Dalglish: Jak zapamiętam Stevena
Kenny Dalglish złożył hołd Stevenowi Gerrardowi, podkreślając fakt, że oglądanie go w czerwonej koszulce Liverpoolu przez 17 lat, było błogosławieństwem dla wszystkich kibiców tego klubu na całym świecie.
Szkot jest prawdopodobnie jedynym człowiekiem, którego wkład w sukcesy zespołu może konkurować ze Stevenem Gerrardem. Na pewno długo będą trwały dyskusje na temat tego, kto z nich był najlepszym piłkarzem w historii klubu.
King Kenny miał okazję przyjrzeć się z bliska legendarnemu kapitanowi podczas swojej krótkiej kariery trenerskiej na ławce Liverpoolu po wznowieniu kariery, kiedy to Steven Gerrard pomógł klubowi w wygraniu ósmego w historii Pucharu Ligi.
W ekskluzywnym wywiadzie przeprowadzonym dla nowego filmu dokumentalnego pt. "Gerrard: Mój Liverpool" Kenny Dalglish wypowiedział się o niespełna 35-letnim kapitanie jako o piłkarzu i człowieku. Film został wyemitowany po raz pierwszy w sobotni wieczór na kanale LFCTV, a teraz można obejrzeć go online na LFCTV GO.
- Każdy ma wiele niesamowitych wspomnień związanych ze Stevenem - powiedział Dalglish.
- Jego wkład w grę zespołu i poczucie obowiązku było niesamowite przez cały okres gry.
- Można wspomnieć chociażby finał FA Cup z West Ham United czy noc w Stambule, kiedy grał na 3 czy 4 różnych pozycjach jednocześnie.
- Ratował zespół wiele razy, kiedy każdemu wydawało się, że jest już po meczu. Nie wiem jak tego dokonał, ale wiem co dało mu siłę, żeby to zrobić. On kocha ten klub. Jest miejscowym chłopakiem, który wychowywał się w tym mieście i chciał odnieść sukcesy właśnie z Liverpoolem.
Podczas gdy Gerrard przygotowuje się do ostatniego występu w barwach the Reds przeciwko Stoke, wielu pracowników klubu wspomina największe dokonania Stevena - zwycięstwo w Lidze Mistrzów 2005 i FA Cup 2006.
Dalglish twierdzi jednak, że jest zbyt wiele cudownych momentów wykreowanych przez Steviego, żeby je wszystkie zapamiętać.
- Nie uważam, że należy robić tabelę z największymi dokonaniami Stevena. Myślę, że najważniejsze jest to, że mamy z nim świetne wspomnienia - dodał King Kenny.
- Od nikogo nie można oczekiwać tak wspaniałego występu jak ten Gerrarda w Stambule, ale Carra nie zagrał przecież dużo gorzej. Cała drużyna była wtedy fantastyczna.
- Ludzie mieli wiele szczęścia, żeby móc oglądać jego grę.
- Skoro chcą segregować występy Stevena w kolejności od najlepszego i umieszczają na samej górze Stambuł i Cardiff to w porządku. Nie mam z tym problemu.
- Ja osobiście nie jestem jednak na tyle inteligentny, żeby zapamiętać wszystkie jego wybitne występy. Wiem jednak, że przez całą karierę był niewiarygodny.
- Myślę, że można nazwać błogosławieństwem, to że mogliśmy oglądać grę człowieka, który żył dla tego klubu. Uratował nas niejednokrotnie, ale zawsze robił to z pokorą i skromnością.
Kenny przyznał też kiedy usłyszał po raz pierwszy o młodym Stevenie. Zachwalał go syn Szkota, Paul Galglish.
- Pierwszy raz usłyszałem o Stevenie od mojego syna. Grał wtedy z dziećmi i gdy wrócił do domu, powiedział że jeden chłopak wybijał się znacznie ponad resztę - kontynuował.
- To było jak mieli około 12-14 lat, ale nigdy nie sądziłem, że mój syn jest dobrym obserwatorem. Paul jednak się nie pomylił.
Stevie został kapitanem zaledwie 5 lat po debiucie w pierwszej drużynie. Dalglish wierzy, że odważny ruch ze strony Gerarda Houlliera, by zabrać opaskę doświadczonemu Samiemu Hypii i dać ją 23-latkowi był prawdziwym majstersztykiem.
- Myślę, że bycie kapitanem tego zespołu to wielki zaszczyt. Nie możesz nim zostać z racji urodzenia. Trzeba na to zasłużyć - mówił King Kenny.
- Uważam, że to Gerard podjął wtedy bardzo dobrą decyzję, by Steven przejął opaskę. W świetle całej kariery świetnie to odzwierciedla poziom na jaki wskoczył już w tak młodym wieku. Co najważniejsze, kontynuował progres i aż do dnia dzisiejszego jest świetnym ambasadorem klubu.
Dalglish opowiedział też jak ważną rolę pełnił Gerrard podczas jego drugiego pobytu w klubie jako managera.
- Był dla mnie nieocenioną pomocą w szatni, gdy byłem trenerem klubu. To idealny kapitan.
- Wiedziałem ile znaczy dla niego drużyna i jak bardzo zależy mu na odniesieniu sukcesu.
- Każdy widzi co robi na boisku, ale on jest świetny również poza nim. Jest doskonały w szatni i zarządzaniu zespołem.
- Dla mnie było to niezmiernie ważne, ponieważ gdy tu wróciłem, potrzebowałem takiej pomocy.
- Potrzebujesz w szatni silnych zawodników, ale Stevie był niesamowicie silny. Carra też był rewelacyjny. Potrzebujesz w szatni taich ludzi. Pozostali zawodnicy się w nich wpatrują, biorą z nich przykład i czerpią inspirację. Steven był duszą zespołu nawet wtedy, gdy nie mógł grać.
- Nie ma nikogo, kto mógłby zrobić dla Liverpoolu więcej od Stevena.
- Wiele rzeczy, które wyróżnia ten klub piłkarski od innych, cechują też Gerrarda. Pokora i fakt, że docenia to co może zrobić dla tych wszystkich ludzi tutaj i co oni mogą zrobić dla niego.
- Liverpool to wielka, wspaniała rodzina i myślę, że jego kariera tutaj to odzwierciedla. Jego przygoda tutaj była jak małżeństwo pobłogosławione w Niebie - zakończył legendarny numer 7.
Komentarze (0)