Henderson: Nie myślę o kontrakcie
Jordan Henderson przyznał, że byłby zaszczycony, gdyby to właśnie jemu w następnym sezonie przypadła opaska kapitańska po ustępującym Stevenie Gerrardzie. Anglik chciałby jednak wcześniej rozwiązać przedłużającą się sprawę przedłużenia nowego kontraktu, ale jak zapewnił, nie spędza mu to obecnie snu z powiek.
Mimo że Henderson jest największym faworytem do zostania nowym kapitanem, Brendan Rodgers przekonuje, że na obecnym etapie nie podjęto jeszcze żadnych wiążących decyzji. Jak do tej pory the Reds w 15 spotkaniach pod wodzą kapitana Hendersona nie ponieśli porażki.
– W przypadku nieobecności Steviego staram się ze wszystkich sił pomagać zespołowi – przyznał w rozmowie z the Daily Telegraph.
– Zachęcam ich do walki, daję przykład. Ostateczna decyzja należy jednak do menedżera. Rola kapitana byłaby dla mnie ogromnym zaszczytem, to coś cudownego.
– Mamy w zespole wielu zawodników z charakterem i zdolnościami przywódczymi, którzy również z powodzeniem mogliby przejąć tę funkcję. Ktokolwiek by to nie był, otrzyma moje pełne wsparcie.
Sytuację Hendersona nieco komplikuje fakt, że niedługo wkroczy w ostatni rok obowiązywania kontraktu. Rozmowy na temat jego przedłużenia nie przyniosły dotychczas porozumienia, gdyż Anglik odrzucił propozycję pensji opiewającej na około 80 tysięcy funtów tygodniowo.
W podobnym położeniu znajduje się Raheem Sterling.
– Nasi agenci będą jeszcze toczyć z klubem rozmowy i postarają się w lato znaleźć jakieś rozwiązanie. Powiedziałem Raheemowi, żeby skupił się na futbolu, gdyż to jest w tej chwili najważniejsze. Poczekamy na lato – wtedy obie strony spróbują coś wymyślić.
– Nadal mamy o co grać – chcemy dostać się do czołowej czwórki i zwyciężyć w Pucharze Anglii. Czekają nas niezwykle ważne miesiące. Nie chcę, żeby jakiekolwiek rozmowy o kontrakcie stawały nam teraz na drodze.
– Cała sprawa nie zmienia jednak mojego przywiązania do Liverpoolu. W prasie już od dłuższego czasu pojawia się temat kontraktów, ale kto oglądał mecze, w których grałem, wie, że ta sytuacja nie wpłynęła na nas nawet w najmniejszym stopniu.
O incydencie z Diego Costą...
– Nie chciałem nic szczególnego wówczas zakomunikować. On po prostu starał się zastraszyć kilku naszych młodszych piłkarzy i bardzo mi się to nie spodobało.
– Costa jest fantastycznym graczem. Jego pasja i determinacja sprawiają, że chciałyby go mieć w swoich składach wszystkie kluby świata. Jedynie nie podobał mi się sposób, w jaki traktował naszych zawodników.
O Brendanie Rodgersie...
– Chyba nie da się znaleźć lepszego specjalisty od rozwijania młodych piłkarzy. Znakomicie rozumie taktyczne aspekty gry. Potrafi dostrzegać szczegóły w meczu, nie waha się, gdy czuje potrzebę wprowadzenia pewnych zmian. Trzeba mieć do tego mocny charakter.
– Przygląda się uważnie z linii bocznej, co powinniśmy poprawić, czy odważniej zaatakować, czy może starać się nie stracić bramki. Jest dla nas jak 12. zawodnik – lepiej się tego nie da opisać.
O nowej roli...
– Muszę być bardzo zdyscyplinowany. Zawsze ciągnie mnie to ataku, chcę włączać się w akcje, ale z drugiej strony patrząc na to, jakimi zawodnikami ofensywnymi dysponujemy, czasem wcale nie muszę tego robić. Wystarczy, żebym zagrał do nich piłkę i powstrzymywał kontrataki rywali. Dołączam do ataków w odpowiednich momentach.
– Od początku sezonu gram w ten sposób. Różnica jest jednak taka, że na nagłówki trafiają tylko strzelcy bramek.
O Luisie Suárezie...
– Luis był dla nas niezwykle ważny. Nie chodzi tu tylko o gole czy asysty, lecz o ogólne nastawienie do spotkań i poświęcenie dla drużyny. Był prawdziwym liderem.
– Poczuliśmy się rozczarowani jego odejściem. Każdy się od niego czegoś uczył. Mimo tego na początku sezonu wierzyłem, że wciąż mamy wystarczająco utalentowany zespół, by liczyć się w walce o mistrzostwo. Nie mogliśmy jednak odnaleźć naszego rytmu gry, a dodatkowym ciosem była kontuzja Daniela Sturridge'a.
– Po pewnym czasie menedżer znalazł formację, która bardzo nam odpowiada. Od tego momentu znacząco się poprawiliśmy, wróciła pewność siebie i jesteśmy obecnie na dobrym etapie.
O Philippe Coutinho...
– Philippe jest jednym z najlepszych piłkarzy, z jakim miałem okazję grać. Ma umiejętności, odpowiednie nastawienie i charakter. Za rok lub dwa będzie jeszcze lepszy i zajmie miejsce w gronie czołowych zawodników na świecie.
– To jednocześnie miły i skromny chłopak, nawet nieco cichy. Kiedy jednak wychodzi na murawę, cały czas próbuje przejąć piłkę, chce mieć ją nieustannie przy sobie i kreować nam szanse.
– W tym sezonie gra wspaniale, zdobył kilka bardzo istotnych goli i jest niezwykle ważnym elementem naszej drużyny.
Komentarze (0)