Besiktasu.
Arslan, który strzelił bramkę w II połowie regulaminowego czas gry ustalił wynik konkursu jedenastek na 5:4 przez co Lovren, którzy miał strzelić decydującego karnego znajdował się pod bardzo wielką presją.
- Karne zawsze są loterią. Tak to jest w futbolu. To mogło się przydarzyć komukolwiek innemu z drużyny. Tak się złożyło, że to Dejan nie strzelił, ale nie możemy go o wszystko obwiniać.
Komentarze (2)