Mølby: Steven musi zagrać
Legenda Liverpoolu uważa, że w nadchodzącym półfinale Pucharu Anglii Steven Gerrard musi wystąpić od pierwszych minut. Według byłego pomocnika drużyna potrzebuje doświadczenia swojego kapitana.
W niedzielnym pojedynku na Wembley Steven Gerrard musi wyjść w pierwszym składzie. Wiem, że w ostatnim czasie Gerrard nie grał z powodu kontuzji i zawieszenia, ale ekipa Brendana Rodgersa potrzebuje człowieka z doświadczeniem w wielkich meczach. Jestem w stanie zrozumieć dlaczego w meczu z Manchesterem United nie wskoczył od razu do pierwszej jedenastki. Liverpool był w niezłej formie i pewność siebie była wysoka.
Obecnie tak nie jest. Po dwóch kiepskich porażkach, prześliznęliśmy się z Blackburn, a z Newcastle byliśmy nie przekonujący. Gdy przyglądam się zespołowi widzę, że potrzebują pomocy. Doświadczenie Stevena Gerrarda oraz Martina Skrtela będzie kluczowe. Argument, że kapitan od dawna nie był w akcji mnie nie przekonuje. Nie będzie miał tych samych zadań co 10 lat temu.
Chciałbym zobaczyć Liverpool w formacji 3-4-2-1 z Martinem Skrtelem, Emre Canem i Dejanem Lovrenem. Na bokach umieściłbym Glena Johnsona i Alberto Moreno. Wielka szkoda, że Jordon Ibe nie będzie mógł wystąpić. Ustawiłbym Lucasa Leive i Jordana Hendersona przed obroną, żeby zapewniali odpowiednie zabezpieczenie i starali się temperować zapędy Fabiana Delpha. Zdrowie Daniela Sturridge'a to wielka niewiadoma, dlatego pokusiłbym się o wystawienie Gerrarda i Coutinho za plecami Raheema Sterlinga.
Bez względu na to co myślicie o Timie Sherwoodzie, nie można odmówić mu wpływu na formę Aston Villi. Zdjął z nich kajdany i prezentują się dużo lepiej. Przy każdej okazji licznie atakują i cechują się sporą energią. Największym osiągnięciem Sherwooda jest odblokowanie napastników. Na początku sezonu Christian Benteke opuścił sporo spotkań z powodu kontuzji i po powrocie jego forma była mizerna. Teraz wygląda na zmotywowanego i zaczął znowu seryjnie strzelać.
Sześć tygodni temu nie przejmowałbym się z półfinału z Aston Villą, lecz teraz stanowią poważne zagrożenie. Presja jest po naszej stronie i uważam, że trzeba będzie strzelić dwie lub trzy bramki, aby awansować do finału.
Nadzieje na pierwszą czwórkę
Najważniejszym efektem poniedziałkowej wygranej jest przełożenie presji na Manchester City. Jednak jeżeli zanalizujesz przebieg spotkania zauważysz kilka niepokojących symptomów dotyczących naszej energii i tempa. Po niezłym początku byliśmy mizerni. Przygotowywaliśmy sporo sytuacji, ale ostatnie podania i wykończenie było okropne. Newcastle mogło i powinno wyrównać jeszcze przed bramką Joe Allena w drugiej połowie.
Strata do Manchesteru City wynosi teraz cztery punkty. Jeżeli mamy zagrać w przyszłorocznej Lidze Mistrzów to musimy wygrać pozostałe sześć spotkań i liczyć na potknięcia Obywateli. Nie są w dobrej formie, ale strach będzie ich napędzać podczas spotkań z teoretycznie słabszymi przeciwnikami. Liverpool może jedynie wygrywać i modlić się.
Za duży szum wokół Sterlinga
Raheem Sterling musi uporać się z negatywnymi publikacjami i muszę przyznać, że ma moje współczucie. Zbyt duży szum powstał po tym jak do gazet zostały sprzedane zdjęcia, na których pali faję wodą i wciąga gaz rozweselający. Rozumiem, że w dzisiejszych czasach nic nie da się ukryć i jako profesjonalny sportowiec nie powinien robić takich rzeczy. Nie daje to odpowiedniego przykładu.
Aczkolwiek nie złamał prawa. Wciąż jest młodym chłopakiem, który wyciągnie wnioski ze swoich błędów. Nauczy się, że w dzisiejszych czasach jesteś pod stałym 24 godzinnym nadzorem. Jeżeli ktoś z jego otoczenia sprzedaje materiały, żeby go zawstydzić to musi zastanowić się z kim spędza wolny czas.
Na szczęście wygląda na to, że negatywny wydźwięk nie wpływa na jego formę. Nie gra na maksimum swoich możliwości, ale z Newcastle zdobył cudownego gola. Liverpool będzie potrzebował swojego młodego zawodnika w nadchodzącym spotkaniu na Wembley.
Jan Mølby
Komentarze (7)
W "ostatnim meczu z MU" wyleciał po niecałej minucie.
Co zrobi tym razem?
Nie wierzę, że poniesie resztę zespołu.